Bez znieczulenia

W czym tkwi tajemnica książeczki "O naśladowaniu Chrystusa?" Tytuły jej rozdziałów brzmią nieatrakcyjnie, a jednak ludzie wciąż po nią sięgają. Dlaczego? Bo jest autentyczna

Bez znieczulenia

W czym tkwi tajemnica popularności niewielkiej książeczki „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis? I to nie tylko w głębokiej przeszłości, ale i współcześnie. Od powstania w pierwszej połowie XV wieku dzieło to zostało przetłumaczone na prawie 100 języków, a znanych rękopisów jest 700 (więcej w GN 35/2015 na ss. 32—33).

Jak tu zachwycać się książeczką, której rozdziały noszą takie na przykład tytuły: „O rozważaniu nędzy ludzkiej”, „O rozpamiętywaniu śmierci”, „O sądzie i karach za grzechy” albo „O pogardzie wszelkiego doczesnego zaszczytu”. Aż chce się czytać! Zaś z pierwszego rozdziału dowiadujemy się m.in., że „marnością jest tylko na obecne życie uważać, a nie przewidywać tego, co po nim przyjdzie”.

A jednak ludzie po nią sięgają. Dlaczego? Wydaje mi się, że głównie z powodu jej bezkompromisowości. Boga i ostateczne rzeczy człowieka — jak kiedyś pięknie się mówiło o śmierci, sądzie Bożym oraz niebie lub piekle — stawia na pierwszym miejscu. Bez jakichkolwiek uników, znieczulenia czy zagłaskiwania rzeczywistości. Paradoksalnie, przywołane wyżej cytaty wcale nie odstręczają od czytania ascetycznej lektury, ale przeciwnie — zachęcają. Niezależnie bowiem od epoki ludzie muszą zmierzyć się ze śmiercią, karą za grzechy czy ludzką nędzą. A dzieło Tomasza à Kempis to umożliwia, ale na tym nie kończy. Uczy też żarliwej miłości Boga.

W efekcie reklamowe hasło, którego użyliśmy już przed tygodniem, że książka „O naśladowaniu Chrystusa” nawróciła więcej osób niż zawiera liter, nie wydaje się przesadzone. Teraz pobożną książeczkę można nie tylko czytać, ale też jej słuchać. Niesłabnąca popularność ascetycznego dziełka kojarzy mi się z fenomenem benedyktyńskiego opactwa w Fontgombault we Francji. Podczas gdy wiele opustoszałych klasztorów w Europie Zachodniej zamienia się w hotele czy restauracje, mnisi z Fontgombault przyjmują ciągle nowych kandydatów i otwierają nowe filie (więcej na ss. 24—26). Znowu można zapytać — dlaczego? A odpowiedź będzie podobna. Czytając kilka dostępnych w sieci wywiadów z opatami klasztoru, miałem wrażenie, że doskonale rozumiejąc, co wokół nich dzieje się na świecie, jednocześnie dokładnie wiedzą, jaka jest ich rola.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama