W hołdzie Matce Bożej Częstochowskiej

Zwyczajny proboszcz, więień Dachau i budowniczy kościoła, który - cudownie ocalony - do końca życia szerzył kult Czarnej Madonny

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej obchodzimy 26 sierpnia jako dziękczynienie za szczególną rolę Maryi w dziejach całego narodu i okazję do złożenia hołdu Matce Bożej w Jej jasnogórskim wizerunku.

Wielkim czcicielem Matki Bożej Częstochowskiej był ks. W. Sopyła. To Maryi, której zaufał bezgranicznie w najcięższych chwilach, przypisywał cudowne ocalenie z kaźni jenieckich obozów w Niemczech - Orienburgu i Dachau - w których spędził ponad pięć lat. Po powrocie do Polski we wrześniu 1945 r. swoją kapłańską posługą spłacał zaciągnięty u Niej dług.

Kapliczki

Po wojnie ks. W. Sopyła został skierowany do Gręzówki. Jako proboszcz zastąpił tutaj swego brata - Ignacego Sopyłę, który stał na czele parafii pw. św. Huberta, powołanej tuż przed wybuchem II wojny światowej, w listopadzie 1938 r. Nosząc się z zamiarem wzniesienia murowanej świątyni jako wotum za ocalenie życia w obozie koncentracyjnym, zaczął od celu mniejszego: nieopodal budynku, który pełnił funkcję pierwszego kościoła, wcześniej będącego remizą strażacką, ks. Wiktor - więzień nr 22537, poddawany eksperymentom medycznym - własnoręcznie wymurował kapliczkę. Grota z figurą Matki Bożej do dzisiaj otoczona jest wielkim szacunkiem mieszkańców Gręzówki.

Ks. Sopyła przyłożył swoją rękę także do powstania groty z figurą Matki Bożej Budzieszyńskiej, wzniesionej w 1947 r. w Budziszynie pod Mokobodami nad źródełkiem, którego wodzie przypisywane są cudowne właściwości. Intencją parafian było wyrażenie wdzięczności za ocalenie od zniszczeń faszystowskich. O konsultację poproszono proboszcza z Gręzówki. Wykonawcą był J. Antoniak, ale to ks. W. Sopyła - więzień obozów hitlerowskich, kierował pracami, dając w ten sposób dowód wdzięczności za przeżycie Dachau, które nazywał „piekłem Hitlera na ziemi”. Ten fakt został nawet upamiętniony na tablicy umieszczonej na frontowej ścianie budzieszyńskiej kaplicy, na której spisano dzieje tego szczególnego miejsca.

I kościół

Dziełem życia ks. W. Sopyły jest bez wątpienia kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej pobudowany w Gręzówce. Kiedy podczas pobytu w Dachau ks. Sopyła trafił do ekipy złożonej z więźniów, którzy po przejściu szkolenia murarskiego pracowali przy nowym krematorium, esesman pilnujący murarzy zbił ks. Wiktora do nieprzytomności za to, że podzielił się swoją porcją chleba z jednym z jeńców radzieckich. Życie tlące się w jednym z ciał więźniów przeznaczonych do spalenia dostrzegł inny Niemiec. Dzięki temu ks. Wiktor ocalał. Uznał to wydarzenie za niezwykłą interwencję Maryi i obiecał, że jako wotum wybuduje kościół pod Jej wezwaniem. Obietnicę złożoną w obliczu śmierci - szczęśliwie udało mu się wypełnić.

Poza materialną spuścizną, jaką pozostawił swoim parafianom proboszcz z Gręzówki, nie mniej ważne jest dziedzictwo duchowe. W trudnych powojennych latach zabierał swoich parafian na Jasną Górę - w lepszych czasach autobusem, ale bywało też, że podróż odbywali koleją, w „bydlęcych wagonach”. Gromadząc fundusze na budowę świątyni, ks. W. Sopyła jeździł po innych parafiach diecezji, jako „cegiełki” rozdawał niezliczone ilości obrazków z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, a w kazaniu mówił o cudownym ocaleniu swego życia za wstawiennictwem najlepszej z Matek.

LI

 

Ks. Adam Krasuski, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Gręzówce

Kapłani więzieni w Dachau zawierzali swoje życie św. Józefowi Kaliskiemu, Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. Ks. Wiktor Sopyła od początku ufność złożył w Maryi.

Parafia w Gręzówce, w której ks. W. Sopyła przepracował 38 lat, była dziełem jego życia. Konsekwentnie budował wspólnotę parafialną, zabiegał przez wiele lat o pozwolenie na budowę kościoła, a następnie troszczył się o środki, by doprowadzić ją do końca. Kamień węgielny wmurowany został w 1974 r., zaś poświęcenia kościoła pw. Matki Bożej Częstochowskiej miało miejsce trzy lata później. Na płycie nagrobnej ks. Sopyły znajdują się znamienne słowa: „Ślubowanie wykonałeś, świątynię wybudowałeś”. Dowodzą one, że ks. Wiktor był także konsekwentny w swojej miłości do Maryi.

„Ciebie - Matka Boża (...) do twojej ojczyzny zaprowadzi”

Maryja, Eucharystia, różaniec to najwyższe świętości, których szarpać się nie godzi - to zasadnicze przesłanie kazania głoszonego przez ks. Wiktora Sopyłę.

Pomylili się kaci niemieccy. Zdawało im się, że gdy nam zabierają różańce, to już więcej nie będziemy się modlić do Boga! Jeszcze więcej, jeszcze bardziej oddawaliśmy cześć Matce Bożej i polecaliśmy Jej gorącej opiece. (...) Na własnych palcach kapłańskich poświęconych odmawialiśmy tę piękną modlitwę - Różaniec do Matki Bożej. Ale Niemcy za modlitwę do Boga bili i katowali strasznie. Nawet poruszać ustami nie było wolno, bo już domyślali się kaci, że pewno modli się do Boga. Nieraz po długich apelach zimowych drżąc z zimna, czekając na przydział do ciężkiej pracy, niejeden z kapłanów zapomniał się, poruszał ustami i modlił się. Pewnego razu tak znienacka Niemiec doskoczył do jednego kapłana, który modlił się, poruszając ustami, i tak szybko go uderzył w twarz, że ten nieszczęśliwy kapłan nie zdążył zdjąć okularów z oczu i wbił mu głęboko szkła w oczy. (...) Podchodzi do tego kapłana i pyta się go: to twój różaniec? Mój - odpowiada kapłan. Pytam się ciebie, czy ty wierzysz w tę twoją Matkę Boską, do której modlisz się na tym różańcu? Wierzę - odpowiada kapłan. Pytam się ciebie drugi raz, czy wierzysz? Wierzę - odpowiedział. Wtedy powalił go na ziemię, położył ten różaniec na jego czoło i wbił mu głęboko w głowę.

***

Nas dwóch kapłanów, jeden z częstochowskiej diecezji, a ja drugi, zaczęliśmy robić różańce z drzewa. Ach, jakaż to radość była dla nas, gdyśmy mogli teraz tę piękną modlitwę do Matki Bożej odmawiać na prawdziwym różańcu. (...) Jeden z  kapłanów włoskich z Rzymu, tam gdzie Ojciec Święty mieszka, kiedy mu dawałem różaniec przeze mnie zrobiony, dziękował mi serdecznie i powiedział: jeśli mi Matka Boża pozwoli powrócić do mojej ojczyzny, to Ojcu Świętemu pokażę ten różaniec i powiem, jak Polacy robili różańce w obozie i jak kochali Matkę Bożą. Drugi kapłan francuski z Lourdes, gdzie Matka Boża ma swoją cudowną grotę, kiedy mu podałem różaniec, o który mnie prosił, rozpłakał się i dziękując, powiedział mi takie słowa: Ciebie - Matka Boża za te różańce do twojej ojczyzny zaprowadzi.

***

Patrzcie, najmilsi, to chyba ta Matka Boża sprawiła to, że w ostatniej chwili odzyskałem przytomność i że wzbudziła w tym Niemcu iskierkę wiary, że pozwolił mi wrócić do żyjących. Wtedy złożyłem przyrzeczenie Matce Bożej, że jak wrócę szczęśliwie do ojczyzny, to z wdzięczności Matce Bożej wybuduję kościół w najbiedniejszej parafii, kiedy zostałem murarzem (...).

Chcę odwdzięczyć się Matce Bożej, wybudować ten kościółek, chcę to przyrzeczenie swoje złożone Matce Bożej w obozie wypełnić.

Wybrane cytaty pochodzą z broszury pt. „Cudowna opieka Matki Bożej w obozach hitlerowskich nad nieszczęśliwymi więźniami”.

* * *

Ks. Wiktor Sopyła (1905-1983), więzień Dachau, wieloletni proboszcz parafii w Gręzówce, budowniczy kościoła, na każdym kroku szerzył kult Maryi, rozdając niezliczone ilości obrazków z obliczem Czarnej Madonny i głosząc kazania, w których zachęcał do zawierzenia najlepszej z Matek.

Echo Katolickie 34/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama