Czego znakiem jest dla chrześcijanina jubileusz Chrztu Polski? Jak świadomie go przeżyć?
1050 lat temu książę Mieszko I wraz z drużyną przyjął chrzest. Wtedy zaczęła się Polska. Nie w 1989 r., gdy formalnie upadł miniony system polityczny, czy w momencie podpisania traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej, jak twierdzą eurokraci, nie po II wojnie światowej, jak chcieli to widzieć komuniści. Korzenie naszej tożsamości są zanurzone w znacznie głębszej warstwie dziejów.
Może dla niektórych jubileusz jest niedostatecznie „okrągły”. Pełne tysiąc lat zapewne lepiej się do tego nadawało - sęk w tym, że w 1966 r. w Polsce kwitł komunizm. Władze państwowe robiły wszystko, aby uroczystościom milenijnym przeszkodzić, sakralny wymiar jubileuszu pomniejszyć, wprowadzając konkurencyjne świeckie obchody. Reżim uniemożliwił przyjazd na świętowanie Millenium papieżowi Pawłowi VI i przedstawicielom episkopatów świata. Ryzyko przebudzenia narodu było zbyt wielkie. Tym bardziej więc dziś jako wolne państwo możemy godnie upamiętnić najważniejszą dla Polaków rocznicę - nawet jeśli jest nieco „kanciasta”.
Brakuje pewnych źródeł, które dokładnie potwierdziłyby datę i miejsce chrztu Mieszka I. Historycy podają jedynie hipotetyczną lokalizację. Wskazują na Ratyzbonę, Kolonię, Czechy, Poznań, Gniezno i Ostrów Lednicki - „świętą wyspę”, jak pisał Ignacy Józef Kraszewski, gdzie odkryto baptysterium datowane na drugą połowę X w. Z dużo większą dozą prawdopodobieństwa można podać datę wydarzenia: pomiędzy 14 a 16 kwietnia 966 r. Zapewne zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem ceremonia odbywała się w Wielką Sobotę. Przypuszcza się, że razem z księciem został ochrzczony cały jego dwór. Dwa lata później do Polski z Rzymu przybył pierwszy biskup - Jordan. Na jego siedzibę wybrano Poznań.
Krytycznie nastawieni do chrześcijaństwa historycy twierdzą, iż przyjęcie chrztu przez Mieszka I było znakiem politycznego wyrachowania, sposobem na zjednoczenie zróżnicowanych kulturowo i religijnie podbitych wcześniej plemion, mieszkających pomiędzy Odrą a Bugiem.Wiadomo, że w 963 r. Mieszko opanował plemię Lubuszan i zagrażał Pomorzu, a tym samym dostał się w strefę wpływów cesarza niemieckiego. Ponieważ cesarz zamierzał utworzyć biskupstwo w Magdeburgu, Mieszko, chcąc temu zapobiec, przyjął chrzest. Zanim to się stało, w 965 r. książę poślubił czeską księżniczkę Dobrawę, a tym samym zyskał sojusznika przeciwko groźnemu sąsiadowi znad Bałtyku, Związkowi Wieleckiemu. XII-wieczny kronikarz Gall Anonim pisał, że do przyjęcia chrztu Mieszka namówiła właśnie Dobrawa.
Czy taka była rzeczywiście motywacja Mieszka? Zapewne nigdy się nie dowiemy. Pozostają tylko domniemania. Nawet jeśli kalkulacje pozareligijne w jakiś sposób zaważyły na decyzji księcia, Pan Bóg poradził sobie z nimi i - jak zawsze zresztą - wyprowadził z nich dobro. Polska znalazła się w orbicie wpływów zachodniej Europy. Będąc krajem chrześcijańskim, nie mogła być już traktowana jako miejsce podboju dzikich plemion. Chrzest, późniejsze erygowanie niezależnego biskupstwa zrównały Polskę z chrześcijańskimi krajami Europy i związały z zachodnim kręgiem kultury chrześcijańskiej. Mieszko umocnił swoją władzę. Do Polski zaczęli przybywać duchowni, przynosząc ze sobą znajomość łaciny, przywożąc starożytne księgi, ale też upowszechniając nowoczesne zasady budownictwa, uprawy roli, melioracji podmokłych terenów. Zaczęto wznosić świątynie, klasztory, przy nich zaś zakładać szkoły kształcące duchownych. Klasztory szybko stały się ośrodkami życia intelektualnego, kulturalnego i artystycznego.Na szeroką skalę zaczęto ewangelizować, docierając do coraz głębszych puszczańskich ostępów - proces ten przyśpieszyła męczeńska śmierć św. Wojciecha, o której wieść błyskawicznie dotarła do całej Europy. A co szczególnie ważne: spolaryzowane dotąd grupy plemienne zaczęły się konsolidować, jednoczyć. Zaczęła się też pojawiać świadomość przynależności do jednej wspólnoty narodowej, zakorzenionej w Kościele i w Europie.
Jak przypominali polscy biskupi, zapraszając wiernych do świadomego przeżycia jubileuszu, „1050 rocznica chrztu Polski jest nie tylko wspomnieniem wydarzenia historycznego, które miało miejsce w roku 966 i zapoczątkowało dzieje Kościoła na ziemiach polskich, a także zaistnienie państwowości Polski, lecz również zobowiązaniem do refleksji nad konsekwencjami tego faktu dla teraźniejszości i przyszłości”. Przygotowania do obchodów trwają już od 2013 r. Czteroletni program duszpasterski nakierowany został na odnowienie tożsamości chrzcielnej Polaków - chrzest święty stanowi centrum refleksji duszpasterskiej w 2015 r. Jest to tym ważniejsze, że dziś masowo próbuje się fałszować historię europejską, wyrzucając z preambuł konstytucji odniesienia do Boga i wmawiając ludziom, iż u podstaw kontynentu leżą zasady „tolerancji i braterstwa”. Tymczasem jedności, fundamentów świata Zachodu nie zbudowano na jakichś bliżej nieokreślonych „prawidłach humanizmu”, ale oparto na wartościach symbolizowanych przez trzy wzgórza: Akropol, Kapitol i Golgotę. Golgota odgrywa tu rolę szczególną. Cywilizację europejską tworzyli bowiem chrześcijanie, którzy z zagłady starożytnego świata ocalili i przechowali to, co miał najcenniejszego: grecką filozofię i rzymskie prawo, czyli rozum i sprawiedliwość. Nie tylko zachowali ideały Greków i Rzymian, ale również przyswoili je, dogłębnie przetworzyli i udoskonalili, dając początek prawdziwemu humanizmowi, który jest niezrozumiały i zawieszony w próżni, jeśli wykluczy się z niego ideały chrześcijańskie. Dlatego też próby marginalizowania Ewangelii, głosu Kościoła są zakłamywaniem historii, cywilizacyjnym i kulturowym samobójstwem.
Niemniej ważne jest odkrycie - przy okazji świętowania Jubileuszu - roli chrztu świętego w swoim życiu. Z dala od rocznicowego zgiełku i szumnych deklaracji. Kierunek refleksji bardzo dobrze określa tytuł trzeciej części programu duszpasterskiego: „Nowe życie w Chrystusie”. Chrzest w nie wprowadza! Dzięki niemu mamy przystęp do Źródła Łaski. Świadomie przeżyty, ciągle aktualizowany może stać się przestrzenią odnowy chylącego się w stronę cywilizacji śmierci świata.
Oby nie skończyło się tylko na szczytnych hasłach, jubileuszowych imprezach i szumnie ogłaszanych programach...
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo Katolickie 2/2016
Millenium
W 1957 r. w Kościele rozpoczęła się Wielka Nowenna, która miała przygotować naród do Millenium Chrztu Polski. Jej hasłem stały się słowa: „Wierni Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom”. Partia zareagowała zapowiedzią szumnych obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Zaczęto też - z demoniczną perwersją - torpedować wszelkie działania Kościoła. Gdy prymas mówił o potrzebie ochrony poczętego życia, komunistyczny sejm zareagował liberalizacją ustawy aborcyjnej. Gdy tematem duszpasterskim była rodzina, ateistyczna propaganda podjęła walkę przeciw „rodzinie sakramentalnej”. W roku, w którym rozważania w ramach Nowenny toczyły się wokół hasła „Młodzież wierna Chrystusowi”, państwo uderzyło w katolickie szkoły i skupiło działania swojego aparatu na tym, aby dzieciom uczestniczącym w obozach wakacyjnych uniemożliwić udział we Mszy św. W 1958 r. nakazano, by lekcje religii w szkole odbywały się tylko na jednej lekcji w tygodniu, po skończeniu innych zajęć. Potem przyszła kolej na usuwanie krzyży. „Cóż to znaczy: w każdym polskim domu krzyż? - grzmiał podczas partyjnego plenum Gomułka. Oznacza to wyzwanie rzucone niewierzącym. Oznacza fanatyzm, nienawiść do człowieka”.
I sekretarz KC PZPR - serdecznie nienawidzący prymasa Wyszyńskiego - nie ukrywał swoich intencji. Stawką „millenijnego starcia” był „rząd dusz”. Komunistyczny satrapa wyraził to wprost w rozmowie z przewodniczącym Katolickiego Koła Poselskiego Znak Jerzym Zawieyskim (fragmenty przytacza E. Czaczkowska w książce: „Kardynał Wyszyński. Biografia”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013 r.): „Kościół prowadzi z nami wojnę, ale tej wojny nie wygra. To my ją wygramy. Wyszyński chce mieć rząd dusz. Rząd dusz w tym kraju ma socjalizm. Socjalizm sięga po dusze. Kościół nie ma do tego prawa! Wy mówicie, że idzie wam o Polskę. A tu, panie Zawieyski, idzie o socjalizm, bo nie ma Polski bez socjalizmu. Kto wyraźnie nie opowie się po stronie socjalizmu - ten jest wrogiem ustroju”.
Uroczystości Millenium rozpoczęły się 16 kwietnia 1966 r. Ich centralnym punktem była Msza w katedrze gnieźnieńskiej. Władze komunistyczne zorganizowały w tym samym miejscu konkurencyjne obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego - pretekstem stała się 21 rocznica sforsowania Odry i Nysy Łużyckiej przez II Armię Wojska Polskiego. Homilię prymasa zagłuszano armatnimi salwami. Przez cały czas trwania Nowenny dochodziło do ataków milicji i ZOMO na wiernych, rozpędzania procesji, na koniec zaś władze zablokowały peregrynację i aresztowały kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Cały aparat państwowy został zaangażowany do odciągania ludzi od uroczystości kościelnych i przymusowego nakłaniania ich do udziału w organizowanych z ogromnymi nakładami imprezach świeckich
Ja się okazało, wszystko na niewiele się zdało. Polacy w swojej ogromnej części stanęli za swoim pasterzami. Komuniści się ośmieszyli i skompromitowali.
XPS
Echo Katolickie 2/2016
opr. ab/ab