Błogosławiony Jan Paweł II też nazywał rzeczy po imieniu
"Idziemy" nr 19/2011
Włoskie media pozytywnie mnie zaskoczyły. Poświęciły dużo miejsca refleksji nad bł. Janem Pawłem II i jego pontyfikatem. Ale nie ilość była największą niespodzianką, lecz jakość. Goście zapraszani do różnych programów mieli rzeczywiście coś do powiedzenia, byli kompetentni i wyważeni. A byli to nie tylko wierzący watykaniści, ale ludzie z różnych środowisk, również lewicowych, które wiele dzieli od nauczania Kościoła katolickiego. Ale nawet ci, których poglądy są różne od tego, co głosił błogosławiony papież, rozumieli nastrój świętowania i potrafili docenić wielkość Karola Wojtyły. Każdy próbował podzielić się tym, co sprawia, że postać Jana Pawła II jest dla niego ważna, co więcej, jest mu bliska.
Cieszę się, że także wiele polskich mediów stanęło na wysokości zadania i przygotowało niemało interesujących programów oraz przekazywało bezpośrednie transmisje z Mszy Świętej beatyfikacyjnej i innych uroczystości okołobeatyfikacyjnych. W Rzymie z bliska mogłem obserwować m.in. wielki wysiłek pracowników Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego, którzy śpiąc kilka godzin na dobę, byli jednym z głównych punktów odniesienia dla dziennikarzy relacjonujących na bieżąco wydarzenia związane z beatyfikacją.
Z tym większym smutkiem czytałem o różnego rodzaju medialnych wyskokach tych, którzy uznali, że czas beatyfikacji to dobra okazja, by zaprezentować swe religijne fobie i antykatolickie chamstwo. Monika Olejnik zaprosiła do swojego pierwszomajowego programu w Radiu Zet osoby, po których można było się spodziewać się, że nie zawiodą różnej maści chrystofobów i zoologicznych antyklerykałów. No i nie zawiedli! Kazimiera Szczuka podzieliła się takim oto przemyśleniem: „Sądzę, że papież jako starszy człowiek był dziecinny i próżny i jak każdy staruszek lubił, kiedy się dużo działo wokół niego i mógł bawić się kontaktem z tłumem”. Czy redaktor Olejnik, zapraszając Szczukę do programu, liczyła na tego rodzaju wypowiedzi, wiedząc, że potem wszystkie portale będą o tym pisać? Czy też spodziewała się jakiejś adekwatnej refleksji w dzień beatyfikacji, a Szczuka ją po prostu zawiodła?
Szczuka żaliła się ponadto, że Jan Paweł II był przeciwnikiem m.in. aborcji i zapłodnienia in vitro, i że to był dramat jego pontyfikatu. A ja sądzę, że dramatem jest to, że ktoś, kogo zaprasza się do radia, by rozmawiał o błogosławionym papieżu, zdaje się nie wiedzieć, iż to nie Karol Wojtyła wymyślił sprzeciw wobec aborcji, ale że taką naukę Kościół głosi od dwóch tysięcy lat, czyli od początku swego istnienia. Rozumiem, że ktoś nie podziela wiary i nauczania Kościoła, ale czynienie papieżowi zarzutu z tego, że jasno i zdecydowanie głosi naukę zawartą w Ewangelii i Tradycji Kościoła, to jakaś zacietrzewiona bezmyślność.
Drugi gość Olejnik, Cezary Michalski, też nie zawiódł. „Papież wmanewrował Kościół w spór z seksualnie rozkiełznaną cywilizacją współczesną. Teologia papieska od pewnego momentu stała się teologią regulacji seksualnej” – stwierdził człowiek, który z pozycji konserwatywno-katolickich odbył długą drogę, by skończyć po stronie lewactwa z „Krytyki Politycznej”. Ale Olejnik doszła do wniosku, że 1 maja to właśnie Michalski powinien podzielić się ze słuchaczami swoimi przemyśleniami na temat nowego błogosławionego. Szkoda, że to właśnie osoby o tego rodzaju mentalności wiodą prym w mediach.
Jan Paweł II jest w niebie i wstawia się za nami. Prosi też zapewne za tymi, którzy wygadują o nim rzeczy podłe. Co nie znaczy, że my tutaj, na ziemi, nie powinniśmy na różne sposoby przeciwstawiać się tej nietolerancyjnej, antykatolickiej presji. Miłość nieprzyjaciół nie oznacza wszak udawania, aby było miło. Błogosławiony Jan Paweł II też nazywał rzeczy po imieniu. O czym łatwo się przekonać, jeśli zejdziemy z „poziomu kremówek” i choć trochę wnikniemy w jego nauczanie.
opr. aś/aś