O związku życia polskiego papieża z przesłaniem ogłoszonym przez św. siostrę Faustynę
Nieprzypadkowo beatyfikacja Jana Pawła II została ustalona na 1 maja. Tego dnia przypada ustanowione przezeń Święto Miłosierdzia Bożego. Papież zmarł w jego wigilię w 2005 r. Cały pontyfikat był w szczególny sposób naznaczony rysem miłosierdzia, zaś jego symbolicznym zwieńczeniem stało się ofiarowanie świata Bożemu miłosierdziu w 2002 r.
Drogi Karola Wojtyły i św. s. Faustyny nigdy się nie przecięły - mówi s. Elżbieta Siepak, rzecznik prasowy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia - mimo że przez dwa miesiące w tym samym czasie przebywali w Krakowie (Wojtyłowie mieszkali na Dębnikach, położonych niedaleko Łagiewnik). W październiku 1938 r., gdy zmarła zakonnica, młody przyszły papież rozpoczynał studia na polonistyce na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Połączyło ich coś znacznie głębszego i mocniejszego. Były to więzy duchowe: wrażliwość na tajemnicę miłosierdzia Bożego i ludzkiego. Wojtyła zaczął je odkrywać bardzo wcześnie. Podczas II wojny światowej późniejszy papież był częstym gościem w klasztornej kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie czcią otaczano obraz Jezusa Miłosiernego. Został tam umieszczony w 1943 r. Wykonał go krakowski malarz Adolf Chyła. Jako młody robotnik Karol wstępował tu, idąc do pracy w leżących nieopodal zakładach Solvay. Po święceniach kapłańskich celebrował w kaplicy uroczyste nabożeństwa, zapoczątkowane przez krakowskiego spowiednika s. Faustyny, o. Józefa Andrasza SJ. Poznał wtedy głębiej jej posłannictwo. Ważnym momentem duchowego dorastania papieża był poemat „Brat naszego Boga”. Powstał w czasie, gdy Wojtyła był wikariuszem w kościele św. Floriana w Krakowie. Ks. Karol zawarł w nim swoje przemyślenia na temat ludzkiej godności, wartości życia, której w żaden sposób nie są w stanie przesłonić łachmany i bieda. Można je odkryć tylko wtedy, gdy człowiek spojrzy na swoich cierpiących braci z perspektywy Odkupiciela i Mistrza. Gdy stanie się jak On miłosierny. Wiele myśli, które pojawiły się w dramacie, powróciło po latach w encyklice „Dives in misericordia”. Wraz z treścią „Dzienniczka” stały się „podglebiem” pontyfikatu.
Po latach, już jako biskup krakowski, przekonany o potrzebie ukazania orędzie przekazanego przez s. Faustynę światu, 21 października 1965 r. wydał decyzję rozpoczęcia procesu informacyjnego sługi Bożej siostry Faustyny Kowalskiej. W tym czasie obowiązywała notyfikacja Stolicy Apostolskiej (podjęta w 1959 r. wskutek błędnych tłumaczeń i interpretacji „Dzienniczka”, bardzo żywiołowo rozwijającego się nabożeństwa do Bożego miłosierdzia, czasem niestety z naruszaniem nauczania Kościoła w tej kwestii), zabraniająca szerzenia kultu Miłosierdzia w formach przekazanych przez s. Faustynę. Zakaz został zdjęty w 1978 r. przez papieża Jana Pawła I - w dużej mierze dzięki działaniom podjętym przez kard. Wojtyłę. Już jako następca św. Piotra najpierw beatyfikował ją 18 kwietnia 1993 r., zaledwie kilka miesięcy po uznaniu cudu dokonanego za jej pośrednictwem, potem kanonizował 30 kwietnia 2000 r.
„Historia jakby wpisała to orędzie w tragiczne doświadczenie drugiej wojny światowej - mówił w Łagiewnikach w 1979 r. - W tych trudnych latach było ono szczególnym oparciem i niewyczerpanym źródłem nadziei nie tylko dla krakowian, ale dla całego narodu. Było to i moje osobiste doświadczenie, które zabrałem ze sobą na Stolicę Piotrową i które niejako kształtuje obraz tego pontyfikatu”. „Od samego początku mojej posługi Piotrowej w Rzymie - wyznał papież w 1981 r. - uważałem, że głoszenie tego orędzia to moje szczególne zadanie. Wyznaczyła mi je Opatrzność w dzisiejszej sytuacji człowieka, Kościoła i świata (...) jako moje zadanie przed Bogiem” (Collevalenza, 22 listopada 1981 r.).
„Doznaję dziś naprawdę wielkiej radości - mówił Jan Paweł II w homilii kanonizacyjnej św. s. Faustyny 30 kwietnia 2000 r. - ukazując całemu Kościołowi jako dar Boży dla naszych czasów życie i świadectwo Siostry Faustyny Kowalskiej [...] Jezus powiedział do niej: «Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego» (Dzienniczek, 300). Za sprawą polskiej zakonnicy to orędzie związało się na zawsze z XX wiekiem, który zamyka drugie tysiąclecie i jest pomostem do trzeciego. Nie jest to orędzie nowe, ale można je uznać za dar szczególnego oświecenia, które pozwala nam głębiej przeżywać Ewangelię Paschy, aby nieść ją niczym promień światła ludziom naszych czasów [...] Poprzez tę kanonizację pragnę dziś przekazać orędzie miłosierdzia nowemu tysiącleciu. Przekazuję je wszystkim ludziom, aby uczyli się coraz pełniej poznawać prawdziwe oblicze Boga i prawdziwe oblicze człowieka”.
Zawierzając cały świat Bożemu Miłosierdziu w sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach, Jan Paweł II wyraził pragnienie, aby wszystkich mieszkańców ziemi napełniło ono nadzieją. „Ta miłość powinna inspirować współczesnego człowieka, współczesną ludzkość, aby mogła stawić czoło kryzysowi sensu życia, podjąć wyzwania związane z różnorakimi potrzebami - mówił wtedy - a przede wszystkim, by mogła wypełnić obowiązek obrony godności każdej ludzkiej osoby. W ten sposób orędzie o miłosierdziu Bożym stanie się pośrednio również orędziem o niepowtarzalnej godności, wartości każdego człowieka. W oczach Bożych każda osoba jest cenna, za każdego Chrystus oddał swoje życie, każdemu Ojciec daje swego Ducha i czyni go bliskim sobie [...] To krzepiące orędzie jest skierowane przede wszystkim do człowieka, który udręczony jakimś szczególnie bolesnym doświadczeniem albo przygnieciony ciężarem popełnionych grzechów, utracił wszelką nadzieję w życiu i skłonny jest ulec pokusie rozpaczy. Takiemu człowiekowi ukazuje się łagodne oblicze Chrystusa, a promienie wychodzące z Jego Serca padają na niego, oświecają go i rozpalają, wskazują drogę i napełniają nadzieją. Jakże wielu sercom przyniosło otuchę wezwanie «Jezu, ufam Tobie», które podpowiedziała nam Opatrzność za pośrednictwem Siostry Faustyny! Ten prosty akt zawierzenia Jezusowi przebija najgęstsze chmury i sprawia, że promień światła przenika do życia każdego człowieka” (Kraków, 13 kwietnia 2000 r.)
KS. Paweł Siedlanowski
Echo Katolickie 17/2011
„Ojciec Święty Jan Paweł II chciał, aby w tę niedzielę obchodzono święto Miłosierdzia Bożego: uważał on, że w słowie «miłosierdzie» streszcza się cała tajemnica odkupienia i stanowi ono jej nową interpretację dla naszych czasów. Jan Paweł II żył pod panowaniem dwóch reżimów dyktatorskich i poznawszy, czym jest ubóstwo, nędza i przemoc, głęboko doświadczył mocy ciemności, która czyha na świat także w naszych czasach. Ale doświadczył również, nie mniej silnie, obecności Boga, który tym wszystkim mocom przeciwstawia moc całkiem inną, boską - moc miłosierdzia. To właśnie miłosierdzie kładzie kres złu. W nim wyraża się szczególna natura Boga - Jego świętość, moc prawdy i miłości. Przed dwoma laty, po I nieszporach tego święta, dobiegało końca ziemskie życie Jana Pawła II. Poprzez śmierć wszedł w światłość Bożego miłosierdzia, o którym po śmierci i od Boga mówi teraz w nowy sposób. Ufajcie - mówił nam - w Boże miłosierdzie! Stawajcie się dzień po dniu ludźmi Bożego miłosierdzia! Miłosierdzie jest szatą światłości, którą Pan dał nam w chrzcie. Nie powinniśmy pozwolić, by to światło zgasło; przeciwnie, musi być ono coraz mocniejsze w nas każdego dnia i tym samym być dla świata radosnym głoszeniem Bożego orędzia”.
Benedykt XVI, Niedziela Miłosierdzia 2007 r.
ROZMOWA
Coraz częściej pontyfikat Jana Pawła II definiuje się przez pryzmat jego fascynacji orędziem miłosierdzia, przekazanym światu przez św. s. Faustynę. Czy zasadne jest takie spojrzenie?
Wśród wielu tytułów, jakimi obdarzamy Ojca Świętego Jana Pawła II, jest także i ten: Papież Miłosierdzia. Podzielam przekonanie tych, którzy twierdzą, że to tytuł najważniejszy, tytuł, z którym Jan Paweł II przeszedł do historii papiestwa. Zresztą sam tak scharakteryzował swój pontyfikat, gdy mówił w sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach, że orędzie miłosierdzia było mu zawsze bliskie i drogie, że zabrał je stąd na Stolicę Piotrową i ono kształtuje obraz jego pontyfikatu (7 czerwca 1997 r.). Rzeczywiście, nie da się właściwie zrozumieć stylu życia papieża, służby, nauczania i wielu wydarzeń z jego pontyfikatu bez tego światła, które daje orędzie o miłosiernej miłości Boga do człowieka.
Dlaczego Jan Paweł II tak mocno w swoim nauczaniu skupił się na tajemnicy Bożego miłosierdzia?
Wynikało to z głębokiego przekonania, że nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga, a także realia, w jakich żyje współczesny człowiek i świat: ogromny postęp cywilizacyjny w dziedzinie nauki i techniki, a zarazem niebywałe zagrożenia egzystencjalne oraz duchowe. Jan Paweł II wiele razy pisał i mówił o tym, że na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia wznosi się wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, która koi ludzkie umysły i serca oraz rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy (Łagiewniki, 17 sierpnia 2002 r.).
Wielu ludziom miłosierdzie kojarzy się z przekreśleniem sprawiedliwości, pobłażliwością wobec zła czy samym uczuciem litości - bez konkretnego aktu pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie. Jak Boże miłosierdzie rozumiał Jan Paweł II?
Wiedział, że czymś fundamentalnym w ukazywaniu światu tajemnicy miłosierdzia jest samo pojęcie, znaczenie tego słowa, które przecież w ciągu wieków obrosło w różne, nieraz pejoratywne znaczenia. Dlatego Ojciec Święty wzywał do odkrywania autentycznego piękna i bogactwa miłosierdzia. Uczynił to w encyklice „Dives in misericordia”, w której nie tylko przytaczał terminy biblijne opisujące niezwykle bogatą rzeczywistość miłosierdzia Boskiego i międzyludzkiego, ale także starał się językiem teologa i pasterza określać to, co należy do jej istoty. Mówił o miłosierdziu, że jest to drugie imię miłości albo wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, dźwiganie czy podnoszenie w górę tego, który upadł. Tłumaczył relacje, jakie zachodzą pomiędzy prawdą i miłosierdziem, sprawiedliwością oraz miłosierdziem, emocjonalnym wzruszeniem i aktem miłosierdzia. W żadnym miejscu orędzia ewangelicznego - wyjaśniał - ani przebaczenie, ani też miłosierdzie jako jego źródło nie oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy. W każdym wypadku naprawienie tego zła, za zniewagę, jest warunkiem przebaczenia (DiM 14). Spełnienie warunków sprawiedliwości jest nieodzowne, aby do głosu doszła miłość afirmująca człowieka.
Papież mówił, że ten, kto przebacza i ten, który dostępuje przebaczenia, spotykają się z sobą w jednym zasadniczym punkcie: jest nim godność człowieka.
Miłosierdzie w relacjach międzyludzkich - pisał Jan Paweł II w encyklice „Dives in misericordia” - najpełniej odsłania swoje oblicze, gdy osoby świadczące je, żywią głębokie przekonanie, że równocześnie go doznają ze strony tych, którym świadczą jakieś dobro. Jeśli tej dwustronności, tej wzajemności brak, wówczas czyny nasze nie są jeszcze prawdziwymi aktami miłosierdzia (DiM 14). Jan Paweł II wraz ze świętą siostrą Faustyną wnoszą do historii Kościoła nowy model chrześcijańskiego miłosierdzia, określany przez teologów modelem personalistycznym, gdyż w świadczeniu miłosierdzia na pierwszym miejscu jest osoba, człowiek ze swoją niepowtarzalną godnością, a potem jego potrzeby.
opr. ab/ab