Być w Drużynie Mistrza

Ktoś mógłby zapytać: A gdyby Mariusz Wlazły nie był człowiekiem wierzącym, cenilibyście go za jego sukces tak samo?

Być w Drużynie Mistrza

Wielu sportowców nie boi się dawać świadectwa swojej wiary. Aktualnie niemalże wszyscy cytują słowa, które wypowiedział Mariusz Wlazły, znajdujące się w „Ewangelii dla sportowca i kibica”, wydanej przez Edycję Świętego Pawła. Ktoś mógłby zapytać: „A gdyby Mariusz Wlazły nie był człowiekiem wierzącym, cenilibyście go za jego sukces tak samo?”. Mogę odpowiedzieć za siebie: Tak, doceniłabym jego sukces tak samo. Tak, jak cenię sukces całej drużyny (bo w tym przypadku jest to sukces zbiorowy), nie wnikając w to, kto z nich jest wierzący, a kto nie. W momencie zdobycia przez siatkarzy mistrzostwa świata, radość była wspólna! Cały naród, bez względu na poglądy, cieszył się ze zwycięstwa polskiej drużyny. Na pewno to lata wielogodzinnych ćwiczeń i wielu wyrzeczeń. Aczkolwiek cieszę się, że Mariusz Wlazły jest na dobrej drodze do świętości. Wszak, jak to mówi często mój proboszcz Stanisław, najlepsze życzenie dla wszystkich ludzi na świecie zawiera się w jednym zdaniu: „Życzę Ci zbawienia”. Cieszę się więc, że zarówno Mariusz Wlazły, tak samo, jak jakiś mało znany Jan Kowalski, są razem w najlepszej Drużynie – Drużynie Mistrza, czyli Jezusa. Tak, cieszę się także, gdy ludzie dają świadectwo swej wiary, wszak taki jest nakaz wiecznego Mistrza: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Bo jeśli dzięki świadectwu Mariusza, ogłoszonego zresztą najbardziej wartościowym graczem MŚ 2014, choć jedna osoba wejdzie na drogę do świętości, to radość jest tym większa… Drużyna Mistrza, Jezusa, powiększy się.

Przypomnijmy sobie ów fragment z „Ewangelii dla sportowca i kibica”: W moim życiu wiara jest bardzo ważna. Życie opiera się na wierze, więc czym byłoby bez niej? Ważne jest, aby nosić Boga w sercu. We wszystkich momentach mojego życia - tych prostych i tych trudniejszych - Bóg był przy mnie. Zawsze staram się dziękować Mu za to, że prowadzi mnie przez życie. Nieraz bardzo krętą drogą, lecz na pewno ku prawdzie i oświeceniu. Jak się ma chęci i wiarę, to Bóg sam nas znajdzie. Mariusz Wlazły podkreśla także, że bardzo ważna w jego życiu jest rodzina. Stwierdził, że jest ona „fundamentem”. Taka hierarchia wartości jest prawidłowa (nawet dla niewierzących): najważniejsza rodzina – żona, dziecko/dzieci, a potem praca. Dla popularnego siatkarza każda chwila spędzona z rodziną jest niezastąpiona i najcenniejsza: Nie ma nic lepszego, jak nauczyć czegoś własne dziecko. Żona daje mi oparcie w ciężkich chwilach i podnosi na duchu– podkreśla Mariusz Wlazły. Zresztą, to… widać. Tuż po wręczeniu medali jego dziecko podbiegło do niego i… zaczęło się z nim bawić confetti.

Wielu innych sportowców także chętnie dzieli się swoim świadectwem wiary, m.in. Kamil Stoch, który mówił o tym, jak niosą go „opiekuńcze skrzydła Pana Boga”, czy też o tym, że Bóg jest na pierwszym miejscu w jego życiu. Kamil ufa, że Bóg jest zawsze ze skoczkami: Bóg pomaga nam w każdej sytuacji, nawet wtedy kiedy myślimy, że nie. Przed każdymi zawodami modlę się o bezpieczne lądowanie dla mnie i rywali. Natomiast w „Ewangelii dla sportowca i kibica” rozważaniami dzielą się również m.in. Michał Winiarski, Jerzy Dudek, Marcin Gortat, Paweł Wojciechowski, Marcin Dołęga. I, jak dla mnie, to jest piękne. Nie wstydzą się bycia w jednej Drużynie Mistrza. Nie wstydzą się głośno mówić, że uważają, że Bóg wspomagał i wspomaga ich ćwiczenia i sukcesy. Pewnie, Bóg nie załatwi wszystkiego za człowieka, ale pragnie go wspomagać, gdy ten się do Niego zwraca. Bóg pragnie współpracy. I to jest piękne. Hm i jeszcze jedno: Bóg wie, czy dany sukces jest dobry dla człowieka, czy nie. Czy przyniesie dobre owoce, czy „zawróci źle w głowie”. Tym bardziej warto, by chrześcijanin powierzał Mistrzowi wszystko w modlitwie. Jak widać, sukces naszych siatkarzy, przynosi aktualnie wiele dobra…

Człowiek wierzący wie, że Bóg powinien przenikać wszystkie sfery jego życia. Wspaniale podkreśla to Anita Włodarczyk (również w „Ewangelii dla sportowca i kibica”), mistrzyni świata w rzucie młotem, nominowana 18 września 2014 roku do tytułu Lekkoatlety w Europie: Wiara jest potrzebna nie tylko w życiu sportowym, ale także w życiu codziennym. Ja jestem chrześcijanką, chodzę do kościoła nie tylko wtedy, kiedy muszę, ale choćby, gdy jesteśmy na zgrupowaniach, to zawsze znajdę czas na modlitwę i wiem, że to mi pomaga. Nawet jeśli nie ma sukcesu, to nie można zostawiać modlitwy. Wiadomo, że potrzebne jest też szczęście, ale cały czas Bóg jest ze mną, na każdych zawodach. Niech jej słowa będą tu podsumowaniem. Bo myślę, że w tym momencie już „nic dodać, nic ująć”.

A może jedno zdanie można (i chcę) dodać: Życzę wszystkim zbawienia!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama