Mocny debel

Na czele episkopatu stanęły dwie wielkie osobowości, powiązane latami współpracy

"Idziemy" nr 12/2014

Ks. Henryk Zieliński

Mocny debel

Na czele episkopatu stanęły dwie wielkie osobowości, powiązane latami współpracy

Mocny debel

Kto się spodziewał, że papieską zachętę do pielęgnowania jedności biskupi polscy wezmą sobie do serca tak szybko i tak dosłownie? Zaledwie przed miesiącem Franciszek apelował do nich na zakończenie wizyty ad limina: „Nikt i nic niech nie wprowadza podziałów między wami, drodzy bracia!”. A tydzień temu w wyborach przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski zgromadzenie plenarne biskupów powierzyło te funkcje dwom arcybiskupom, którzy jeszcze półtora roku temu zgodnie pracowali w tej samej archidiecezji poznańskiej. Abp Stanisław Gądecki i abp Marek Jędraszewski są równolatkami (1949), w tym samym roku 1973 przyjęli święcenia kapłańskie: ks. Jędraszewski w Poznaniu, zaś ks. Gądecki w Gnieźnie. W tym samym czasie kończyli studia specjalistyczne w Rzymie. Potem mieli okazję przez 20 lat wypróbować wzajemną współpracę, kiedy abp Gądecki jako były biskup pomocniczy w Gnieźnie objął archidiecezję poznańską w trudnych okolicznościach, po zamieszaniu wokół abp. Paetza.

Wybory dokonane w minionym tygodniu wiele mówią o naszym Episkopacie. Dodajmy, że wiele dobrego. Pokazały bowiem, kto po upływie dwóch kadencji abp. Józefa Michalika jest w tym gremium najbardziej dla niego reprezentatywny i cieszy się największym zaufaniem. Twarzą Kościoła w Polsce są dzisiaj arcybiskupi Gądecki i Jędraszewski. A fakt, że inni biskupi nie mieli oporów, aby na czele Episkopatu postawić dwóch ludzi związanych z Wielkopolską, pokazuje, że w imię wyższych racji nasi hierarchowie potrafią się wznieść ponad myślenie w kategoriach parytetów i własnych ambicji. Wybór przewodniczącego i jego zastępcy z tego samego środowiska kościelnego jest chyba znakiem czasu. – Może biskupi uznali, że to, co się zaczęło przed 1050 laty od Wielkopolski, wcale nie wyszło nam na złe i przed obchodami jubileuszu chrztu Polski postanowili do tego nawiązać? – żartował poproszony przeze mnie o komentarz abp Marek Jędraszewski. Niewątpliwie Kościołowi w Polsce przyda się trochę wielkopolskiej solidności, systematyczności i konsekwencji. Ale zapewne bardziej niż pochodzenie kandydatów na ich wybór miały wpływ ich osobiste predyspozycje.

Arcybiskup Gądecki dał się wcześniej poznać nie tylko jako sprawny administrator archidiecezji poznańskiej, lecz także jako zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski przez dwie kadencje. Z godnością i taktem był „drugim” w Episkopacie, kiedy jednak zabierał głos, widać było, że ma coś do powiedzenia. Jak choćby podczas Mszy Świętej w archikatedrze warszawskiej w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2011 roku. Zebrał za to podziękowania od wiernych i baty od upartyjnionych mediów. Jest człowiekiem modlitwy i dialogu. Znany z inicjatywy Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce i z trzeźwej postawy w tym dialogu. W Episkopacie był odpowiedzialny za przygotowanie programów duszpasterskich na kolejne lata. Nie jest zakładnikiem żadnej partii politycznej ani żadnej frakcji w Kościele, chociaż bliżej mu do Radia Maryja niż do „Tygodnika Powszechnego”. A naszemu tygodnikowi udzielił wywiadu po swoim wyborze jako pierwszemu.

Jego zastępca abp Marek Jędraszewski jest również dobrze znany i ceniony w Polsce i na Watykanie. Zanim jeszcze został metropolitą łódzkim, jako jeden z dwóch biskupów pomocniczych został wybrany do Rady Stałej KEP. Jest wybitnym teologiem i filozofem. Ostatnio papież Franciszek mianował go członkiem Kongregacji Wychowania Katolickiego, której szefuje inny Wielkopolanin kard. Zenon Grocholewski. Prowadzi jedyne takie w Polsce „Dialogi w katedrze”. Franciszek, dowiedziawszy się o jego inicjatywach duszpasterskich w Łodzi, dopytywał go, czy nie boi się tak stanąć wśród ludzi i odpowiadać na bieżąco na ich pytania. Abp Jędraszewski jest także wielkim patriotą. Jego kazania odbijają się szerokim echem w sercach i w mediach. On też nie jest zakładnikiem żadnej partii politycznej ani frakcji w Kościele, choć i jemu bliżej pewnie do toruńskiej rozgłośni niż do krakowskiego „Tygodnika”. A najbliżej chyba do „Idziemy”, bo to on zdecydował o wprowadzeniu naszego tygodnika do Łodzi.

Na czele episkopatu stanął więc mocny debel wielkich osobowości, wypróbowany przez lata współpracy. To pozwala w przyszłość Kościoła w Polsce patrzeć z nadzieją. Również z tą ludzką nadzieją.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama