Czym dla Jana Pawła II były Wadowice, tym dla kard. Stefana Wyszyńskiego była Zuzela
"Idziemy" nr 33/2011
Czym dla Jana Pawła II były Wadowice, tym dla kard. Stefana Wyszyńskiego była Zuzela. Tu stawiał swoje pierwsze kroki i uczył się wymawiać słowo „ojczyzna”. I tu zaczął budować swój pierwszy kościół.
Z jednej przepływa rzeczka Pukawka, z drugiej Zuzałka. Nie da się nie kochać ojczyzny w tak pięknym miejscu. Zuzela, mała mazowiecka wieś, leży już opodal Podlasia. Sielskie klimaty zielonych łąk i wszechobecne klekotanie bocianów sprawia, że chce się tu zostać na dłużej. A przy okazji pójść po śladach kard. Wyszyńskiego, którego nazywa się tu po prostu „ziomkiem”.
– Cóż dałyby narodziny fizyczne, gdyby nie było duchowych – rozpoczyna stworzony na przewodnika ks. kanonik Jerzy Krysztopa, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Zuzeli. Prowadzi prosto pod jedną z najcenniejszych pamiątek po Prymasie Tysiąclecia: drewnianą chrzcielnicę. – Zachowała się jeszcze ze starego kościoła, wraz z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, który znajduje się w bocznej nawie. To przy nim widywano godzinami modlącego się organistę Stanisława, potem wraz z synem Stefanem.
Dziś nie ma śladu dawnej organistówki, w której mieszkali Wyszyńscy. Na jej miejscu stoi drewniany domek zamieszkały przez siostry służki NMP Niepokalanej. To one sprawują pieczę nad muzeum w XIX-wiecznej szkole, w której mały Stefek pobierał nauki. Ławki z kałamarzami, stary globus, a na tyłach przy ścianach pamiątki rodzinne i z epoki. – Czasami aż przykro, jak niektórzy turyści nawet nie spojrzą na kopię aktu chrztu Stefana, po polsku i rosyjsku, nie słuchają historii tego miejsca, nie zajrzą nauk kardynała, tylko przymierzają się do ławek. Szepczą: „Też miałem taki kałamarz”, a potem pytają, czy portret cara Mikołaja II, który tam wisi, to portret ojca prymasa Wyszyńskiego – mówi ks. Krysztopa. – Każdy z pielgrzymów chciałby też jakąś pamiątkę. Małe jest jednak zainteresowanie nauką czy życiorysem kardynała, pytają raczej o medaliki i różańce.
– Część eksponatów zgromadzono ze zbiórek, darowizn, część należy do parafii – mówi s. Anastazja Mazurek Teresa Twarowska, oprowadzając po części urządzonej na wzór mieszkania Wyszyńskich. – Kołyska, przedmioty codziennego użytku, domowy ołtarzyk, lichtarze, świece i pasyjka na skromnej komodzie.
– W Zuzeli mały Stefan pobierał najważniejsze nauki: modląc się przed trzema wizerunkami Matki Bożej – Częstochowskiej, Ostrobramskiej i Nieustającej Pomocy, przywiezionymi przez rodziców z pielgrzymek. Mama Julianna co roku pielgrzymowała do Wilna, ojciec Stanisław do Częstochowy – opowiada ks. Krysztopa. – Tak więc Matka Boża towarzyszyła Stefanowi od samego początku: pod Jej obrazem się urodził, a kiedy się rano budził, z przeciwległych rogów pokoju spoglądała na niego Maryja. Podobno już jako mały chłopiec zastanawiał się, dlaczego jedna Matka Boża jest czarna, a druga biała. I która jest ważniejsza: ta, co Jasnej broni Góry, czy co w Ostrej świeci Bramie.
W pamięci mieszkańców przechowywanych jest wiele historii z życia Stefka. Na przykład ta, jak narozrabiał i dostał od nauczyciela pana Rubinkowskiego do wyboru dwie kary: „kozę” albo „łapę”, czyli uderzenie linijką po dłoni. Za namową koleżanki, która doradziła mu wtedy: „Co będziesz siedział po lekcjach, jak mama czeka z obiadem, wybrał »łapę«”. Później wspominał, że dał się sprzedać za miskę soczewicy.
Na początku XX wieku życie małej parafii liczącej około 5 tys. osób skupiało się wokół kościoła – czwartego już w tym miejscu, wybudowanego według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego. Neogotycką świątynię wzniesiono w latach 1908 – 1913 a swój udział miał też w tym przyszły prymas.
– Nosząc wtedy cegły na budowę i pomagając mieszkańcom w pracach budowlanych rozpoczął tym samym swoją misję budowy Kościoła powszechnego – podsumowuje proboszcz z Zuzeli.
Wyszyńscy nie zobaczyli już jednak efektu końcowego, bo trzy lata wcześniej Stanisław Wyszyński zdecydował się przenieść do pracy w innej parafii, w odległym o 15 km Andrzejewie. Pół roku po wyprowadzce nagle skończyło się dzieciństwo Stefana. W wyniku komplikacji przy kolejnym porodzie zmarła jego matka, a kilka dni później także nowo narodzona siostra Zosia. Spoczęły w jednym grobie na cmentarzu w Andrzejewie.
W swoich wspomnieniach kard. Wyszyński zawsze będzie wracał do Zuzeli jako miejsca swojego urodzenia, gdzie spędził beztroskie dzieciństwo wraz z mamą, tatą i rodzeństwem.
– Podczas II wojny światowej przez Zuzelę przebiegał pas graniczny między okupacją niemiecką i sowiecką. Wszyscy mieszkańcy otrzymali nakaz opuszczenia domów. Zachowały się tylko kościół, gdzie Sowieci urządzili stajnię, oraz plebania i szkoła, gdzie zamieszkała kadra oficerska i mieścił się sztab dowództwa. Ocalały więc tylko dzięki temu – tłumaczy proboszcz.
Koło kościoła stoją dziś na placu największe dzwony w północno-wschodniej Polsce: największy, poświęcony bł. Janowi Pawłowi II, waży 3500 kg, drugi słudze Bożemu kard. Wyszyńskiemu –1800 kg, trzeci bł. Jerzemu Popiełuszce – 820 kg. Obok nich wznosi się pomnik prymasa, poświęcony przez Jana Pawła II podczas jego trzeciej pielgrzymki do Polski. – To była wzruszająca chwila. Należałem do komitetu budowy pomnika, postanowiliśmy przywieźć go przed kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie modlił się papież. Pomnik został poświęcony, a następnie zamontowany na tym cokole – wspomina Mieczysław Zawistowski.
Jako ksiądz, biskup, a w końcu kardynał Stefan Wyszyński kilkakrotnie odwiedzał jeszcze swoją rodzinną wioskę. W 1971 roku przyjechał tu z jedyną oficjalną wizytą. Na okoliczność tego wydarzenia parafia Zuzela wydała w tym roku drukiem kazanie Ks. Prymasa wraz z płytą CD i aneksem zdjęciowym. Podróżując po okolicy trudno nie spotkać osoby, dla której Prymas Tysiąclecia nie byłby kimś wyjątkowym. Kogoś, kto widział go osobiście lub komu babcia opowiadała o „takim niezwykłym sąsiedzie, który się tu urodził i mieszkał przez dziewięć lat”. – Żeby takich było więcej! – mówi pani Alicja. – Pamiętam najbardziej tę jedyną oficjalną wizytę kardynała w Zuzeli. Kościół był pełen, że szpilki by nie wsadził. Mąż wpuszczał ludzi, ale tłum był taki, że ciągnął się pod horyzont. Moja córka została nawet wybrana, by przywitać prymasa. Tutaj każdy okoliczny chwali się, że mieszka koło Zuzeli, tam gdzie urodził się kard. Wyszyński!
W okolicy utarł się zwyczaj, że szkoły podstawowe przyjmują w większości imię kard. Stefana Wyszyńskiego, a gimnazja Jana Pawła II.
Choć nie ma już wielu osób, które pamiętają czasy, gdy żyli tu Wyszyńscy, wspomnienia są przekazywane kolejnym pokoleniom. – Opowiadam często swoim wnukom o tamtych czasach, i chociaż sam znam je z opowiadań, nie jest ważne, co Wyszyńscy tu robili, ale jakie świadectwo zostawili po sobie. A była to bardzo pobożna i szanowana rodzina – mówi Jan Zawistowski, sołtys Zuzeli. – Nie mielibyśmy wielkiego parafianina, gdyby jego rodzice nie przyjechali tu na organistówkę, szczycimy się nim, gdziekolwiek jesteśmy! – krzyczy pan Józef, nie przerywając jazdy rowerem. Ponieważ drogi są tu dobre i wiją się wokół pięknych lasów i pól, gdzieniegdzie poprzecinanych strumykami, często można spotkać amatorów jednośladów.
– Ja przyjechałem jako „oblatywacz”, aby sprawdzić trasę – śmieje się Mirosław Cukrowski z oddalonego o 40 km Zambrowa. – Od kilku lat organizuję dla młodzieży wycieczki rowerowe do różnych ciekawych miejsc. Teraz przyszła kolej na Zuzelę. Chciałbym zabrać tu swoich rowerzystów, żeby dowiedzieli się czegoś o kard. Wyszyńskim.
W tak niezwykłym miejscu dzieją się też niezwykłe wydarzenia. – Czasami słyszę o łaskach za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego, wszystkich kieruję do Instytutu Prymasowskiego – mówi ks. Krysztopa. – Ostatnio zgłosili się rodzice z naszej parafii, mający śmiertelnie chore dziecko. Poprosili o Mszę Świętą w jego intencji, ja zaś powiedziałem, żeby codziennie odmawiali modlitwę beatyfikacyjną. Po kilkunastu dniach poinformowali mnie, że dziecko zostało uzdrowione, a lekarze nie potrafią tego wytłumaczyć. Mam nadzieję, że takie historię pomogą w rychłej beatyfikacji naszego najsłynniejszego parafianina.
Wraz z małą Zuzelą cała Polska 7 sierpnia przeżywa 110. rocznicę urodzin kard. Wyszyńskiego, poprzedzoną odpustem Przemienienia Pańskiego 6 sierpnia. W niedzielę uroczystościom urodzinowym o godz. 16 przewodniczyć będzie bp Stanisław Stefanek. – Zapraszam 7 sierpnia i w każdym innym dniu do Zuzeli, gdzie się wszystko zaczęło – mówi ks. Krysztopa. – Mam nadzieję, że kiedyś Zuzela zostanie odkryta, tak jak osoba i nauczanie ks. Prymasa, że wkrótce dojdzie do jego beatyfikacji, z czego najbardziej szczęśliwi będziemy my – jego ziomkowie!
opr. aś/aś