Jan Paweł II budził swoich rodaków do wolności i wskazywał, że Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.
"Idziemy" nr 15/2010
Jan Paweł II budził swoich rodaków do wolności i wskazywał, że Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.
Przeszkody, które władze komunistyczne piętrzyły przed pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski, wydawały się nie do przezwyciężenia. Najtrudniej było komunistom przyjąć główny cel pielgrzymki – uczczenie św. Stanisława biskupa, który 900 lat wcześniej zginął z rąk króla Bolesława Śmiałego. Sugerowali nawet, że ponieważ kult maryjny przewyższa kult świętych, Papież mógłby przyjechać trzy lata później, w 1982 r. na jubileusz 600-lecia obecności Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze.
Po przezwyciężeniu wielu trudności, 2 czerwca 1979 r. samolot z Ojcem Świętym wylądował na polskiej ziemi. Była wigilia Zesłania Ducha Świętego. „Pozdrawiam was w imię Chrystusa tak, jak nauczyłem się pozdrawiać ludzi tutaj, w Polsce, w tej mojej ziemi ojczystej, w której stale tkwię głęboko wrośnięty korzeniami mojego życia, mojego serca, mojego powołania” – mówił Jan Paweł II na lotnisku. Potem nastąpił przejazd – wśród wiwatujących tłumów – do archikatedry św. Jana i oddanie hołdu kard. Stefanowi Wyszyńskiemu, którego Papież nazwał „zwornikiem całego Kościoła w Polsce”. Tego samego dnia odbyło się spotkanie z władzami PRL, w tym szefem PZPR Edwardem Gierkiem, który podkreślał, że naród polski „wszedł na nowy szlak socjalistycznego rozwoju”, na co odpowiedział Ojciec Święty. Racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa, narodu i ojczyzny – mówił Papież – a Kościół nie chce przywilejów, ale wyłącznie tego, co jest niezbędne do wypełniania jego misji.
I wreszcie najważniejsze wydarzenie tego dnia: pierwsza papieska Msza św. w tysiącletnich dziejach chrześcijaństwa w Polsce sprawowana na placu Zwycięstwa – dziś placu J. Piłsudskiego. Wielotysięczne rzesze wiernych, którzy nie przestraszyli się rozsiewanych przez agentów wpływu „informacji”, że może dojść do tratowania ludzi, do wielu ofiar, i ze specjalne pociągi przywiozły do Warszawy trumny na tę okazję.
Była gorliwa modlitwa i zapamiętane do dziś słowa: „Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski”. A na zakończenie pamiętne wezwanie: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi, Tej Ziemi”.
Następnego dnia rano odbyło się spotkanie z młodzieżą przed kościołem św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Las krzyży w rękach młodych i papieskie słowa, że człowieka trzeba mierzyć miarą serca i sumienia. (Obszernie o pobycie Jana Pawła II w Warszawie pisaliśmy w obszernym raporcie „Duch Święty nad Polską” w nr. 22/195 z 31 maja 2009 r.)
Po Warszawie Ojciec Święty przyleciał do prymasowskiego Gniezna. Podczas Mszy św. odprawionej w pierwszej historycznej stolicy Polski wypowiedział znamienne słowa: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie zrządza, ażeby ten papież-Polak, papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu!”. Już wtedy, zaledwie dziewięć miesięcy od rozpoczęcia pontyfikatu, Jan Paweł II miał wizję jedności Europy jako wspólnoty ducha, którą rozwinie w następnych latach pontyfikatu.
Przerażenie władz budziły słowa dopowiadane do wcześniej przygotowanej homilii, zwłaszcza takie: „Widzę tutaj przed oczyma ten napis: Otče, Pomatuj Otče na sve ceske deti. Nie może ten papież, który nosi w sobie spuściznę Wojciechową, zapomnieć tych dzieci!”. Władze zaczęły coraz bardziej dostrzegać, że papież-Polak czuje się szczególnie powołany do ukazania jedności Wschodu i Zachodu Europy i nie pozwoli, aby narody żyjące za żelazną kurtyną zostały zapomniane. A może to już po Gnieźnie sztabowcy służb bezpieczeństwa spod znaku sierpa i młota podjęli decyzję o wyeliminowaniu tak groźnego przeciwnika
Z Gniezna Jan Paweł II przybył na Jasną Górę, gdzie – jak powiedział – zawsze byliśmy wolni. W duchowej stolicy Polski zatrzymał się na trzy dni, a w spotkaniach z Następcą Św. Piotra wzięło udział 3,5 mln pielgrzymów. To były historyczne dni w dziejach sanktuarium. Modlili się w nim królowie, prezydenci, wielcy pisarze i miliony pielgrzymów z całego świata – ale nigdy Następca Św. Piotra. W 1966 r. bardzo pragnął przybyć tutaj na obchody polskiego Millenium papież Paweł VI. Ekipa Gomułki nie zgodziła się na to. W 1979 r. przybył tu Papież-Polak, który od wczesnej młodości wielokrotnie tu bywał. „O, jakże wiele byłoby ludów i narodów, o których chciałbym Ci tu powiedzieć, Matko, po imieniu! Zawierzam Ci je wszystkie w milczeniu”. Przywiózł też dar szczególny – Złotą Różę, którą chciał tu złożyć Paweł VI. „Jasna Góra jest sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w sercu Matki” – powie Jan Paweł II. Na Jasnej Górze spotkał się m.in. z Episkopatem Polski, który liczył wtedy 78 biskupów. Do dzisiaj żyje 19 z nich. „Przynależność do Konferencji Episkopatu Polski i wielorakie uczestnictwo w jej pracach zostało uznane przez Opatrzność Bożą za najwłaściwszą drogę przygotowania do tej posługi, jaką od 16 października wypada mi spełniać w stosunku do Kościoła powszechnego. To ma swoją wymowę” – stwierdził. Na zakończenie swojego pobytu zawierzył Matce Bożej cały Kościół, ludzkość, wszystkie ludy i narody. Papież spod znaku Totus Tuus był pełen ufności, a także pewności, że tylko przez wstawiennictwo Matki Bożej do Jej Syna, Zbawiciela ludzkości, może odnaleźć Kościół najwłaściwszą drogę we wszystkich krajach.
Wśród przybyłych na Jasną Górę była wielotysięczna rzesza pątników ze Śląska, którym – mimo usilnych starań ze strony ich biskupa Herberta Bednarza – nie dane było cieszyć się obecnością papieża w Piekarach Śląskich. Nie pomogły listy w tej sprawie kierowane do pochodzącego ze Śląska Edwarda Gierka.
Z Jasnej Góry Jan Paweł II udał się do Krakowa. „Krakowianie, moje serce nie przestało być związane z wami, z tym miastem, z tym dziedzictwem, z tym polskim Rzymem”. A potem modlitewne spotkanie ze świętymi – Stanisławem, biskupem męczennikiem, którego 900. rocznica śmierci przypadała w 1979 r. i z bł. Jadwigą, ku czci której przywiózł zatwierdzony formularz Mszy św.
Krakowianie przyjęli swojego biskupa po królewsku. Na trasach przejazdu zgromadziły się wielotysięczne rzesze mieszkańców miasta, wiele osób miało kwiaty, które rzucało w kierunku papieskiego samochodu.
7 czerwca Jan Paweł II był w Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowicach i na terenie hitlerowskich obozów w Auschwitz i Birkenau.
Kalwaria Zebrzydowska z jej dróżkami Męki Pańskiej i dróżkami Maryjnymi to powrót do dzieciństwa. Od najmłodszych lat Karol Wojtyła był związany z tym miejscem, a jego dziadek i pradziadek byli tutaj przewodnikami. Potem wielokrotnie tu wracał jako arcybiskup krakowski. Żegnając się z Kalwarią (do której potem wrócił jeszcze w 1987 i 2002 r.) powiedział: „Wszystkich, którzy tutaj przybywać będą, proszę, aby modlili się za jednego z kalwaryjskich pielgrzymów, którego Chrystus wezwał tymi samymi słowami, co Szymona Piotra. Wezwał go poniekąd z tych wzgórz i powiedział: »Paś baranki moje, paś owce moje«” (por. J 21, 15-16). I oto proszę, abyście się za mnie tu modlili za życia mojego i po śmierci”.
Do dzieciństwa nawiązywała też pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do rodzinnych Wadowic. W tamtejszym kościele Ofiarowania NMP 20 czerwca 1920 r. został ochrzczony. „Kiedy patrzę wstecz, widzę, jak droga mojego życia poprzez środowisko tutejsze, poprzez parafię, poprzez moją rodzinę, prowadzi mnie do tego miejsca, do chrzcielnicy w wadowickim kościele parafialnym”.
I wreszcie najważniejsze wydarzenie tego dnia – wizyta na terenie byłego hitlerowskiego obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau. Tam modlitwa w Celi Śmierci św. Maksymiliana, pod Ścianą Śmierci gdzie oprawcy rozstrzelali ponad 20 tys. więźniów, a potem na terenie Birkenau Msza św. o pojednanie narodów. „Oświęcim jest miejscem, którego nie można tylko zwiedzać. Trzeba przy odwiedzinach pomyśleć z lękiem o tym, gdzie leżą granice nienawiści. Oświęcim jest świadectwem wojny. To wojna niesie z sobą ów nieproporcjonalny przyrost nienawiści, zniszczenia, okrucieństwa. A jeśli nie da się zaprzeczyć, że objawia również inne możliwości ludzkiej odwagi, bohaterstwa, patriotyzmu, to jednak rachunek strat przeważa. (...) Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego, co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić. (...) Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę jego eksploatacji, za cenę jego śmierci” – mówił Jan Paweł II.
Papież zatrzymał się przy tablicach upamiętniających zamordowanych tu więźniów. Zamordowanych w obozie Polaków, Rosjan i Żydów wspomniał w homilii.
A na koniec pielgrzymki znów powrót do Krakowa. Wielka Msza św. na Błoniach, ku czci św. Stanisława, biskupa i męczennika, „patrona ładu moralnego”, postrzegana później jako bierzmowanie narodu polskiego. Do ponad miliona wiernych Jan Paweł II kieruje znamienne słowa, pewnego rodzaju testament: „Proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym. Abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali tych korzeni, z których wyrastamy”.
Tych dziewięć dni – po latach komunistycznego zniewolenia – pokazało, że rząd dusz w Polsce należy do Kościoła, a nie do PZPR. Papieska pielgrzymka zapoczątkowała okres przemian, które doprowadziły do odzyskania przez nasz kraj pełnej suwerenności.
opr. aś/aś