Klimat profanacji

Trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy duchowni włączają się w tworzenie klimatu nieprzychylnego obecności niezwasalizowanego Kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej

"Idziemy" nr 51/2012

Ks. Henryk Zieliński

Klimat profanacji

Profanacja ikony Matki Bożej na Jasnej Górze jest chyba najbardziej wstrząsającym, choć nie jedynym, wydarzeniem dotykającym ostatnio naszego życia religijnego i narodowego. Podkreślam wymiar narodowy zamachu podjętego przez Jerzego D, ponieważ ikona Matki Bożej Częstochowskiej nie jest jednym z wielu zwykłych przedmiotów kultu, których niszczenie godzi w uczucia katolików. Na profanację jasnogórskiej Ikony trzeba patrzeć inaczej niż na podarcie papierowego obrazka z jej podobizną. Tutaj chodzi bowiem o coś wyjątkowego w naszej kulturze i historii. Przez wiele stuleci jasnogórski obraz współtworzył tożsamość Polaków. W czasach zniewolenia Matka Boska Częstochowska zastępowała nam godło. To do niej przylgnął tytuł Królowej Polski.

Słusznie zatem prokuratura postawiła sprawcy zarzut nie tylko obrazy uczuć religijnych, ale również próby zniszczenia dobra o szczególnym znaczeniu dla naszej kultury. Nie pora jeszcze przesądzać o odpowiedzialności prawnej Jerzego D. Czy jest psychicznie niepoczytalny, okaże się po odpowiednich badaniach. Bo powoływanie się na niepoczytalność to najskuteczniejsza linia obrony.

W kontekście tej profanacji warto zastanowić się również nad wypowiedziami dwóch duchownych wygłoszonymi zaledwie kilka dni wcześniej na spotkaniu „Kościół otwarty”. Ks. Adam Boniecki MIC po wpadce z komplementowaniem Nergala, faktycznie wsparł żądania Ruchu Palikota, aby usunąć krzyż z sali obrad Sejmu RP. Krzyż w tym miejscu ma dla niego znaczenie tylko kulturowe i jeśli kogoś razi, należy go usunąć. Katolickiego zakonnika odsyłam do wywiadu w tygodniku Idziemy (nr 22/2012) z prof. Josefem Weilerem, ortodoksyjnym Żydem, który przed Trybunałem w Strasburgu bronił prawa do obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Uczciwy intelektualnie prawnik, choć wyznawca judaizmu, widzi sens znaku krzyża tam, gdzie nie widzi tego sensu katolicki zakonnik!

Druga z dziwnych wypowiedzi dotyczy „upolitycznienia Kościoła”. Pół biedy, gdy tym wytrychem posługują się zwolennicy wypchnięcia Kościoła z życia publicznego. Ale gdy używają go niektórzy katolicy? Tym bardziej duchowni? Co ciekawe, z zasady są to sympatycy PO. Co miał zatem na myśli o. Maciej Zięba OP, stawiając swojemu Kościołowi zarzut upolitycznienia? Czyżby chodziło mu również o Jana Pawła II, który publicznie wypowiedział się za – politycznym wszakże – projektem włączenia Polski do Unii Europejskiej? Bo czy naprawdę jest problem w tym, że Kościół wyrażając troskę o dobro wspólne włącza się w politykę? Czy w tym, kiedy Kościół zostaje skolonizowany – jak mówi Jacek Karnowski – przez partie polityczne i w imię partyjnych sympatii przemilcza istotne elementy swojego nauczania? O upartyjnieniu niektórych duchownych o. Zięba mógłby wiele powiedzieć z autopsji. Do września 2010 roku był przecież z nadania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO) szefem Europejskiego Centrum Solidarności. Instytucji, która miała przełamać monopol uważanego za sympatyzujący z PiS związku „Solidarność” na odwoływanie się do dziedzictwa Solidarności. Jako sowicie opłacany urzędnik był zatem o.Zięba w samym centrum walki partyjnej, do czasu, kiedy „Gazeta Wyborcza” napisała o jego problemach z trzeźwością. Wydawać się mogło, że po tym wszystkim dominikanin wyleczył się na dobre. Okazuje się jednak, że nie ze wszystkiego. Bo nie z miłości do „Wyborczej” i do PO.

Trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy duchowni włączają się w tworzenie klimatu nieprzychylnego obecności niezwasalizowanego Kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Faktem jest jednak, że taki klimat sprzyja antykatolickim ekscesom. Może wreszcie profanacja jednej z największych naszych katolickich i narodowych świętości spowoduje przynajmniej ich opamiętanie? Oby!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama