„Papież uśmiechu” – takim go zapamiętano. Krótki, choć intensywny miesiąc pontyfikatu nie pozwolił na więcej
Po najkrótszym konklawe XX wieku nastąpił najkrótszy pontyfikat. Tak niepozorny i przytłumiony pontyfikatami zarówno poprzedników, jak i następców papieża Lucianiego, że w doniesieniach prasowych, filmach, komentarzach, artykułach zdarza się autorom z rozpędu napisać „Jan Paweł II” i mało kto to zauważa. To jak z tym dymem nad Sykstyną, który wypuszczony po czwartej zaledwie sesji konklawe wszystkim obserwującym wydał się czarny. A przecież to dzięki niemu podwójne imię (po raz pierwszy w historii Kościoła) stało się synonimem trwałości, kontynuacji osiągnięć Jana (XXIII) i Pawła (VI) – obu świętych oraz sterowania Piotrową łodzią w kierunkach nowych, których szlaki wyrysowano w trakcie Soboru Watykańskiego II.
„Papież uśmiechu” – takim go zapamiętano. Krótki, choć intensywny miesiąc pontyfikatu nie pozwolił na więcej. Na jednej z audiencji generalnych ze wzruszeniem opowiadał, jak prowadziła go niewidoma kobieta. „To dziwne – powiedział – że niewidomy prowadzi widzącego”. „Na tym polega wiara” – westchnęła ona. Wystarczyłoby posłuchać tego nagrania z audiencji, zobaczyć, z jaką naturalnością przemawia, by zrozumieć, dlaczego to on właśnie nie dał się koronować (choć nie było już czym, bo poprzednik, Paweł VI, tiarę sprzedał, a uzyskane środki przeznaczył na biednych) oraz dlaczego bezpośrednio po tej papieskiej opowieści tłum zgromadzony na audiencji ogarnęła euforia.
No cóż, kardynałowie nie zdążyli zapewne rozpakować walizek, a znów trzeba było – zaledwie po 33 dniach – brać je do rąk i obrać kierunek: Rzym. Niedługo potem Jan Paweł II wyciągał szeroko ramiona ku światu, mówiąc o sobie jako o papieżu z dalekiego kraju. Jan Paweł I odejdzie w cień. Czy naprawdę? Stefania Falasca – włoska dziennikarka, wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła I i wiceprezes fundacji jego imienia (to między innymi w filmie, w którym się wypowiada, pojawia się błędny komentarz mylący pierwszego Jana Pawła z drugim) udzieliła wywiadu „Gościowi Niedzielnemu” („Zakochany w Kościele” – ss. 22–23) i opowiedziała historię wręcz fenomenalną! „Gdy w ubiegłym roku byliśmy u Franciszka, by przedstawić materiał, jaki zebraliśmy na temat Albino Lucianiego, papież popatrzył na stosy pudeł z dokumentami i powiedział: »Wreszcie przestanie być Kopciuszkiem wśród papieży«”. Uroczo, prawda? Wyobrażam sobie, jak gdzieś w niebiańskich pieleszach Luciani wybucha śmiechem, a wszyscy czterej święci papieże sprzed jego pontyfikatu i po nim zgodnie mu wtórują. Falasca jest, jak na wicepostulatorkę przystało, znawczynią absolutnie wszystkich szczegółów z życia nowego błogosławionego. Wspomina między innymi, że właśnie dzięki procesowi beatyfikacyjnemu udało się przeprowadzić szczegółowe badania nad życiem Albino Lucianiego i jego pontyfikatem oraz obalić sensacyjne teorie na temat jego śmierci. My zaś pozwoliliśmy sobie specjalnie dla naszych czytelników zrobić reportaż z miejsc związanych z najwcześniejszym okresem jego życia („Góry papieża” – ss. 16–21). Mamy nadzieję, że dzięki niemu Kopciuszek wyjdzie z cienia. Choć zapewne wcale tego nie chce.