Słowo jest nasieniem, z którego wyrasta drzewo
stron: 224
format 130x210
ISBN 978-83-7485-206-7
Książka Maggioniego jest bardzo ważna, bowiem ukazała się w roku Synodu biskupów poświęconego Nowej ewangelizacji dla przekazu chrześcijańskiej wiary.
Prostota, jako sztuka czytania i interpretacji Pisma Świętego, wzbudza mądrość, która przenika tę książkę. Tak, jest to mądra książka, która ma odwagę domagać się, aby doniosłe dzieło ewangelizacji było zawsze powrotem do sedna Ewangelii.
I właśnie ten powrót do sedna musi być nową ewangelizacją, której książka Bruno Maggioniego nie tylko przedstawia zarys, lecz której jest także w pełni udanym przykładem.
Enzo Bianchi
Ewangelizacja to niesienie nowej, darmowej nowiny, wykraczającej poza oczekiwania człowieka a równocześnie tak ludzkiej, że kiedy ją spotykasz to wszystko czego wcześniej szukałeś blednie. Nawet jeśli, czysto hipotetycznie, wszelkie wartości współżycia społecznego (szacunek dla życia, sprawiedliwość, pokój, wolność) zostałyby już uznane i nawet jeśli religie byłyby w stanie zaspokoić religijne potrzeby swoich wiernych, to nawet wtedy Ewangelia nadal by zaskakiwała nowością a misja pozostałaby konieczna. Bowiem zawsze zostałoby do powiedzenia to, co najistotniejsze, czyli że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, który stał się człowiekiem dla nas i dzielił we wszystkim nasze życie.
Celem niniejszego rozdziału jest wykazanie, najbardziej jak to możliwe, powagi pierwszeństwa Słowa: jakie są jego racje, jego wpływy pasterskie, jakie jest jego konkretne znaczenie. Wydaje się, że wszyscy uznają prymat Słowa, ale czy na pewno tak jest? Potwierdzić prymat Słowa z pewnością nie oznacza powiedzieć, że Słowo wystarczy, tym bardziej, jeśli poprzez Słowo rozumie się Pismo Święte, czyli to, co w moim wywodzie zresztą będzie na pierwszym miejscu. Oznacza, że Słowo nigdy nie może być nieobecne ani nie można go traktować jako uzupełnienie, element ozdobny. Słowo to nasienie, z którego wyrasta drzewo.
W 6 rozdziale Dei Verbum znajdziemy trzy główne spostrzeżenia.
Pierwsze: „Kościół otaczał zawsze czcią Boże Pisma, podobnie jak samo Ciało Pańskie”. Czyli Pismo Święte i Ciało Chrystusa, Słowo i Sakrament, dwie rzeczywistości, które Kościół zawsze uważał za nierozerwalnie złączone, są równorzędne. Tym samym zostaje wyraźnie potwierdzona wartość Pisma, lecz zostaje zasiane także podejrzenie co do jego względności: Pismo nie jest niezależne, pełni ważną funkcję, lecz nie samo; i jedynie w ramach ekonomii, w której w grę wchodzą inne czynniki, ma możliwość pełnić swoją funkcję objawienia i zbawienia.
Ponadto stwierdza się, jako fakt, że Kościół zawsze miał we czci Pisma. Jest to stwierdzenie zasadniczo słuszne, lecz z pewnością nie oznacza, że Pismo było wykorzystywane zawsze i w całości w ten sam sposób. Zawsze zajmowało ważne miejsce w liturgii, a także, przynajmniej ogólnie, w teologii. Nie można jednak powiedzieć tego samego o nauczaniu i pobożności wiernych. Zatem uważam, że spostrzeżenia Dei Verbum nie można odbierać po prostu jako stwierdzenia faktu, lecz również jako uświadomienie sobie zadania.
Drugie: „Pisma te w połączeniu ze świętą Tradycją uważał zawsze za najwyższą regułę swej wiary”. Po raz kolejny zostaje potwierdzone centralne miejsce Pisma („najwyższa reguła”), lecz również jego względność („zgodnie z Tradycją świętą”). Pismo może być uznane za najwyższą regułę przede wszystkim z trzech powodów: ponieważ jest pismem natchnionym przez Boga, a zatem przekaźnikiem Słowa; ponieważ jest słowem pisanym, czyli odpowiednim, by stać się stabilnym i wiecznym punktem odniesienia („raz na zawsze utrwalone na piśmie”); ponieważ jest słowem skutecznym, zatem mogącym podtrzymywać życie Kościoła.
Trzecie: „Tak wielka zaś w słowie Bożym zawiera się moc i potęga, że staje się ono dla Kościoła podstawą i siłą żywotną”. W szkicach poddanych dyskusji soborowej, które poprzedziły ostateczną redakcję tekstu, Pismo postrzegane było jako bardzo cenne dobro Kościoła: dobro bardzo cenne, lecz „bierne”, którego należy strzec i którego należy bronić, które trzeba tłumaczyć. Natomiast w wersji ostatecznej tekstu Pismo jest rozważane w swojej mocy czynnej, jako budulec Kościoła, a nie tylko dobro powierzone Kościołowi: Słowo Boże pełni w Kościele aktywną rolę („podstawa i siła żywotna”). Jest to bardzo istotna zmiana punktu widzenia. Należy jednak powiedzieć, że aktywna siła słowa, o której jest tu mowa, nie należy tyle do pisma jako takiego, lecz do pisma będącego w stanie stać się ponownie słowem, słowem czytanym i słuchanym, aktualizowanym, głoszonym. Pismo jest stałe, lecz – aby jego siła eksplodowała – musi stać się ponownie słowem żywym. Pismo jest niczym „zamrożone” słowo, które musi zostać przeniesione z powrotem do swojego środowiska życia (tradycja i wspólnota), aby mogło odzyskać ponownie siłę i smak. A Duch Święty nie jest jedynie przyczyną Pisma (natchnienie), lecz jest także obecny dzisiaj, podczas słuchania i interpretacji Pisma oraz podczas jego głoszenia. Duch, który kierował drogą od słowa do pisma, teraz prowadzi drogą od pisma do słowa. Te rozważania są ważne, by potwierdzić – z nowego punktu widzenia w stosunku do rozdziału 2, – że Pismo jest ważne a zarazem względne. Dwojako względne: ponieważ wymaga stałego odwoływania się do tradycji, życia wspólnoty i Sakramentu; a ponieważ jest słowem pisanym, musi stać się z powrotem głosem, głoszeniem i życiem. Bardziej ogólnie możemy powiedzieć, że skoro prawdą jest, że Pismo jest słowem Bożym, to prawdą jest również to, że słowo Boże jest pojęciem szerszym niż Pismo, jak już wcześniej stwierdziliśmy.
W dalszych paragrafach Dei Verbum przedstawia skutki „pasterskie” tych trzech stwierdzeń z KO 21 pokazując, że Pismo musi wejść – nie jako marginalne wsparcie, lecz jako podpora zasadnicza – do wszystkich przejawów życia wspólnoty: liturgii, teologii, głoszenia i katechezy, medytacji. Zatem chodzi o różne sposoby wykorzystania Pisma, każdy w poszanowaniu swojej metody; jedynie w różnorakich zastosowaniach Pismo ma możliwość pełnić swoją funkcję „siły żywotnej i podpory”. Chodzi o różne strategie wykorzystania, które stopniowo angażują różne podmioty: egzegetów, teologów, kaznodziei, katechetów, magisterium, wiernych.
Dwa stwierdzenia z KO 22 są bardzo mocne: „Aby wierni Chrystusowi mieli szeroki dostęp do Pisma Świętego”; „Słowo Boże dla każdego zawsze powinno być dostępne”. Te dwie uwagi nie mówią o wolnym wyborze, opcjach pasterskich, lecz o wyborach, które są absolutnie konieczne.
Słowo Boże w języku biblijnym i chrześcijańskim może odnosić się do różnych rzeczywistości, jednak pozbawionych dogłębnych analogii między nimi. Słowo Boże jest stworzeniem: niebo i ziemia głoszą chwałę Boga, czytamy w Psalmie 19. Słowo Boże jest objawieniem Boga swojemu ludowi: objawieniem opartym na gestach i słowach. Słowo Boże jest Jezusem Chrystusem, Słowem od zawsze u Boga (J 1,1), Słowem, które stało się ciałem (J 1,14). Słowo Boże jest głoszeniem Ewangelii, które ma miejsce w Kościele, Słowo Boże jest Pismem, zbiorem pism, w których zostało zebrane objawienie Boga.
Fragmentem z Biblii, który dokonuje syntezy wielu aspektów całej drogi Słowa jest prolog Listu do Hebrajczyków (1,1-3): „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” . Słowo wzięło się z darmowej i dobrowolnej inicjatywy samego Boga („Bóg przemówił”): Słowo, które Bóg kieruje do człowieka jest czystym darem Jego łaski. Biblia posługuje się różnymi zwrotami, by wyrazić objawianie się Boga, lecz najczęstszym jest Słowo („Bóg przemówił”). Według Biblii, Boga można słuchać, nie zobaczyć. Fundamentalną postawą człowieka wobec Boga jest słuchanie (Pwt 6,4). Podkreślanie, że Bóg przemówił nie oznacza, że Jego działanie w historii jest niedoceniane. Bóg przemawia i działa. Słowo i działanie są ze sobą głęboko powiązane. Do tego stopnia, że hebrajskie słowo dabar (powszechnie tłumaczone jako słowo) może również oznaczać rzecz bądź fakt. Według Biblii, słowo jest zarazem noetyczne i dynamiczne, działa i interpretuje. Słowo, które Bóg przekazuje człowiekowi nie jest pozaczasowe ani bezpośrednio skierowane do każdego, lecz historyczne i przemyślane: Bóg przemówił w określonych i skończonych czasach (czasownik „mówić” występuje w aoryście: Hbr 1,1-2), poprzez pośredników (proroków i Syna). I jest to słowo publiczne, skierowane „do ojców i do nas”, nie zaś tajemna i zarezerwowana wiedza. Bóg przemówił „wielokrotnie” i „na różne sposoby”: różne są czasy i okoliczności, różne narzędzia ekspresji i pośrednicy, jednak słowo Boże jest całkowicie jednolite. To zawsze przemawia ten sam Bóg, a liczne razy i liczne sposoby są komplementarnymi fragmentami jednej mowy, ukierunkowanej na wypełnienie, jakim jest „Syn”. Liczne słowa starożytnego objawienia łączą się i znajdują swój ostateczny sens w ostatnim i kończącym Słowie: „Słowie, które stało się ciałem” (J 1,14).
Do tego momentu odwoływaliśmy się do prologu Listu do Hebrajczyków. Jeśli rozszerzymy rozważania na całą Biblię, to zrozumiemy, że Bóg przemawia, aby ukazać siebie samego: „aby wiedzieli, że Ja jestem Pan” (Wj 10,2). Po pierwsze, Słowo ukierunkowane jest teologicznie. Bóg bierze udział i przemawia nie tylko po to, by dać się poznać, lecz po to, by zbawiać. Drugim celem słowa Bożego jest zbawienie. Trzecim jest prawo: poprzez swoje Słowo Bóg pokazuje Izraelowi swoją wolę. W końcu, czwartym celem Słowa jest obietnica. Gesty i słowa Boga zawsze są otwarte na przyszłość. Biblia często powtarza, że słowo Boże jest wierne: zawsze dochowuje tego, co obiecuje.
Aby konkretnie wykazać jak ważne jest Słowo, nie wystarczą wiarygodne teksty, które to stwierdzą, ani ustępy z Biblii, które dają tego świadectwo. Trzeba go doświadczyć we własnym życiu i własnej działalności ewangelizatorskiej. Trzeba doświadczyć jego skuteczności, mocy rozeznania, zdolności dotarcia do człowieka, zaskakującej nowości w tym, co mówi Bóg.
Trzeba przede wszystkim odzyskać ufność w siłę Słowa. To nieprawda, że ludzie są zmęczeni słowami: są zmęczeni słowami pustymi, lecz nie słowami prawdziwymi, nie słowem Boga. Syn Boży przyszedł między nas, żył z nami, kochał i służył, ofiarował siebie samego. Lecz, pragnąc wyrazić za pomocą jednego wyrazu jak wielkie znaczenie ma Jezus, jak to lepiej zobaczymy w dalszej części, Jan zdecydował się posłużyć terminem „Słowo”: „Na początku było Słowo” (J 1,1) i „Słowo stało się ciałem” (J 1,14) oraz „opowiadanie” o Ojcu (por. J 1,18).
Słowo Boga jest skuteczne, jedyne w sposób szczególny, i tą skutecznością żadne inne słowo nie może się szczycić. Izajasz (55,10 11) porównuje je do śniegu i deszczu: spadają na ziemię i nie wracają do nieba, zanim nie nawodnią i nie użyźnią jej wcześniej. Lecz jest to skuteczność, której człowiek nie może zaplanować: „Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (Iz 55,8). Skuteczność Słowa jest wolna, cała pozostaje w rękach Boga, a nie w przewidywaniach człowieka. Jest to skuteczność, którą należy przyjąć, rozpoznać, a nie planować i domagać się jej. Czasy i sposoby należą do Boga.
Ten sam koncept oddają ewangeliczne przypowieści o nasieniu. Słowo Boże jest niczym nasienie, a nasienie ma swój czas. Jego skuteczność jest pewna, cudowna, lecz ukryta. Kiełkuje pod ziemią, kiedy rolnik nie jest aktywny. Słowa ludzi nigdy nie są nasionami, lecz gotowymi drzewami. Człowiek pragnie planować: dlatego najpierw określa czasy i sposoby. Człowiek chce, aby spełniło się to, czego się domaga. Słowo Boże jest inne: jest wolne, na miarę wielkości fantazji Boga, a nie przewidzianych (i przewidywalnych) planów ludzi. Słowo Boże wyzwala człowieka, który je przyjmuje, nie więzi go w już zdefiniowanym schemacie. I wyzwala siewcę, który je sieje, od czynienia obliczeń, planów i prognoz. Siewca musi jedynie upewnić się, że nasienie jest dobre, że słowo, które ma głosić jest słowem Boga, a nie jego. Nie musi robić nic innego.
Słowo Boże posiada zdolność rozeznania, jakiej nie posiadają inne słowa. Jest to słowo przejrzyste i szczere. W Liście do Hebrajczyków (4,12) czytamy: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”. Słowa ludzi mówią to, czego chcą, nie zawsze mają odwagę powiedzenia prawdy. Czasami są słowami współwinnymi. Słowo Boże nigdy. Nie można rozeznać znaków Boga ani w swoim życiu ani w historii bez światła jego Słowa.
Słowo Boże zna człowieka, jego głębokie aspiracje, jego doświadczenia: jest niczym lustro, w którym możemy przeglądać i rozpoznawać się. Także w tej kwestii Biblia jest niezrównana i nie przestaje zaskakiwać. Nawet Jezus przeglądał się w Słowie Pism. Na krzyżu – w najbardziej znaczącej, wyjątkowej chwili swojego życia – nie posłużył się nowymi słowami, lecz słowami, które były już głoszone i słuchane w synagodze oraz czytane w tekstach jego ludu: psalmach. Słowo Boże jest jedynym, które naprawdę jest w stanie mówić nam o Bogu. Jest zwierciadłem Boga, nie tylko człowieka. Dlatego jest Słowem „zawsze nowym”, które nigdy nie męczy, ponieważ jego zakres nigdy się nie wyczerpuje. Jest słowem fascynującym, zdolnym pomóc nam dostrzec nie tylko wolę, lecz również piękno Boga. I to właśnie się liczy. Jeśli chcemy naprawić, jak się współcześnie powtarza, rozdartą tkaninę naszych wspólnot, – które są rozdarte ponieważ są osłabione i zagubione w wierze, – i jeśli chcemy ewangelizować i prowadzić nową ewangelizację, nie możemy zacząć inaczej jak od Słowa.
Bruno Maggioni (1932), kapłan diecezji Como, studiował teologię i nauki biblijne na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. Wykłada egzegezę Nowego Testamentu na Wydziale Teologicznym Włoch Północnych w Mediolanie i wprowadzenie do teologii na Katolickim Uniwersytecie Najświętszego Serca w Mediolanie. Jest dyrektorem "La rivista del clero italiano". Jest autorem wielu książek i artykułów.
opr. aś/aś