Dlaczego Synod o synodalności jest potrzebny Kościołowi i światu?

Bez względu na wynik Synodu świat tęskni za Kościołem synodalnym, który zaproponuje mu „kulturę spotkania” w miejsce kultury konfrontacji, walki i konfliktu – pisze o. Jarosław Kupczak OP.

Najważniejszym określeniem, które znalazłem w różnych dokumentach o Kościele synodalnym, jest: „kultura spotkania”. Aby zobaczyć znaczenie tego określenia i wydobyć debatę o Synodzie z naszej codziennej wojny plemiennej, należy zobaczyć kontekst,  w którym odbywa się Synod o synodalności.

Wojna na Ukrainie odsłoniła istniejący już od jakiegoś czasu globalny kryzys, o którym wielu komentatorów mówi: „Koniec świata, jaki znamy”. W zachodnim kontekście kulturowym mówi się o post-liberalizmie, post-demokracji. Wolny rynek nie jest taki wolny, jak nam się wydawało, a może nawet nie powinien być wolny, jak wskazują na to procesy decouplingu i deriskingu. Główny punkt krytyki wobec klasycznego liberalizmu dotyczy tego, że wszędzie tam, gdzie dociera, niszczy więzi społeczne, promuje „ja” kosztem „my”.

Demokracja oznaczała tradycyjnie możliwość uczestniczenia obywateli w podejmowaniu dotyczących ich decyzji. Warunkiem takiego uczestniczenia jest dostęp do prawdziwych informacji (stąd konieczność wolnej prasy i wolności słowa) i możliwość zarówno wolnego aktu głosowania, jak też poprzedzającej go wolnej i rzetelnej debaty, konfrontacji różnych stanowisk. Te dwa podstawowe warunki demokracji nie są dzisiaj spełnione w większości państw uważających się za demokratyczne.

Społeczeństwo jest w coraz większym stopniu podzielone obecnie na wrogie plemiona żyjące w zamkniętych bańkach informacyjnych. Internet, dla wielu podstawowe źródło informacji, jest polem bitwy radykalnych postaw i stanowisk, nie do końca rozpoznanych grup nacisku i interesu, gdzie bardzo trudno jest zweryfikować prawdziwość przekazywanych informacji. Taka weryfikacja, nawet jeśli następuje po jakimś czasie, nie jest już w stanie kontrolować stworzonych wcześniej emocji społecznych.

Współczesna negatywna transformacja życia społecznego i niezdolność do rzetelnej debaty, spotkania i sporu nie omijają też Kościoła, co więcej – można się spodziewać, że te zjawiska będą przybierały na sile i zagrażały zarówno samym fundamentom życia społecznego, jak i katolickiej communio. Już dzisiaj można zauważyć, że w samym Kościele często znacznie mocniejsza jest lojalność o charakterze politycznym czy kulturowym: bycie na prawicy, czy lewicy, bycie progresistą czy konserwatystą, niż bycie uczniem Chrystusa związanym ze Zmartwychwstałym Panem i z Braćmi i Siostrami w Kościele przez chrzest. Takie poza-teologiczne tożsamości wprowadzają do Kościoła dynamikę obcą Mistycznemu Ciału Chrystusa i charakterystyczną dla pogańskich struktur dzisiejszej polityki: przemoc i agresję, brak rozmowy, nieumiejętność słuchania drugiej strony, stosowanie podstępów i manipulacji w realizowaniu własnych celów, stygmatyzację, ośmieszanie i uciszanie (kancelowanie) tych, z którymi się nie zgadzamy.

To właśnie dlatego Synod o synodalności jest potrzebny Kościołowi, aby pozostał prawdziwym Kościołem Chrystusowym. Jeśli sięgniemy do znaczenia słowa „synod” (greckie „syn-odos”, czyli wspólna droga), odnajdziemy w nim  prorocze wezwanie Boga do odbudowania „my” w świecie, w którym ludzie coraz bardziej tracą świadomość tego, co ich łączy i nadzieję, że mogą się jeszcze porozumieć poza kontekstem przemocy i agresji, narzucania swojego zdania innym i kancelowania oponentów.

Nie znamy obecnie odpowiedzi na pytania, czy Synod spełni pokładane w nim nadzieje. Nie wiemy, czy zaproponuje rzeczywiście model Kościoła synodalnego: Braci i Sióstr, którzy ze sobą rozmawiają w coraz bardziej podzielonym i skłóconym świecie, czy stanie się tylko wehikułem i narzędziem realizowania wizji jednej z frakcji w Kościele. Bez względu na wynik Synodu świat tęskni za Kościołem synodalnym, który zaproponuje mu „kulturę spotkania” w miejsce kultury konfrontacji, walki i konfliktu.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama