Intuicja mnie nie zawiodła. Jak przypuszczałem, nowa instrukcja Kongregacji Doktryny Wiary podtrzymała naukę o tym, że Kościół opowiada się za pochówkiem ciał, a kremację zaledwie dopuszcza, i to pod pewnymi warunkami
Intuicja mnie nie zawiodła. Jak przypuszczałem, nowa instrukcja Kongregacji Doktryny Wiary podtrzymała naukę o tym, że Kościół opowiada się za pochówkiem ciał, a kremację zaledwie dopuszcza, i to pod pewnymi warunkami.
W instrukcji czytamy m.in.: „Grzebiąc ciała wiernych zmarłych, Kościół potwierdza wiarę w zmartwychwstanie ciała i zamierza uwydatnić wysoką godność ludzkiego ciała, jako nierozłącznej części osoby, której historię to ciało współdzieli. Nie może zatem pozwolić na postawy i obrzędy, które uwzględniają błędne pojęcie śmierci, postrzeganej zarówno jako ostateczne unicestwienie osoby, jak i chwilę jej fuzji z matką naturą lub ze wszechświatem, jako etap w procesie reinkarnacji lub też jako ostateczne wyzwolenie z więzienia ciała”.
Wracam do sprawy pogrzebów nie tylko z powodu listopadowego nastroju czy ukazania się watykańskiej instrukcji. Sprawa jest niezwykle ważna. Nie chciałbym dożyć czasu, kiedy większość pogrzebów będzie odprawiana nad urną z prochami. Bo tak jest wygodniej, praktyczniej, a za chwilę być może nawet taniej. Nie mam wątpliwości, że tego rodzaju argumenty za kremacją będą w niedalekiej przyszłości coraz częściej podnoszone. I jeżeli nawet okażą się one prawdziwe, to jednak będą tylko zasłoną dla zjawiska o wiele poważniejszego, jakim jest poganienie europejskiej cywilizacji. Od początku chrześcijanie grzebali ciała swoich zmarłych. Przez 2 tys. lat było to zupełnie oczywiste. Furtkę do kremacji Kościół otworzył w roku 1963 i od tego czasu praktyka ta – jak podkreśla instrukcja – „rozpowszechniła się znacząco w dużej liczbie krajów”. I jak mi się zdaje, nie tylko z powodów praktycznych.
W tym kontekście narzuca się temat ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak wiadomo, prokuratura zarządziła przebadanie wszystkich ciał. Niektórzy od razu orzekli, że w ten sposób prokuratura dopuści się profanacji. Nie mają racji. Nie sądzę, by ekshumacja przeprowadzona zgodnie z zasadami prowadziła do profanacji. Z czego wcale nie wynika, bym uważał, że ekshumować należy wszystkie ciała. Ja tego nie wiem. Być może tak, a być może nie. Ale nie wiedzą tego również przeciwnicy ekshumacji. Bo podobnie jak ja nie mają oni dostępu do wszystkich materiałów śledztwa. Odpowiednią wiedzą dysponują prokuratorzy i nie ma innej rady, jak zaufać ich decyzjom. Tym bardziej że przynajmniej trzy rzeczy w tej sprawie są pewne. Po pierwsze, zgodnie z polskim prawem prokuratura miała obowiązek przebadać wszystkie ciała po przewiezieniu ich do kraju zaraz po katastrofie. Nie zrobiła tego. Po drugie, też zgodnie z prawem, decyzja o ekshumacji – jakkolwiek twardo by to brzmiało – należy do prokuratury, a nie do rodziny. Tak dzieje się każdego dnia w wielu innych sprawach, o których jednak ze zrozumiałych względów głośno się nie mówi, bo są związane z jakimś wypadkiem drogowym czy pospolitym przestępstwem. I wreszcie trzeci pewnik. Na dziewięć przeprowadzonych już wcześniej ekshumacji w sześciu grobach znalazło się ciało innej osoby. Być może na tych sześciu ciałach skończył się limit pomyłek czy też zaniedbań. Oby tak było. Ale jeżeli wciąż istnieją wątpliwości, to czy nie należy ich rozwiać?
opr. ac/ac