Do jakich refleksji skłania hasło tegorocznego roku duszpasterskiego w diecezji siedleckiej „Idźcie i głoście Chrystusa wraz z Maryją”?
„Idźcie i głoście Chrystusa wraz z Maryją” - hasło tegorocznego roku duszpasterskiego w diecezji siedleckiej skłania do refleksji nad istotą maryjnej pobożności. Jest też wyzwaniem i zobowiązaniem do odkrywania w sobie pokładów misyjnej wrażliwości.
Św. Franciszek miał widzenie, jak jego współbracia usiłowali wejść do nieba po czerwonej, bardzo stromej drabinie. Wszedłszy na kilka szczebli, spadali. Chrystus wskazał wówczas Biedaczynie z Asyżu inną drabinę - białą, o znacznie łagodniejszej pochyłości, na której szczycie stała Matka Boża. Św. Franciszek usłyszał wówczas słowa: „zaleć współbraciom, by wstępowali drabiną Mojej Matki”.
- Droga do Boga z Maryją jest bezpieczniejsza. Nie traci się łatwo osiągniętej doskonałości - podpowiada ks. dr Grzegorz Koc, diecezjalny duszpasterz ds. kultu maryjnego.
- Zakończony Rok Miłosierdzia mocniej uświadomił mi, że Bóg jest kochającym Ojcem. Uczę się stawać przed Nim w prawdzie i z ufnością - jak dziecko przed swoim tatą. Jezus jest moim przyjacielem, a Maryja - matką - Katarzyna, siedlczanka z pochodzenia, przyznaje, że jej nabożeństwo do Matki Bożej ugruntowało się w momencie, kiedy straciła ziemską mamę. - Miałam 17 lat. Ksiądz, który wspierał moją rodzinę po pogrzebie, poradził, bym odtąd całkowicie powierzyła się Matce Bożej. Tłumaczył, że z Nią nie zginę. I miał rację! - potwierdza, opowiadając m.in. o wyborach, przed jakimi stawiało ją życie. - Decyzje podejmowane z towarzyszeniem modlitwy zawsze są trafne. A ja zawierzałam wszystko: wybór kierunku studiów, miejsce pracy, jako że w tym samym czasie miałam dwie propozycje, wreszcie powołanie: do małżeństwa albo samotną drogę - wyznaje.
Katarzyna nie ukrywa, że Maryja zawsze była dla niej wzorem pobożności. - Delikatna, dobra, mądra, cierpliwa, milcząca... Te cechy zdają się nie przystawać do współczesności, bo świat rządzi się innymi prawami. Matka Boża jest dla mnie ideałem w przeżywaniu codzienności - podkreśla.
Spytana, jak rozumie hasło tegorocznego roku duszpasterskiego, wyjaśnia, że Maryja głosiła Chrystusa całym swoim życiem. - Zwiastowanie, nawiedzenie św. Elżbiety, Boże Narodzenie... - wskazując kolejne tajemnice różańcowe, sugeruje, że przykład Matki Bożej winien uświadamiać nam, jak wielkich rzeczy może dokonać Bóg w życiu tych, którzy wsłuchują się w Jego wolę.
Prawdę, że Maryja jest dla niej po prostu mamą, głosi też Monika mieszkająca na terenie siedleckiej parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. - Często modlę się do Matki Bożej, prosząc o opiekę nad moją rodziną i dziećmi - wyjaśnia, podkreślając, iż Jej matczyną obecność odczuwa na co dzień. - Wiem, że jest najlepszą pośredniczką, a Syn niczego Jej nie odmówi - dodaje. Pytana o formy praktykowania maryjnej pobożności wskazuje m.in. na modlitwę różańcową, w tym nowennę pompejańską. - Należę do kółka różańcowego. Poprzez odmawianie różnych modlitw adresowanych do Matki Bożej ofiarowuję Jej całe swoje życie - wyjaśnia z uwagą, iż owoce zawierzenia zbiera każdego dnia. - Tak moi bliscy, jak i ja zmieniamy się na lepsze, stajemy się bardziej wyciszeni, serdeczniejsi dla siebie. Wcześniejsze próby nie przynosiły rezultatu. Dopiero dzięki wytrwałej modlitwie to, co wydawało się niemożliwe, zaczęło przybierać realne kształty - podsumowuje.
O szczególnej roli Matki Bożej w swoim życiu mówi także Anna, „parafianka od bł. Honorata Koźmińskiego w Białej Podlaskiej” - jak siebie określa. - Kult Maryi miałam wpajany od dziecka, głównie przez mamę, która każdego dnia zawierza Jej opiece całą naszą rodzinę - przyznaje, wyjawiając, iż mama od 25 lat należy do kółka różańcowego pw. św. s. Faustyny. Wspólnie - co akcentuje - świętują też uroczystości ku czci Matki Bożej: począwszy od 2 lipca, kiedy to przypada wspomnienie NMP Kodeńskiej, przez Wniebowstąpienie NMP obchodzone 15 sierpnia, aż po wspomnienie Matki Bożej Bolesnej przypadające 15 września. - Mama należy do Apostolstwa Dobrej Śmierci. Z kolei ja w lipcu przyjęłam szkaplerz, pamiętając o obietnicy Maryi, że „kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego” - przypomina.
- Maryja jest mi coraz bliższą Matką. Mogę u Niej zostawić wszystkie swoje troski - w podobnym duchu, tj. ufności i zawierzenia, wypowiada się Bożena z bialskiej parafii Chrystusa Miłosiernego. Wspomina, jak w wakacje minionego roku udała się do Kodnia, by prosić Matkę Bożą o światło, w jakiej kolejności powinna rozwiązywać swoje potrzeby materialne. - Po zawierzeniu Maryi trudnych spraw otrzymałam pokój i pewność, co powinnam uczynić. Widzę wyraźnie skalę oraz moc Jej wstawiennictwa. I coraz bardziej uświadamiam sobie, że Pan Bóg zawsze działa w najodpowiedniejszym momencie - w chwili, którą On sam uzna za stosowną.
WA
Ks. dr Grzegorz Koc, diecezjalny duszpasterz ds. kultu maryjnego, przypomina, że zadanie głoszenia dał nam Chrystus w słowach: „oto Ja was posyłam”. - Jezus przywołał uczniów do siebie. Przywołanie ma ścisły związek z Jego Osobą - sygnalizuje, tłumacząc, iż misja w życiu ucznia rozpoczyna się od przylgnięcia do Chrystusa. - Maryja jest najdoskonalszą uczennicą swego Syna, a zarazem Matką, która prowadzi nas do doskonałej więzi z Chrystusem.
Wskazując przykład Jezusa litującego się nad tłumami, ludźmi znękanymi i porzuconymi niczym owce niemające pasterza, ks. G. Koc przypomina, iż Matka Boża jest naszą nauczycielką na drodze uczenia się współodczuwania. - Maryja pomaga nam ukształtować w sobie postawę autentycznego głosiciela - akcentuje z uwagą, iż nie pozwoli nam też uciec spod krzyża, jako że sama potrafiła wiernie i do końca przy nim wytrwać.
- Głosząc, powierzajmy się Temu, który posyła... On wie, czego nam potrzeba. Bez Jego woli włos z głowy nam nie spadnie. I weźmy ze sobą Tę, która jest skarbnicą łask i „twierdzą warowną” w obliczu zła, nigdy niezdobytą przez pokusę, a tak skuteczną w rozszerzaniu królestwa Bożego - podsumowuje.
WA
3 PYTANIA
O. Mirosław Skrzydło OMI - rzecznik prasowy kodeńskiego sanktuarium
W jaki sposób kształtowało się Ojca nabożeństwo do Matki Bożej?
Wychowałem się w parafii prowadzonej przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Jej proboszcz, który był moim pasterzem niemal od urodzenia do czasu matury, wierny charyzmatowi zgromadzenia postanowił wprowadzić stałe nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Miałem wtedy może dziesięć lat, ale dobrze pamiętam ojców redemptorystów, którzy głosili rekolekcje i uroczyście zainstalowali obraz Matki Bożej, odprawiając pierwsze nabożeństwo ku Jej czci. Jako młodzieniec nie spędzałem zbyt wiele czasu w kościele, ale gdy już w nim byłem, zawsze stawałem naprzeciw obrazu Maryi. W umyśle zakorzenił mi się Jej - niosący nadzieję - tytuł „Matka Pomocy Nieustającej”. Najświętsza Panna bardzo dyskretnie towarzyszyła mojemu młodemu życiu. Mimo iż moja ówczesna relacja z Nią polegała głównie na wpatrywaniu się w Jej wizerunek na złotym tle i powtarzaniu: „... pomocy nieustającej”.
Później wstąpił Ojciec do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Przypadek?
Gdy Pan Bóg przygotowywał mnie do odkrycia Jego woli, tj. kapłańskiego powołania, odczuwałem wewnętrzną potrzebę częstszego bycia w kościele; nie tylko w niedzielę i nie tylko na Mszy św. Wtedy bardziej przylgnąłem do Maryi, zacząłem uczyć się modlitwy różańcowej i poznawać trudną sztukę adoracji. Kiedy już wstępowałem do zgromadzenia misjonarzy oblatów, pierwsze spotkanie formacyjne wraz z przyszłymi współbraćmi przeżywaliśmy w Kodniu. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem wizerunek Madonny Kodeńskiej. Od tego czasu moje życie powoli, ale systematycznie, coraz bardziej łączyło się z Maryją, Jej duchowością, przykładem oddania sprawie Bożej. W trudnych momentach mojego powołania, sytuacjach kryzysowych, kiedy inne sposoby okazywały się niewystarczające, chwytałem za różaniec. Później zaś, nauczony doświadczeniem, ilekroć pojawiał się nieustępliwy niepokój, już świadomie sięgałem po niezawodne lekarstwo - łączące się z Maryją, niosące pewną pomoc i duchowy pokój.
Hasło tegorocznego roku duszpasterskiego wzywa nas do głoszenia Chrystusa wraz z Maryją. Jak Ojciec interpretuje te słowa - także w kontekście wyzwań, przed jakimi stoi współczesny świat?
Nasze czasy - pod względem tak moralnym, duchowym, intelektualnym, jak i zaniku woli walki w znaczeniu pracy nad sobą - przypominają Cesarstwo Rzymskie przed straszliwym upadkiem. Matka Boża, która zawsze stała obok Syna, wychodzi z cienia i w objawieniach, m.in. w Fatimie, Medjugorje czy Kibeho, przestrzega przed zagładą, wskazuje lekarstwo na duchową erozję człowieka XX i XXI w., wzywa do przebudzenia z wygodnego, demoralizującego szatańskiego letargu. Musi być bardzo źle, skoro Maryja sięga po tak jaskrawy sposób interwencji. Już nie tylko modli się za nas, ale nami wstrząsa, przypominając ewangeliczne zasady życia. Nawołuje do modlitwy, wyrzeczenia, nawrócenia i zadośćuczynienia...
Głosić Chrystusa wraz z Maryją to znaczy przejąć się Jej napomnieniami; nie tylko mówić o wierze, przyznawać się do niej, co - przede wszystkim - poznać Prawdę (Jezus jest Prawdą), stanowczo odrzucić grzech, podjąć pokutę za swoje winy i wykroczenia innych, modlić się o nawrócenie grzeszników, zadośćuczynić Bogu za wszelkie zniewagi i... ufnie odmawiać Różaniec. Niewątpliwie jest to wymagający program, jednak czyniąc tak, spełniamy wolę Maryi i wracamy na drogę zbawienia, a przy tym... ratujemy świat. Wszystkim sceptykom proponuję odwołać się do historii, by przypomnieć sobie: 1571 r. - zwycięstwo nad muzułmanami pod Lepanto, 1683 r. - bitwa pod Wiedniem, 1920 r. - cud nad Wisłą, 1955 r. - ocalenie Austrii przed krwawą inwazją Rosjan, 1986 r. - cud w Manili na Filipinach...
Wsłuchując się w głos Matki Bożej, stajemy się jak Ona misjonarzami, czyli niosącymi Chrystusa i Jego pokój światu. To jest istota głoszenia z Maryją Ewangelii.
Not. WA
Echo Katolickie 1/2017
opr. ab/ab