Bezpodstawne żale redaktora Zdorta o „policzku” w polski Kościół

„Krytykowanie papieża Franciszka, że jego nominacja nowego nuncjusza świadczy o lekceważeniu naszego kraju, jest tyleż absurdalne, co szkodliwe” – zauważa o. Dariusz Kowalczyk SJ, felietonista tygodnika „Idziemy”.

Dominik Zdort napisał na łamach tygodnika „Sieci” tekst pod dramatycznie brzmiącym tytułem: „Papież wymierzył Polsce policzek. Boli”. Tekst kończy się wzmocnieniem opisu cierpienia rzekomo zadanego przez Franciszka: „Boli. Bardzo boli”. Co tak zabolało pana redaktora? Otóż to, że nowy nuncjusz w Polsce to „były przedstawiciel Watykanu w Nigerii” – zastanawia się felietonista tygodnika „Idziemy”.

Zdaniem redaktora Zdorta, Nigeria, to „prowincja prowincji, tam się zsyła mało znaczących dyplomatów Stolicy Apostolskiej”. A zatem mianowanie takiego dyplomaty nuncjuszem w Polsce to „demonstracyjne pokazanie przez papieża, że nasz kraj jest wart tyle samo, co nic nieznaczące dla Kościoła powszechnego odległe islamskie państewko w Afryce”. „Cóż powiedzieć na te żale?” – zastanawia się jezuita i wyjaśnia, że Nigeria to nie tylko najbardziej zaludniony kraj Afryki, liczący ponad 200 mln mieszkańców, ale także posiadający najliczniejszą społeczność chrześcijan spośród krajów afrykańskich – ocenia się, że chrześcijanie stanowią w tym kraju już ponad 50 proc. populacji.

„Te dane, nawet jeśli Papież wymierzył policzek? – jak już zaznaczyłem – są nie do końca precyzyjne, świadczą o tym, że Nigeria na pewno nie jest „nic nieznaczącym dla Kościoła powszechnego odległym islamskim państewkiem w Afryce”. Wręcz przeciwnie! To ważna teraźniejszość Kościoła i jeszcze ważniejsza przyszłość. Świadczy o tym także liczba duchownych i sióstr zakonnych z tego kraju studiujących na kościelnych uczelniach w Rzymie” – stwierdza jezuita.

Pisze także, że choć nie znał nowego nuncjusza apostolskiego w Polsce, ani wcześniej nic o nim nie słyszał, informację o tym, że przez ostatnie sześć lat był nuncjuszem apostolskim w Nigerii, odebrał bardzo dobrze.

„Wyobrażam sobie, że reprezentowanie Stolicy Apostolskiej w tak wielkim, złożonym pod każdym względem kraju wymaga szczególnych umiejętności. Nie wiem, czy któryś z poprzedników w nuncjaturze, poczynając od abp. Józefa Kowalczyka, miał większe doświadczenie Kościoła powszechnego i był jakoś „ważniejszy” niż abp Filipazzi. Poza tym, Kościół w Nigerii to Kościół męczenników” – pisze w swoim felietonie.

Fakty mówią same za siebie: w przytaczanym przez o. Kowalczyka raporcie Intersociety w ciągu ostatnich 14 lat, czyli od czasu wybuchu islamskiej rebelii Boko Haram, ponad 52 tys. miejscowych chrześcijan zostało brutalnie zamordowanych przez muzułmańskich terrorystów, podpalono 18 tys. kościołów i ponad 2 tys. szkół chrześcijańskich. „Być nuncjuszem w takim kraju to wielkie wyzwanie i trudna odpowiedzialność. Może redaktor Zdort pomylił Nigerię z Nigrem, innym krajem afrykańskim, liczącym prawie 20 mln mieszkańców. Wyznawcy islamu stanowią tam ponad 96 proc. Chrześcijanie to 0,26 proc., w czym katolików jest ponad 21 tys.” – zastanawia się jezuita.

I konstatuję, że „krytykowanie papieża Franciszka, że jego nominacja nowego nuncjusza świadczy o lekceważeniu naszego kraju, jest tyleż absurdalne, co szkodliwe”. „Jest też dużym, całkowicie nieusprawiedliwionym nietaktem wobec abp. Filipazziego. Ponadto czepianie się spraw w Kościele, które nie powinny budzić kontrowersji, paradoksalnie przytępia wrażliwość na prawdziwe problemy katolickiej wspólnoty, o których warto mówić” – stwierdza.

Autor jest profesorem Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama