Przeżywany przez nas okres liturgiczny nie zawsze wyglądał w ten sposób. Co więcej... nie zawsze był w... Adwencie
Adwent jest dla nas czymś absolutnie oczywistym. Fakt, że trwa cztery tygodnie i poprzedza Boże Narodzenie nie podlega żadnej dyskusji. To, że chodzimy/chodziliśmy na Roraty jest również jednym z nie-dyskutowalnych faktów adwentowych.
Zasadniczo jesteśmy tak przyzwyczajeni do naszego sposobu przeżywania Adwentu, że gdyby ktokolwiek próbował coś w nim zmienić, to wzbudziłby w nas święte oburzenie. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że przeżywany przez nas okres liturgiczny nie zawsze wyglądał w ten sposób. Co więcej… nie zawsze był w… Adwencie.
Sprawa jest historycznie niejednorodna i na pierwszy rzut oka wydaje się być skomplikowana. Niewątpliwie Adwent należy łączyć z Bożym Narodzeniem, jako czas przygotowania. Jednak już nawet tutaj nie ma jednoznaczności… w zasadzie sama nazwa zakłada zamierzoną wieloznaczność. Łacińskie słowo adventus oznacza przyjście. W związku z tą nazwą pierwsze skojarzenia bynajmniej nie idą w kierunku Świąt Bożego Narodzenia. Raczej słowo przyjście kojarzy się (i słusznie) z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa. Prześledźmy perykopy ewangeliczne kolejnych niedziel - one wyraźnie mówią o powtórnym przyjściu Zbawiciela na końcu czasów. Nie skupiają się bynajmniej na narodzinach Pana.
Jednak w naszej tradycji zdecydowanie bardziej przebija się pamiątka pierwszego przyjścia - wcielenia, narodzin Chrystusa. Takie spojrzenie na Adwent jest nam na pewno bliższe i raczej nasze myśli biegną w tym kierunku. Zdecydowanie nie w kierunku wątku eschatologicznego.
Warto sobie również uświadomić, że tradycja adwentu stała się tak silna, że nawet nasi bracia ewangelicy również przeżywają ten okres jako początek nowego roku liturgicznego.
Gdzie należy jednak szukać początków Adwentu? Pierwsze ślady tego okresu odkrywamy w liturgii hiszpańskiej i galicyjskiej.
To właśnie w hiszpańskiej Saragoosie w 380 roku miał miejsce Synod, który polecał wiernym codzienną, gorliwą obecność w kościele. Mieli oni nie omijać ani jednego dnia w okresie między 17 grudnia, a… 6 stycznia. Nie trudno zauważyć, że daty są nieco inne niż „u nas”. Co z Bożym Narodzeniem?
Być może prawda jest taka, że to właśnie nasza kultura przeakcentowała Boże Narodzenie. Z pewnością jest ono bardzo ważne, ale… zaglądając do Pisma św. warto zwrócić uwagę ile miejsca jest w każdej z nich poświęcone na opis narodzenia Jezusa Chrystusa: u św. Mateusza i Łukasza znajdziemy zaledwie skąpe urywki mówiące o tym, że Maryja porodziła Syna. Żadnych specjalnych dodatków czy opisów. Ewangeliści nie koncentrują się na tym wydarzeniu. Nie jest ono centralne. Znacznie więcej miejsca przeznaczają na pasterzy, czy mędrców przychodzących ze wschodu oraz na świadectwo Jana Chrzciciela. Warto zwrócić uwagę, że Kościół pierwszych wieków również nie skupia się na narodzinach. Hiszpański Adwent z IV w. jest raczej nastawiony na pokutę i ascezę.
Od V wieku w Galicji również pojawiają się mocne praktyki pokutne. Post w wymiarze trzech dni w tygodniu zaleca tamtejszy biskup, a na datę jego rozpoczęcia wyznacza wspomnienie św. Marcina (11 listopada). Jak widać tutaj Adwent zaczyna się zdecydowanie wcześniej niż nas współczesny.
Ciekawostką jest, że tradycja tego okresu do Rzymu dociera dopiero w VI w, jednak tutaj okres ten nie cechuje się pokutą. Nie ma dodatkowych okresów postu. Z historycznych źródeł, do których dzisiaj mamy dostęp nie znamy żadnego mówiącego o dodatkowych praktykach pokutnych. W Rzymie papież Grzegorz Wielki postanawia ujednolicić liturgię tego okresu. To właśnie on decyduje o tym, że okres ten ma trwać cztery tygodnie i ma być oczekiwaniem na Boże Narodzenie. Dodatkowo do liturgii przedostają się elementy pokutne, które bardzo mocno się zakorzeniły i również są obecne w naszej świadomości.
Współcześnie Adwent pokazuje nam postacie ze Starego i Nowego Testamentu, które świadectwem swojego życia zapowiadają przyjście Mesjasza. Wśród nich są: Maryja, Izajasz, Jan Chrzciciel. Bardzo mocna jest też w tym okresie refleksja nad własnym życiem. Warto poświęcić trochę więcej uwagi, żeby dobrze przeżyć ten nadchodzący czas i przygotować się do przyjścia Pana - tego w świętach Jego narodzenia, jak i tego na końcu czasów.
opr. aś/aś