Pod Twoją obronę

Patrząc na to, co dzieje się na ulicach współczesnej Warszawy, mam wrażenie, że potrzeba jej kolejnego cudu. Agresja wylewa się falą wprost proporcjonalną do przekłamań i manipulacji. Być może warto sobie przypomnieć i częściej odmawiać modlitwę „Pod Twoją obronę...”

Patrząc na to, co dzieje się na ulicach współczesnej Warszawy, mam wrażenie, że potrzeba jej kolejnego cudu. Agresja wylewa się falą wprost proporcjonalną do przekłamań i manipulacji. Być może warto sobie przypomnieć i częściej odmawiać modlitwę „Pod Twoją obronę...”.

Mały skrawek papirusu datowany na 250 rok po narodzeniu Chrystusa zawiera zapis modlitwy: „Pod opiekę Twojego miłosierdzia uciekamy się, o Bogarodzico”. Postrzępiony jak większość zbiorów w bibliotece Rylandsa. Świadek pobożności chrześcijańskiej pierwszych wieków. Do oficjalnego ogłoszenia dogmatu o Bożym Macierzyństwie Maryi upłynie jeszcze niespełna 200 lat, a z treści tej krótkiej modlitwy wynika jasno, że chrześcijanie od początku przyzywali „miłosierdzia Bogarodzicy”. Testament spod krzyża: „Oto Matka twoja” nie stracił skuteczności wraz ze śmiercią Jana Apostoła. Tak zaczęła się historia modlitwy znanej w Polsce bardzo dobrze. Najczęściej odmawiamy ją podczas Apelu Jasnogórskiego albo po Litanii Loretańskiej. Wiosną tego roku, kiedy epidemia zaczęła paraliżować świat, papież Franciszek przypomniał jej słowa: „W obecnej dramatycznej sytuacji, pełnej cierpienia i udręki, która ogarnia cały świat, wołamy do Ciebie, Matko Boga i nasza Matko, i uciekamy się pod Twoją obronę”. Co więcej – wśród dwóch modlitw zaproponowanych przez Franciszka Kościołowi na maj jest właśnie ta: „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona”.

Bitwa Warszawska, której setną rocznicę obchodzimy, została uznana przez lorda Edgara Vincenta d’Abernona za osiemnastą spośród najważniejszych bitew świata. I najmniej docenioną. Oceniona z perspektywy szans i możliwości człowieka oraz wiary w pomoc Boga nazwana została Cudem nad Wisłą. Dlatego że chodziło o obronę przed bezbożnym systemem. Dlatego że w połowie sierpnia katolicy świętują uroczystość Wniebowzięcia NMP. Kolejny raz rocznica tej bitwy stwarza okazję do przemyśleń nad interwencją Boga w historię człowieka. Podejmuje je w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” Franciszek Kucharczak (ss. 16–19). Entuzjaści stwierdzą: – To musiał być cud, tak wielka była dysproporcja sił i tak trudna była sytuacja wojsk polskich! Sceptycy zapytają zdziwieni: – Naprawdę Matka Boża ocaliła Polskę? Tak samo jak setki lat wcześniej pod Wiedniem? Czemu zatem nie zrobiła tego w roku 1939? Nie wchodząc w ten dyskurs, wspomnę jedynie nuncjusza apostolskiego w Warszawie, który jako jeden z nielicznych dyplomatów nie opuścił stolicy Polski w trudnych chwilach. Po wyborze na papieża w kaplicy swojej letniej rezydencji umieścił fresk przedstawiający to wydarzenie. I drugi pokazujący… obronę Jasnej Góry.

Rozumiejąc sceptycyzm tych, którzy dystansują się od cudów w postaci zwycięskich bitew (tak wiele ich wszak było przegranych), wracam myślą do tych chwil sprzed stu lat. I myślę, że cud dzieje się wtedy, kiedy człowiek nie tylko powierzy siebie Bogu, ale i pozwoli Mu się prowadzić. Minęło sto lat. Patrząc na to, co dzieje się na ulicach współczesnej Warszawy, mam wrażenie, że potrzeba jej kolejnego cudu. Agresja wylewa się falą wprost proporcjonalną do przekłamań i manipulacji. Być może warto sobie przypomnieć i częściej odmawiać modlitwę „Pod Twoją obronę...”.

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama