Nie przegapić

Jakie powinno być najważniejsze pragnienie chrześcijanina? Benedykt XVI 14 lat temu, w trakcie swojej pielgrzymki do Manoppello, stwierdził, że powinno nim być „szukanie Oblicza Chrystusa”.

Jakie powinno być najważniejsze pragnienie chrześcijanina? Benedykt XVI 14 lat temu, w trakcie swojej pielgrzymki do Manoppello, stwierdził, że powinno nim być „szukanie Oblicza Chrystusa”.

Nieprzypadkowo słowa te padły w sanktuarium znanym na całym świecie z jednej z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa. Jest nią chusta z wizerunkiem Jezusa. Jako że powstała z bisioru, na którym – jak twierdzą specjaliści – namalowanie czegokolwiek jest niemożliwe, budzi powszechne zainteresowanie. Ponoć Benedykt modlił się przed tym wizerunkiem w milczeniu, a sama pielgrzymka była dla niego ogromnym przeżyciem. Komentując to wydarzenie, odniósł się wówczas między innymi do fragmentów Ewangelii, w których uczniowie, prosząc Jezusa o to, by pokazał im Ojca, słyszą: „Kto zobaczył Mnie, zobaczył i Ojca”.

Wspominając to wszystko, próbuję sobie wyobrazić, co poczuł w swojej fotograficznej ciemni Secondo Pia, kiedy w 1898 r. jako pierwszy człowiek na ziemi wywołał negatyw zdjęcia Całunu Turyńskiego. Jak powszechnie wiadomo, jego oczom ukazała się postać człowieka, którym najprawdopodobniej był Jezus Chrystus. Na pierwszy rzut oka mało dostrzegalna, w negatywie niezwykle wyraźna. Nie przypuszczam, by tamtej nocy spał spokojnie. Próbuję sobie wyobrazić, co poczuła święta Faustyna, kiedy pierwszy raz zobaczyła Pana Jezusa. I co czuła za każdym następnym razem, wszak „zobaczyłam nagle Jezusa” w jej dzienniku powtarza się jak refren. Albo co czuli inni mistycy, których historii pełne są żywoty świętych.

Co można czuć, kiedy jeszcze tutaj, na ziemi, nie po śmierci, ogląda się oblicze Pana? I co to właściwie znaczy „oglądać” w przypadku twarzy Boga? Odkryć autentyczny wizerunek, czyli dojść do tego, jak naprawdę wyglądał Jezus Chrystus? Czy może raczej odkryć, jaki obraz Boga nosi się w duszy? Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o kolejnych odkryciach, o których wspomina w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” Marcin Jakimowicz (ss. 22–24 ). Kilkoro z nas dzieli się również swoimi refleksjami na temat ulubionego wizerunku Jezusa Chrystusa. Każdy przecież taki ma. Szczególny, mocniej oddziałujący na wyobraźnię, bardziej przejmujący, skłaniający do modlitwy. Warto w tym miejscu przypomnieć jednak, że sam Jezus Chrystus najbardziej polecał, aby Jego twarzy dopatrywać się w bliźnim. I to w każdym bliźnim, ze szczególnym uwzględnieniem tych tak zwanych „maluczkich”. „Kto Mnie ujrzał, ujrzał i Ojca”, powiedział Filipowi. Ale w innym miejscu, i to niezwykle ważnym, bo zawierającym opis sądu ostatecznego, rzekł też: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Głodni, spragnieni, chorzy, uwięzieni? Tak, ale przecież nie tylko. Szukanie Oblicza Chrystusa, o którym mówił papież Benedykt w Manoppello, niejedno ma... oblicze. Warto poświęcić uwagę temu, co powinno być największym pragnieniem chrześcijanina. Większa jest szansa na to, by Pana Jezusa po prostu nie przegapić.

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama