Najpiękniejsza love story w dziejach świata

Czego współczesne małżeństwa mogą uczyć się od Maryi i Józefa? O najpiękniejszej historii miłosnej w dziejach świata

Z ks. dr. Markiem Dziewieckim, psychologiem, rekolekcjonistą, autorem książek dotyczących m.in. tematyki dorastania do małżeństwa i rodziny, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, Maryja i Józef to nietypowa para. W Ewangeliach nie znajdziemy ani słowa o tym, jak się poznali. Wzmianki o ich zaślubinach znajdziemy tylko w Ewangelii według św. Mateusza. Ewangeliści Marek i Jan milczą na ten temat. Według apokryfów Maryja w wieku 12 lat dowiedziała się, że jej mężem zostanie Józef - ponad 30-letni wdowiec. Co mogła czuć Maryja, gdy usłyszała o konieczności poślubienia starszego, jak na jej wiek, człowieka?

Nie wiemy, czy tak było, jak to opisują wspomniane przez Panią apokryfy. W moim przekonaniu taka wersja historii Maryi i Józefa jest przejawem mentalności typowej dla ówczesnych czasów i związanej z bezwzględną dominacją mężczyzn. Tego typu kulturę patriarchatu stanowczo przełamywał Jezus, wspierając kobiety i chroniąc je przed tymi mężczyznami, którzy krzywdzili zamiast kochać. Dla mnie jest oczywiste, że Maryja była świadomą swej godności i pewną siebie dziewczyną. Dyskutowała z aniołem. Żądała znaku na potwierdzenie jego słów. Z pośpiechem poszła do Elżbiety, by sprawdzić, czy ta jej krewna rzeczywiście jest w stanie błogosławionym. Jestem przekonany, że Maryja sama wybrała sobie męża i że zrobiła to z pomocą Boga. Był to mężczyzna sprawiedliwy, wierny, na wskroś uczciwy, czyli święty.

Po zaślubinach z Józefem okazało się, że Maryja spodziewa się Dziecka-Boga. Nie były to łatwe początki dla nowożeńców...

Ten bieg wydarzeń zaskoczył najpierw samą Maryję. Została do niej skierowana jedyna taka prośba Boga w całej historii ludzkości. Zdawała sobie sprawę z tego, iż Józef może nie uwierzyć w to, co przecież z natury wydawało się niemożliwe, a mianowicie jego żona pocznie Syna bez udziału mężczyzny. Wiedziała też, że grozi jej samotne rodzicielstwo i może zostać ukamienowana w oparciu o zarzut cudzołóstwa. Z pewnością to Ona osobiście powiedziała o wszystkim Józefowi, zanim całą sytuację wyjaśnił i potwierdził mu anioł Pański. Józef uwierzył Maryi. Uwierzył w to, że Ona mówi prawdę i że pozostała czystą kobietą. To znak, iż nie tylko był pewien Jej przezroczystej szlachetności i uczciwości, ale że sam był czysty i uczciwy. Tylko ktoś taki mógł uwierzyć, że ciąża jego małżonki to sprawa Boża.

Maryja wprawdzie powiedziała „Niech mi się stanie według słowa Twego”, ale zastanawiam się czasem, czy czuła wątpliwości, niedowierzanie, niepokój? W końcu, gdy jeszcze nie mieszkała z Józefem stała się brzemienna. Powiedzmy to wyraźnie - zaszła w ciążę bez udziału swojego męża…

Przypuszczam, że po zwiastowaniu Maryja miała sporo nieprzespanych nocy, a Jej serce targane było wieloma wątpliwościami oraz rozterkami. Bóg skomplikował Jej życie. Tym bardziej że z posłaniem anioła poczekał aż Maryja poślubi Józefa, a jeszcze przed zamieszkaniem nowożeńców razem. Takie działanie Boga to nie przypadek. Stwórca nie zamierzał utrudniać życia Józefowi i Maryi, lecz chciał, by Jego Boski Syn w ludzkiej naturze miał ziemską matkę i wrastał chroniony miłością małżonków. Józef nie był wprawdzie biologicznym ojcem Jezusa, ale był prawdziwym mężem Jego Matki. W ten sposób Bóg potwierdza ogromną wagę małżeństwa i rodziny na tej Ziemi. Wszystko, co dobre, zaczyna się w Bożej, kierującej się miłością i Dekalogiem rodzinie.

Tajemnica Wcielenia i Zwiastowania bez wątpienia wystawiła miłość Maryi i Józefa na próbę. W pewnym momencie Józef stchórzył, bo tak to trzeba nazwać, i chciał zostawić swoją Miriam.

Według mnie to nie było tchórzostwo z jego strony, lecz coś zupełnie innego, a mianowicie przejaw pokory i chęci wycofania się na drugi plan. Gdy Józef został już upewniony przez anioła, że ciąża jego małżonki to sprawa Boża, wtedy pomyślał, iż nie ma teraz dla niego miejsca w tak niezwykłym, nadprzyrodzonym wydarzeniu. Skoro Maryja została przez Boga aż tak wyróżniona i wyniesiona ponad ludzi, to jemu chyba pozostało już tylko być w cieniu tych niezwykłych wydarzeń.

Wydaje się, że relację między małżonkami naprawiło dopiero przyjście anioła, który objawił się Józefowi i zaprosił go, by stał się opiekunem Jezusa?

Pojawienie się anioła we śnie było potwierdzeniem tego, co Józef wiedział już od Maryi. Mógł nie uwierzyć ani Jej, ani aniołowi. Mógł pomyśleć, że anioł we śnie to tylko jego wyobrażenie, a nie rzeczywisty posłaniec od Boga. Przyjęcie Maryi do siebie wynikało z trzech powodów, które prowadziły w tym samym kierunku: słowa wypowiedziane przez anioła, pewność Józefa co do nieskazitelności Maryi oraz osobista świętość Józefa. Podobnie jest w każdym szczęśliwym małżeństwie. Wsparcie od Boga przyjmują jedynie ci małżonkowie, którzy są dojrzali, wierni, kochający, uczciwi. Potwierdza się tu biblijna zasada, że kto ma, temu jeszcze dołożą.

Mówiąc współczesnym językiem, Józef ogarnął się wreszcie, wziął Maryję do siebie, a potem razem uciekali do Egiptu, by chronić Jezusa…

Gdy Józef był już pewien tego, że Bóg chce jego obecności u boku Maryi i że nie przestał być Jej mężem po wkroczeniu Boga w życie jego małżonki, bez wahania i stanowczo podejmuje codzienne obowiązki męża. W konsekwencji bierze też pod serdeczną opiekę Dziecko swojej świętej Małżonki. Do śmierci będzie trwał w tej postawie. Kto kocha żonę, ten kocha jej dzieci także wtedy, gdy nie jest ich biologicznym ojcem.

Wielu ludzi sądzi, że powołaniem Józefa było jedynie dyskretne opiekowanie się Małżonką i Jej Dzieckiem. Często myśli się o nim jako o starszym, poważnym, a może nawet smutnym mężczyźnie. Czy rzeczywiście taki był?

To zupełnie wypaczony obraz św. Józefa wywodzący się z „pobożnych” ikonografii. Józef musiał w wielu aspektach imponować Maryi, najbardziej niezwykłej kobiecie w historii ludzkości. Umiał zdobyć Jej serce aż tak, że zdecydowała się zawierzyć mu swój los doczesny. To dla mnie oczywiste, że Józef był wystarczająco młody, że był bardzo czuły, pogodny, energiczny, stanowczy w dobru. Sam Jezus był mu przecież posłuszny. Pora już uwolnić się od błędnych wyobrażeń na temat męża Maryi, począwszy od błędnych wyobrażeń na temat jego wieku i wyglądu. Niektórzy w jednej z kolęd nadal śpiewają: „i Józef stary”, zamiast: „i Józef święty”.

Analizując początki małżeństwa Maryi i Józefa, współczesny człowiek powiedziałby, że byli absolutnie niedopasowaną parą, że ten związek nie miał szans. Ona - najpiękniejsza kobieta świata, może znacznie od niego młodsza, on jakby wycofany. Love story raczej z tego nie będzie. A jednak się udało. W czym tkwił sekret ich małżeństwa?

Nawet zakładając, że Józef był wyraźnie starszy wiekiem od Maryi, to z pewnością nie było między nimi różnic w postawach, które rozstrzygają o udanym małżeństwie. Sekret wszystkich udanych małżeństw tkwi w tym, że między mężem i żoną nie ma rozbieżności w kwestii miłości, wierności, uczciwości, odpowiedzialności. Kobieta i mężczyzna to dwie bardzo różne wrażliwości, to dwa odmienne sposoby postrzegania siebie, świata, życia, rodziny. Jedyne, co może sprawić, że spotkanie mężczyzny i kobiety zamieni się w love story - i to nie tylko w dobrej, ale też w złej doli - to wzajemna, wierna, ofiarna, wytrwała, czuła miłość. Love story pojawia się w tych małżeństwach, w których ona i on kochają siebie najbardziej ze wszystkich ludzi na tej ziemi, ale każde z nich kocha Boga jeszcze bardziej. Właśnie tak było w przypadku Maryi i Jej świętego męża.

Tradycja Kościoła zawsze podkreślała, że Józefa i Maryję łączyła autentyczna miłość małżeńska, ale zarazem pozostawali oni związkiem dziewiczym. Byli dla siebie małżonkami, a zarazem pozostawali „bezżenni dla królestwa Bożego”. Jak to rozumieć?

Nie znamy szczegółów relacji Maryi i Józefa w aspekcie tego, co najbardziej osobiste i intymne. Nie naszą rolą jest wchodzić w analizy tego, w jaki sposób okazywali sobie oni miłość małżeńską. Obydwoje byli pewni tego, że przy nich rodzi się i wzrasta Bóg w ludzkiej naturze. Łatwo mi sobie wyobrazić, iż obydwoje byli skoncentrowani na trosce o ten największy Skarb, jaki kiedykolwiek pojawił się na Ziemi. Byli czujni, by chronić ten Skarb. Korzystali z Jego obecności, miłości, mądrości, jaką Syn Boży i jednocześnie Syn Maryi promieniował od dzieciństwa. Potwierdzili ważną prawdę o tym, iż małżonkom miłość bez seksualności wystarczy do szczęścia, ale seksualność bez miłości nie wystarczy do szczęścia nikomu.

Czego współczesne małżeństwa mogą uczyć się od Maryi i Józefa?

Przede wszystkim tego, że małżeństwo i rodzina to coś najważniejszego w doczesności. To pierwsze polecenie Boga, który bezbłędnie zna nasze serca i potrzeby. Stwórca wie, że nie możemy być szczęśliwi w samotności i że pokonujemy ją dopiero wtedy, gdy spotykamy kogoś, kto nas rozumie i kocha oraz kogo my rozumiemy i kochamy. Miłość małżeńska jest największą ze wszystkich form miłości między mężczyzną a kobietą. To najpiękniejszy sposób pokonania samotności. Sam Bóg podaje zasady takiej miłości. Oto on i ona mają opuścić swoich rodziców i okazywać sobie miłość wiernie, z bliska, do śmierci. Mąż i żona wypełniają złożoną przysięgę wtedy, gdy nikogo z ludzi nie kochają aż tak bardzo jak małżonka, gdy zawierzają sobie nawzajem los doczesny na dobre i złe oraz gdy chcą mieć ze sobą - i tylko ze sobą! - dzieci, by dzielić się z nimi swoją wzajemną miłością. Ludzkie pomysły rozczarowują i ranią, jak zamysł, by żyć wygodnie jako singiel, by zabawiać się drugą osobą i być niepłodnym czy izolować się od osób drugiej płci, jak chcą tego aktywiści gejowscy. Kto rozumie przysięgę małżeńską, ten jest mądry, bo rozumie Boga, człowieka i miłość. A kto wypełnia tę przysięgę, jest święty. Ktoś taki staje się błogosławieństwem dla siebie, dla bliskich, dla narodu i dla Kościoła.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 6/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama