Wakacyjny odpoczynek polega na tym, że, uwalniając od zwykłych codziennych obowiązków, pozwala na nowo odkryć wartości, które zazwyczaj zaniedbujemy, takie jak kontakt z naturą czy radość przyjaźni. Przede wszystkim zaś powinny być czasem, w którym można poświęcić więcej uwagi życiu duchowemu.
Odpoczynek - pisał św. Jan Paweł II - „jest rzeczą «świętą», pozwala bowiem człowiekowi wyrwać się z rytmu ziemskich zajęć, czasem nazbyt go pochłaniających, i na nowo sobie uświadomić, że wszystko jest dziełem Bożym”. Co na temat potrzeby odpoczynku i czasu wolnego od pracy mówi nauka Kościoła?
Św. Jan Paweł II podkreślał, że pracoholizm jest grzechem. Zresztą sam zawsze starał się znaleźć w ciągu roku czas na odpoczynek. W 1993 r. powiedział takie słowa: „Społeczeństwo, w którym tempo codziennego życia wzrasta ponad wszelką miarę, musi na nowo odkryć wartość odpoczynku, uważając jednak, aby nie przekształcić go - pod wpływem swoistego hedonizmu - w «odpoczynek od wartości». Prawdziwy wakacyjny odpoczynek polega na tym, że, uwalniając od zwykłych codziennych obowiązków, pozwala na nowo odkryć wartości, które zazwyczaj zaniedbujemy, takie jak kontakt z naturą, radość przyjaźni, bezinteresowna solidarność. Przede wszystkim zaś wakacje powinny być czasem, w którym można poświęcić więcej uwagi życiu duchowemu, medytacji i modlitwie”. O potrzebie wypoczynku człowieka mówi Biblia. W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg „odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał, stwarzając” (Rdz 2,2-3). Te słowa objawiają duchowy sens odpoczynku i podkreślają jego wymiar religijny. Wypoczynek pomaga lepiej zrozumieć siebie i innych, daje możliwość zastanowienia się nad swoim życiem, właściwie przeżyty niesie radość, pozwala zregenerować siły i z nowym zapałem powrócić do zwykłych obowiązków. Nie jest jednak lenistwem. Dobrze odpoczywać to wielka umiejętność życia.
Tymczasem nie zawsze umiemy dobrze wykorzystać wolny czas. Można odnieść wrażenie, że współczesny człowiek nie potrafi wypoczywać, a po urlopie natychmiast wraca do stanu stałego zmęczenia. Dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że wynika to z
niewłaściwego nastawienia. Czasami, jadąc do Rzymu, ktoś oczekuje, że
pozna włoską kulturę, tymczasem trudno tego doświadczyć w
Rzymie, gdzie jest
tłum
turystów. Podobnie
w Ziemi Świętej trzeba liczyć się z długim
staniem
w kolejkach, np. do
Groty Narodzenia w Betlejem czy Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Jeżeli
ktoś nie jest na to przygotowany, rzeczywiście może poczuć
rozczarowanie. Kiedy jadę z grupą, zawsze powtarzam uczestnikom, że
ja i przewodnik jesteśmy do ich dyspozycji o każdej porze, apelując
jednocześnie o zgłaszanie na bieżąco wszelkich uwag, propozycji,
problemów. Bardzo nam zależy na komforcie i zadowoleniu naszych
pielgrzymów.
Ksiądz jako dyrektor biura pielgrzymkowego „Arka” pewnie jest na permanentnych wakacjach i wie doskonale, jak dobrze wypoczywać?
Nic bardziej mylnego. Organizowanie pielgrzymek, zapięcie wszystkiego na ostatni guzik, a w trakcie pilnowanie realizacji programu, by uczestnicy byli zadowoleni, wiąże się z ogromnym stresem i często zmęczeniem bardziej psychicznym niż fizycznym. Tak więc i ja przynajmniej raz w roku wyjeżdżam na urlop, by móc gdzieś pobyć, nie czując się odpowiedzialnym za grupę.
„Arka” przejęła zadania diecezjalnego duszpasterza pielgrzymów i turystów diecezji siedleckiej. Na czym one polegają?
„Arka” powstała w 2014 r. i na początku działała w ramach Fundacji Pamięci Unitów Podlaskich „Arka”. Od 1 stycznia 2018 r. powołano Fundację Diecezjalne Centrum Pielgrzymkowo-Duszpasterskie „Arka”, w ramach której funkcjonuje Diecezjalne Centrum Pielgrzymkowo-Turystyczne „Arka”. Naszym podstawowym zadaniem jest organizowanie pielgrzymek dla diecezjan. Choć nie tylko, bo z oferty korzystają też grupy z całej Polski, a nawet z zagranicy, np. ze Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii. Główną ideą jest stworzenie ludziom możliwości wyjazdu. Kiedy patrzę na osoby, które z nami jeżdżą, to jestem przekonany, że gdyby nie biuro pielgrzymkowe, które jest firmowane przez Kościół, wielu z nich o wiele trudniej byłoby gdziekolwiek wyjechać. Myślę, że to, iż funkcjonujemy pod szyldem diecezji, uwiarygodnia naszą działalność. I dokładamy wielu starań, aby tego zaufania nie zawieść.
Jakie kierunki są najczęściej wybierane przez osoby korzystające z usług „Arki”?
Najczęstszym kierunkiem pielgrzymek jest Ziemia Święta. Jest ich kilkanaście w ciągu roku. Ten kierunek wybierają grupy parafialne, szkoły, zakłady pracy. Kolejnym krajem cieszącym się popularnością są Włochy, gdzie autokarem zwiedzamy m.in. Cascię, Neapol, Rzym, San Giovanni Rotondo. Poza tym Fatima, która często połączona jest z Santiago de Compostela. Część wybiera również Lourdes. Mamy też sporo wyjazdów do Wilna, Lwowa, Petersburga. Nasze biuro nie ogranicza się do kierunków stricte religijnych. Bazując na słowach z Pisma Świętego, że przez piękno stworzenia poznajemy Stwórcę, jeździmy właściwie po całym świecie. Byliśmy w Indiach, Wietnamie, Kambodży, Laos, Brazylii, Meksyku. W lipcu po raz kolejny lecimy do Stanów Zjednoczonych. Natomiast na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku mamy w planach ponownie Indie. Okazuje się, że na ten kierunek również jest zapotrzebowanie. Podążamy śladami bł. Matki Teresy z Kalkuty czy św. Ignacego Loyoli, ale w programie jest również zwiedzanie Tadź Mahal, Waranasi, Goa, Bombaju.
Czy w wakacje zainteresowanie pielgrzymkami jest większe?
Przyznam szczerze, że ten rok zaskoczył nas bardzo pozytywnie pod tym względem, ponieważ w poprzednich latach okres ten nie cieszył się zbyt dużą popularnością. Może dlatego, że w tym czasie w krajach, które proponujemy, jest gorąco? Poza tym nasi klienci to często osoby starsze, którym ciężko podróżować w takim klimacie. Młodsi natomiast w wakacje stawiają raczej na wypoczynek na leżaku połączony ze zwiedzaniem.
No właśnie, czy podczas takiej pielgrzymki np. do Ziemi Świętej można wypocząć, bo program zwykle jest bardzo intensywny.
Zdecydowanie można wypocząć. Są przecież osoby, które nie lubią leżeć na plaży. Dla nich wypoczynkiem jest oderwanie się od codzienności, pracy i zwiedzanie. Jednak ci, którzy uważają, że np. nie dadzą rady, bo tempo wycieczek będzie zawrotne, nie muszą się bać. Staramy się bowiem ustawiać tak ich plan, by nie było pośpiechu, biegania za przewodnikiem. Wychodzę z założenia, że lepiej zobaczyć trochę mniej, aby więcej pozostało w pamięci i sercu. Bardzo pilnuję, aby każdego dnia znalazł się czas na to, by - jak ja to mówię - pooddychać miejscem, czyli usiąść, popatrzeć, pomodlić się, zachwycić. Owszem podczas pielgrzymki nie ma zbyt wiele czasu na kąpiele wodne czy opalanie, ale w programie są dni, kiedy można wypocząć nad morzem. Podczas wyjazdów do Ziemi Świętej zwykle kilka godzin przeznaczamy na pobyt nad Jeziorem Tyberiadzkim czy Morzem Martwym.
Czym różni się wycieczka organizowana przez biuro pielgrzymkowe od wyjazdu z typowego biura podróży?
Przede wszystkim staramy się, by każdego dnia była Msza św. Nie zawsze, zwłaszcza w miejscach egzotycznych, jest ona odprawiana w kościele. Zwykle ma ona miejsce w hotelu. A kiedy jeździmy na pielgrzymki rowerowe, za ołtarz służy nam walizka czy bagażnik od roweru. Z opowiadań uczestników wiem, że Eucharystia na statku, przy przydrożnej kapliczce czy w lesie zapada w pamięć, stając się ogromnym przeżyciem duchowym. Poza tym po drodze jest modlitwa, konferencja. Jednak przyznam szczerze, nie robimy niczego na siłę. Nie dla wszystkich bowiem taki wyjazd musi od razu stać się rekolekcjami. Pamiętam słowa mojego profesora, kiedy pierwszy raz jechałem ze studentami do Barcelony. Powiedział wówczas: „Marek, pamiętaj, abyś nie zamęczył ich modlitwą”. Dlatego dbam w tej kwestii o równowagę, tym bardziej że nie wszystkie osoby, które z nami jadą, są bardzo religijne. Czasami nadwyżką można więcej zepsuć niż zyskać. Warto też uświadomić sobie, że wybierając biuro pielgrzymkowe, a nie zwykłe biuro podróży, zwłaszcza gdy decydujemy się na miejsca typowo religijne, zyskujemy gwarancję bogactwa przeżyć religijnych. A to zapewni nam odpowiedni przewodnik, który np. w Ziemi Świętej wprowadzi nas w świat sprzed dwóch tysięcy lat, czytając Ewangelię czy tłumacząc pewne rzeczy. A my takich przewodników mamy. Jeśli ktoś rzeczywiście chce poznać, a nie zaliczyć Jerozolimę, Betlejem itd., to tylko z biurem pielgrzymkowym. W przeciwnym razie, co mówię z pełną odpowiedzialnością, szkoda pieniędzy.
Niektóre biura podróży organizują też wycieczki do Medjugorie. Co Ksiądz o tym sądzi?
Obecnie Kościół zezwala na organizowanie pielgrzymek do Medjugorie, ale tylko w jednym wymiarze: jako miejsca modlitwy, a nie miejsca rzekomych objawień. Nie ma bowiem oficjalnego stanowiska w tej sprawie. W naszym regionie jest wiele biur podróży oraz niemających żadnych uprawnień osób prywatnych, które oferują wyjazdy do Medjugorie właśnie jako do miejsca objawień. Często nie gwarantują one po drodze noclegu i odpowiedniej opieki duchowej, a jedynie pogoń za sensacją w postaci spotkania z wizjonerami. Od jednej z osób, która wzięła w nim udział, usłyszałem, że był to najsłabszy moment wyjazdu. Moim zdaniem to granie na ludzkich emocjach.
Jakie kierunki poleciłby Ksiądz na wakacyjne podróże?
Jeśli chodzi o wypoczynek i ceny, to Polskę, która jest przecież bardzo piękna i ciekawa. Dobrym wyborem będą również Włochy, Chorwacja, ale też coraz więcej osób decyduje się na Albanię, Czarnogórę. Często słyszymy pytanie, dlaczego nie organizujemy wyjazdów typowo wypoczynkowych. Odpowiem uczciwie, że nie dlatego, iż nie możemy. Dałoby się to zrobić. Przyczyna jest zupełnie inna: ceną nie wygralibyśmy z biurami podróży, które od lat w tego typu wyjazdach się specjalizują. Nam nie zależy na tym, aby zrobić coś, czy też wszystko na siłę, ale na tym, aby każdy, kto pojedzie z „Arką”, był zadowolony z wyjazdu i poniesionych kosztów.
Dziękuję za rozmowę.
MD
Echo
Katolickie 24/2019
opr. ab/ab