Rok 2017 upływa nam pod znakiem licznych rocznic i inicjatyw maryjnych. Wiele z nich właśnie w ten weekend znajdzie swoją kulminację.
Rok 2017 upływa nam pod znakiem licznych rocznic i inicjatyw maryjnych. Wiele z nich właśnie w ten weekend znajdzie swoją kulminację.
Już 8 września, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, odnowimy we wszystkich polskich parafiach Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi. Nawiązuje on do życzenia, które Matka Boża wyraziła przed stu laty w Fatimie, objawiając się trojgu pastuszkom. Wtedy wyraziła oczekiwanie, aby Ojciec Święty w łączności ze wszystkimi biskupami zawierzył Jej cały świat, ze szczególnym wskazaniem na Rosję. Dopiero św. Jan Paweł II w 1984 r. wypełnił to oczekiwanie w sposób, który żyjąca jeszcze ostatnia fatimska wizjonerka s. Łucja uznała za wystarczający.
Na stulecie objawień w Fatimie papież Franciszek ponownie oddał świat Niepokalanemu Sercu Maryi. W łączności z nim 6 czerwca tego roku akt poświęcenia Kościoła w Polsce odnowili w sanktuarium na Krzeptówkach biskupi polscy zebrani na Konferencji Plenarnej Episkopatu. Wierzymy, że jak w czasach Jana Pawła II wypełnienie oczekiwania Matki Bożej z Fatimy uratowało świat przed widmem konfliktu jądrowego, tak i dzisiaj możliwe jest wygaszenie tych ognisk konfliktu, które grożą światową pożogą.
Tego samego dnia na Jasnej Górze pod przewodnictwem kard. Stanisława Ryłki z Watykanu zaplanowano zakończenie obchodów 300-lecia koronacji cudownego wizerunku Matki Bożej. Uroczystość ta – pierwsza tego rodzaju poza Rzymem – odbyła się bowiem 8 września 1717 r. Miała charakter nade wszystko religijny, wskazując wyraźnie najważniejsze miejsce kultu w naszym kraju i potwierdzając autorytetem papieża Klemensa XI królowanie Matki Bożej nad Polską. Prośbę o koronację Matki Bożej, której sanktuarium oparło się szwedzkiemu oblężeniu, można widzieć jako konsekwencję ślubów króla Jana Kazimierza. To orientowanie się Polaków na Matkę Bożą utrwalało się w kolejnych wiekach, zwłaszcza w czasach zamętu, bezkrólewia i zaborów. Do tego królowania Matki Bożej z Jasnej Góry odwołał się także w najgorszych latach komunizmu w Polsce kard. Stefan Wyszyński, inicjując program Wielkiej Nowenny przed 1000-leciem chrztu Polski i peregrynację kopii jasnogórskiej ikony do wszystkich polskich parafii.
W tle wielkich maryjnych obchodów, jakby w cieniu, pozostaje 140. rocznica objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Szkoda, bo są to jedyne objawienia maryjne w Polsce uznane oficjalnie przez Kościół, na równi z tymi w Lourdes, La Salette i Fatimie. Ze względu na skomplikowaną historię Warmii objawienia te z trudem przebijały się do świadomości wiernych. Warmia pod panowaniem pruskim poddawana była germanizacji i protestantyzacji. Za świadectwo, że Matka Boża rozmawiała po polsku z polskimi dziewczętami z katolickiej parafii do pruskiego więzienia trafił nawet ówczesny proboszcz ks. Augustyn Weichsel – rodowity Niemiec. Niewiele lepiej było w czasach PRL, kiedy nie tylko objawienia maryjne, ale i samo chrześcijaństwo było uznawane przez władze za zabobon, a mieszkańcy ziem „poniemieckich” podawani byli szczególnej presji i inwigilacji, której podlegali także zakonnicy duszpasterzujący od 1945 r. w Gietrzwałdzie. Uroczystości rocznicowe w niedzielę 10 września z udziałem Episkopatu Polski powinny się przyczynić do odkrycia tego sanktuarium na nowo.
Równolegle trwa kolejne nawiedzenie parafii przez kopię cudownego wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej, zapoczątkowane dokładnie przed 60 laty przez sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Teraz nawiedzane są parafie diecezji warszawsko-praskiej. Nawiedzenie pociąga wielkie zaangażowanie biskupów – do Radzymina przyjechali nawet metropolici ze Szczecina, Krakowa czy Olsztyna. Wymaga jednak więcej poświęcenia, inwencji i wsłuchiwania się w natchnienia Ducha Świętego po stronie kapłanów i wiernych. Trzeba poszukiwać nowych form duchowości maryjnej, nie odchodząc od odwiecznych prawd i symboli. Dobrym tego przykładem, tym razem z inicjatywy świeckich, może być choćby „Różaniec do Granic”, który już angażuje tysiące wiernych, w większości młodych! Tutaj szykuje się prawdziwa ofensywa, której biskupi „tylko” błogosławią. I żeby dalej biskupi mieli komu błogosławić, potrzebujemy więcej takich inicjatyw łączących w biblijny sposób „rzeczy stare i nowe”. Prymas Tysiąclecia, pytany przed śmiercią o program dla Kościoła w Polsce, odpowiedział: „Idą nowe czasy, potrzebują nowych świateł…”. Czasy te chyba już nadeszły.
KS. HENRYK ZIELIŃSKI
"Idziemy" nr 37/2017
opr. ac/ac