Czy istnieje recepta na idealne rekolekcje dla młodych?
Jan Paweł II zapytany o to, jacy są dzisiaj młodzi ludzie, odpowiedział: „Można by powiedzieć, że są tacy jak zawsze. (...). Równocześnie, ci młodzi dzisiaj są inni”. Młodzi oczekują więc od rekolekcji nie tyle kolejnej dawki religijnej indoktrynacji, co raczej pozwalającego odnaleźć sens w labiryncie życia „klucza”.
Rekolekcje szkolne wróciły na początku lat 90 ubiegłego stulecia wraz z powrotem religii do placówek oświatowych. Chodziło o to, by przez wolne od lekcji dni stworzyć młodzieży dobre warunki do refleksji nad swoim życiem, postępowaniem i ułatwić dobre przygotowanie się do Wielkanocy. Po pierwszym okresie pewnej euforii rekolekcje szkolne zdają się dzisiaj przeżywać kryzys. Sugerują to autorzy wielu opracowań, potwierdzają duszpasterze i młodzież.
- Nie ma się co oszukiwać - zwierza mi się Michał, uczeń II klasy LO. - Największa radość z rekolekcji wynika z tego, że aż przez trzy dni nie ma lekcji. Trzeba tylko przesiedzieć i wysłuchać tego, co mówią księża. Choć muszę stwierdzić, że rekolekcje są coraz ciekawsze. Najlepiej, jeśli nie ograniczają się tylko do wykładu o Bogu albo pouczania nas o tym, czego nam nie wolno. Kiedyś do naszej parafii przyjechała ekipa młodych ludzi z jakiejś wspólnoty. Ich świadectwa dały nam więcej niż długie wywody księdza. Znaleźli klucz do naszych serc - twierdzi licealista.
- Nie każdy ksiądz umie mówić kazania do młodzieży - mówi jego rówieśniczka. - Pamiętam ostatnie rekolekcje, które oprócz tego, że były nudne, to jeszcze strasznie nas dołowały. Ksiądz tylko narzekał na młodzież, a przecież przyszli do kościoła ci naprawdę nieźli. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo zająć czas tak wielkiej grupie młodzieży, ale chyba warto pomyśleć nie tylko o nauce rekolekcyjnej, ale może też o dobrym zespole muzycznym, ciekawym filmie czy spotkaniu z jakąś osobą albo wspólnotą. Wiem, że w niektórych parafiach już się to udaje. Niestety, w wielu szkołach jest to tylko kolejne odwalenie roboty jak najmniejszym kosztem - podsumowuje Magda, uczennica technikum.
Również księża zdają sobie sprawę z tego, że wykształcenie seminaryjne powoduje, że ich język staje się hermetyczny, wielu tematów wierni po prostu nie rozumieją. Kapłani często mają problem, jak przełożyć język teologii, język Ewangelii na konkret życia codziennego. I choć trudno mówić o ideale rekolekcji, jedno jest pewne: młodzi chcą Kościoła mądrego i przyjaznego, Kościoła, który chce ich zrozumieć i jest gotowy, by towarzyszyć im w drodze.
- Jeśli dzisiaj Kościół chce głosić słowo Boże, powinno być ono poparte własnym świadectwem życia. Młodzi są wyczuleni i potrafią wychwycić autentyzm głoszącego. I tak naprawdę nie jest istotne, czy jest to ktoś ubrany w sutannę, czy nie. Liczy się prawda - uważa ks. Tomasz Bieliński z Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach. Tymczasem, zdaniem kapłana, z powodu braku charyzmatycznych kaznodziejów dołącza się młodzież do rekolekcji parafialnych, które niejednokrotnie nie odpowiadają na oczekiwania młodego pokolenia. - Bowiem język używany przez wielu rekolekcjonistów jest dla młodego człowieka często niezrozumiały i nieatrakcyjny. Dlatego młodzi, mimo że są na tych rekolekcjach, to niewiele z nich wynoszą, albo „zrywają się” w drodze ze szkoły do świątyni. Doszliśmy więc do wniosku, że trzeba spróbować zrobić to inaczej. Wyjść tam, gdzie jest szansa - dodaje opiekun duchowy Akademickiej Grupy Ewangelizacyjnej, która wśród siedleckiej młodzieży głosi Dobrą Nowinę, realizując od pięciu lat projekt pod hasłem „wiosenna ewangelizacja szkół”.
Akademicka Grupa Ewangelizacyjna powstała w 1998 r. W większości tworzą ją studenci, ale nie tylko. Są też osoby starsze - byli studenci, a nawet wykładowcy. Grupa jest otwarta również na młodszych. Warunkiem wstąpienia do AGE nie jest wiek czy indeks uczelni, lecz pragnienie pogłębiania swojej wiary, formacji i gotowość zaangażowania się w ewangelizację - tłumaczy ks. Bieliński. - Pięć lat temu w sercu młodych ludzi, pod natchnieniem Ducha Świętego zrodził się pomysł ewangelizacji uczniów siedleckich szkół ponadgimnazjalnych. Inicjatywa zrodził się dzięki zorganizowanemu przez grupę spotkaniu dla siedleckiej młodzieży z o. Danielem Ange ze Wspólnoty Młodość i Światło. Ten beligijski zakonnik z Francji, założyciel ewangelizacyjnej szkoły, zainspirował młodych do głoszenia Dobrej Nowiny wśród rówieśników. Ukształtowani duchowo ruszyli do szkół, by ewangelizować innych i dzielić się owocami swojej wiary - opowiada duszpasterz.
Tegoroczna inicjatywa różni się od poprzednich, gdy młodzi misjonarze organizowali spotkania bądź w klasach, bądź w kościele jednocześnie dla kilku szkół. Obecnie są to dwudniowe rekolekcje o charakterze ewangelizacyjnym. Wszystko dzieje się w szkołach, gdzie przez pierwsze dwie lub trzy godziny uczniowie uczestniczą w normalnych lekcjach, a zatem sprawdzana jest też ich obecność. Ks. Bieliński nie ukrywa, że AGE korzysta z tego „aparatu przymusu”, ale tylko po to, aby młodzi dali jej szansę, usłyszeli pierwszą konferencję. Pomimo tego zdarza się, iż niektórzy uciekają z rekolekcji zanim dotrą na salę gimnastyczną. Na szczęście są to jednostki.
- Nauczanie oparte jest na schemacie kerygmatu, któremu towarzyszą świadectwa młodych ludzi. Korzystamy również ze środków audiowizualnych, pokazując krótkie filmy o charakterze ewangelizacyjnym lub wystawiając pantomimy. Podczas wiosennej ewangelizacji organizujemy dodatkową edycję Wieczorów Chwały, na które korzystając z okazji, serdecznie zapraszam - uzupełnia kapłan.
W tym roku, wraz z siedleckimi studentami, przez pierwszy tydzień rekolekcje głosili także młodzi Włosi ze szkoły ewangelizacyjnej we Florencji. Przewodniczył im neoprezbiter, ks. Ganni Castorani. W poprzednich latach byli pomagali nam Francuzi. AGE korzysta też z pomocy polskich celebrytów, którzy opowiadają o swoim spotkaniu z Bogiem. Podczas spotkania nie brakuje śpiewów, gitarowych dźwięków, co sprawia, że z pierwszej części spotkania robi się takie małe show. Zabawna i miła atmosfera tworzona jest jednak tylko po to, aby na początku rekolekcji zrodzić atmosferę zaufania i pokazać siebie, jako kogoś „normalnego”.
- Rekolekcje prowadzimy wspólnie. Jest moment, kiedy ksiądz głosi katechezę, i jest czas, gdy robią to formowani przez co najmniej kilka lat świeccy - podkreśla ks. Tomasz. Bez wątpienia atutem takich rekolekcji jest to, że angażują się w nie ludzie, którzy mimo młodego wieku dźwigają spory bagaż bolesnych doświadczeń, i nie dość, iż potrafią o nich mówić przed kilkusetosobową widownią, to jeszcze robią to używając języka młodych słuchaczy. Świadectwa zawsze kończą się modlitwą spontanicznie poprowadzoną przez ewangelizatora.
O czym opowiadają młodzi misjonarze? O przebaczeniu ojcu alkoholikowi, o rozwodzie rodziców, sposobie wyjścia z kryzysu po śmierci bliskiej osoby, o pustce, niespełnieniu, samotności rodzącej się na skutek trwania w grzesznych relacjach. To bardzo konkretne, bo egzystencjalne świadectwa, które - paradoksalnie - zbliżyły ich do Boga. Świadectwa głoszą sprawdzone osoby. Za każdym razem odżywa w nich dramat, który przeszły. Dlatego często ich opowieściom towarzyszą łzy. To dowód na to, iż mimo wygłoszenia przez nich setek świadectw, nie stało się to dla nich rutyną - twierdzi ks. Bieliński. - Znam tych ludzi bardzo dobrze i wiem, że za każdym razem czują tremę. Nie jest to jednak trema młodego aktora, który boi się, że zapomni wyuczonej kwestii, ale obawa pominięcia czegoś, co Duch św. pragnąłby powiedzieć. Młodzi misjonarze często mówią do mnie: „Proszę księdza, ale ja sam ciągle za mało żyję tym, co mówię”. Odpowiadam wtedy: „Bardzo dobrze, że masz poczucie swojej grzeszności. Dzięki temu masz świadomość, iż moc jest w Bogu, gdy ty wcale nie jesteś lepszy od tych, do których mówisz” - opowiada duszpasterz studentów, dodając, iż ewangelizacja jest głoszeniem Dobrej Nowiny, a nie łatwej nowiny. MD
Echo Katolickie 12/2011
„Te rekolekcje u nas na ogół są rekolekcjami typu moralizującego. Ideał, jaki się przeważnie stawia, to ideał grzecznego dziecka, które spełnia dobre uczynki i podoba się rodzicom, Panu Jezusowi; opowiada się historyjki umoralniające, ale bardzo rzadko prowadzi się rekolekcje będące zarazem ewangelizacją. A tymczasem jest to konieczne dzisiaj. Praktyka życia wykazuje, że dzieci są bardzo na to otwarte - chociażby wskazać na liczne doświadczenia w tzw. oazach Dzieci Bożych, gdzie z dziećmi w wieku od lat 10 do 14 przeprowadza się prawdziwą ewangelizację, gdzie głosi się podstawowe prawdy ewangelii i próbuje się te prawdy realizować. Zaskakujące są u dzieci chociażby doświadczenia spontanicznej modlitwy. Potrafią one po pewnym czasie dojść do naprawdę osobistego stosunku do Chrystusa, co wyraża się w autentycznej spontanicznej modlitwie. A więc postulat rekolekcji typu ewangelizacyjnego”.
Ks. Franciszek Blachnicki, założyciel i opiekun Ruchu Światło-Życie,
opr. ab/ab