Antyklerykalny Franciszek?

Nie wierzę w aż taki brak inteligencji komentatorów, który uniemożliwiałby im zrozumienie sensu papieskich słów i gestów

"Idziemy" nr 14/2013

Ks. Henryk Zieliński

Antyklerykalny Franciszek?

Papież Franciszek wciąż budzi zainteresowanie. Rzym korkuje się od autokarów zwożących pielgrzymów na środowe audiencje generalne i na niedzielny Anioł Pański. Władze Wiecznego Miasta głowią się, jak usprawnić komunikację w związku z nowym wyzwaniem. Kościelne i okołokościelne wydawnictwa prześcigają się w publikacjach biografii i książek kardynała Jorge Bergoglio, nadrabiając wcześniejszy brak zainteresowania jego osobą i nauczaniem. A w mainstreamowych mediach nie ma dnia, aby apoteoza dla ludzkich gestów papieża nie była konfrontowana z szarzyzną i grzechem katolickich duchownych. Wielu medialnych antyklerykałów uznało chyba nowego papieża za trampolinę do naskakiwania na Kościół. Niedawno jeden z „zatroskanych” stwierdził nawet, że narobił ten Franciszek Kościołowi kłopotu, bo kiedyś wszystko szło bezstresowo, utartym szlakiem. Nie wiem, czy bardziej współczuł przy tym księżom i biskupom, że mają tak nieobliczalnego szefa, czy papieżowi, że ma tak małodusznych podwładnych. Ale stara zasada „dziel i rządź”, najwyraźniej znalazła tu zastosowanie.

Nie wierzę w aż taki brak inteligencji komentatorów, który uniemożliwiałby im zrozumienie sensu papieskich słów i gestów. Zresztą, jakiekolwiek próby osadzenia ich we właściwym kontekście, podejmowane również przeze mnie w rozmaitych programach, trafiają w próżnię. Prowadzący jakby nie rozumieli, o co chodzi, powtarzając antyklerykalną mantrę. Zdają się być zafiksowani w podziale świata na dobrego papieża i złych biskupów oraz księży. Sprytnie przemilcza się fakty i wypowiedzi, które w obecnym pontyfikacie nie pasują do politycznej poprawności. Zamiast tego wyolbrzymia się i powiela wyrwane z kontekstu słowa, pod które podkładane są pokrętne znaczenia.

Nawet papieska homilia do pracowników Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej i pracowników technicznych Radia Watykańskiego, wśród których większość stanowią świeccy, w mainstreamowych publikatorach została przedstawiona w antyklerykalnym sosie. Oczywiście, dotyczyła ona również biskupów, księży i zakonników, bo wszyscy należymy do Chrystusowej owczarni. Ale prezentowanie papieskich, czy raczej ewangelicznych, słów o złodziejach i rozbójnikach, jako skierowanych specjalnie do duchownych, jest zwyczajną manipulacją ze strony tych, którzy chcieliby, aby ksiądz zawsze kojarzył się ludziom ze złodziejem.

Tymczasem papież, mówiąc 22 kwietnia o postawie złodzieja i rozbójnika, ostrzegał wszystkich chrześcijan, nie wyłączając księży, przed szukaniem w Kościele własnej chwały i okradaniem przez to z chwały samego Chrystusa. Dla zrozumienia kontekstu warto jednak zaznaczyć, że poprzedniego dnia zakończyło się na Watykanie sympozjum na temat: „Religijność między wiarą i przesądami”. W jego podsumowaniu stwierdzono, że różni ludzie, a wśród nich przestępcy i politycy, często dokonują „zawłaszczenia religii” dla poprawy własnego wizerunku i zyskania akceptacji w społeczeństwie. I ten wniosek z watykańskiego sympozjum zabrzmiał echem w papieskiej homilii.

Następnego dnia papież Franciszek mówił twardo, że „nie da się znaleźć Jezusa poza Kościołem”. Ale te słowa, jako politycznie niepoprawne, nie przebiły się w mediach. Podobnie było z usunięciem ze stanu duchownego argentyńskiego księdza José Nicolasa Alessio za wspieranie homoseksualnych „małżeństw”. Wokół tych tematów panuje w największych publikatorach zmowa milczenia. Bo gdyby je uwzględnić, to wyszłoby, że ten papież też jest do szpiku kości wierny Ewangelii i do walki z jedynym Chrystusowym Kościołem nie nadaje się zupełnie.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama