Wielki Tydzień nadszedł w tym roku jakby znienacka...
"Idziemy" nr 16/2011
Wielki Tydzień nadszedł w tym roku jakby znienacka. Bo choć wszyscy znaliśmy datę tegorocznej Wielkanocy, to wyjątkowe nagromadzenie spraw ważnych i szczególnie bliskich sprawiło, że Wielki Post przeminął nam prawie niepostrzeżenie.
Od 14 stycznia żyjemy bezpośrednimi przygotowaniami do beatyfikacji Jana Pawła II. A nasz papież ciągle „dobrze się sprzedaje”. Stąd wszystko, co dotyczy jego osoby, przebiegu beatyfikacji i wyjazdów do Rzymu właściwie zdominowało media w ich zajmowaniu się sprawami Kościoła. Informacjami dotyczącymi beatyfikacji interesowali się zarówno ci, którzy się do wyjazdu szykują, jak i ci, którzy się do Rzymu nie wybierają. Media stworzyły wokół tej uroczystości napięcie jak w dobrym kryminale. Najpierw było podgrzewanie atmosfery, pisanie o milionach pielgrzymów, którzy się nijak nie pomieszczą i o windowanych na tę okoliczność cenach, których przeciętna kieszeń nie przetrzyma. Potem było załamanie nastrojów, bo zamiast milionów pielgrzymów ze świata i setek tysięcy z Polski można się było spodziewać najwyżej 20 tys. Polaków i trochę ponad 100 tys. ze świata. Wreszcie znowu odbicie – pewnie w końcu uda się zapełnić plac św. Piotra i prowadzącą do niego via Conciliazione. Niemniej to beatyfikacja, a nie śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa będzie w mediach jeszcze przez trzy tygodnie kościelnym tematem numer jeden.
Drugim tematem, który skutecznie odwracał uwagę od postu i Wielkanocy była rocznica katastrofy smoleńskiej, spory o upamiętnienie jej ofiar i o zaangażowanie strony polskiej w śledztwo, które miało ustalić przyczyny tragedii. Ten spór jest jak krwawiąca rana. Dzieli Polaków, czasem nawet rodziny, nie wyłączając ludzi Kościoła. Na naszych oczach rozgrywa się dramat między siłą powinności a siłą władzy, opisany już przez Sofoklesa w „Antygonie”. Początkiem załagodzenia napięć może być jakaś forma upamiętnienia w przestrzeni publicznej śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i osób wchodzących wraz z nim w skład oficjalnej delegacji na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Nowatorski projekt „Pomnik światła”, który prezentujemy na str. 11, wydaje się rozwiązaniem, którego przyjęcie zależy wyłącznie od dobrej woli prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. To ludzie muszą usunąć kamień, aby działał Chrystus – jak mówił w rocznicę katastrofy abp Stanisław Gądecki. Stosunek do tego projektu będzie więc testem dla rządzących: czy zależy im na uspokojeniu nastrojów społecznych, czy na ich zaognieniu. O nowym projekcie nie można bowiem powiedzieć, że narusza zabytkową strukturę urbanistyczną Krakowskiego Przedmieścia. A wraz z zainstalowaniem stałych źródeł światła skończy się problem zniczy przed Pałacem Prezydenckim. Trzeba się modlić, aby beatyfikacja Jana Pawła II, w której odpowiedzialni za podjęcie tej decyzji chcą uczestniczyć, skłoniła ich do gestu narodowej zgody.
Zanim to jednak nastąpi, mamy Wielki Tydzień i Triduum Paschalne. To dla nas absolutnie najważniejsze dni w roku, kiedy stajemy wobec największego misterium w dziejach świata. Gdyby Chrystus za nas nie umarł i dla nas nie zmartwychwstał, nasze życie nie miałoby sensu. Nie byłoby ani beatyfikacji Jana Pawła II, ani kwestii prawdy i upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Bo świat nie byłby taki, jakim jest! Na najbliższy tydzień zostawmy więc wszystkie politycznie i religijnie ważne sprawy. A skupmy się na tym, co najważniejsze. Pospieszmy do Chrystusowego krzyża.
opr. aś/aś