Pokój ludziom dobrej woli

Pokój nie jest celem samym w sobie, ale owocem życia w zgodzie z Bogiem, prawdą i miłością.

Pokój nie jest celem samym w sobie, ale owocem życia w zgodzie z Bogiem, prawdą i miłością.

Apele o pokój i pojednanie płyną do nas w okresie Bożego Narodzenia z nieba i z ziemi. O złagodzenie międzyludzkich i międzypartyjnych napięć apeluje przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Oczekuje, że mimo różnic światopoglądowych i politycznych ludzie będą potrafili wzajemnie uszanować swoją godność i bardziej odpowiedzialnie dobierać słowa. Aby spory o kształt polskiej rzeczywistości nie przeradzały w wojny, prosi od pierwszych dni swego urzędowania premier Mateusz Morawiecki. O pokoju wokół nowonarodzonego Jezusa śpiewają też aniołowie.

Obietnica mesjańskiego pokoju towarzyszyła już zapowiedziom przyjścia na świat Zbawiciela. Niektóre z nich, jak choćby te z Księgi Izajasza, brzmią w naszych uszach nieziemsko. Bo łatwiej chyba sobie wyobrazić, że nadejdzie czas, gdy ludzie „przekują swoje miecze na lemiesze i swoje włócznie na sierpy”, niżeli to, że „wilk zamieszka wraz z barankiem, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał”. W przypadku przekuwania mieczy warunkiem jest „tylko” zmiana w ludzkiej woli i nastawieniu serca. W tym zaś, co dotyczy kosmicznego pokoju, chodziłoby o zmianę samej natury stworzeń. Czyli o coś, co jest w mocy samego tylko Stwórcy.

W rzeczywistości przemiana ludzkiego serca okazuje się wcale nie łatwiejsza od przemiany zachowań, które są wpisane w zwierzęcą naturę. Dlatego jedno i drugie jest ciągle przedmiotem naszych marzeń i tęsknot. Powracają one szczególnie wtedy, gdy obchodzimy Boże Narodzenie i wspominamy coś, co w ziemskim porządku świata nie miało prawa się zdarzyć. A jednak się zdarzyło. Franciszek Karpiński w kolędzie „Bóg się rodzi” oddał to pełnymi paradoksów zwrotami: „moc truchleje, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”. Ale nawet one są nie do końca adekwatne, bo różnica między naturą Boga i naturą człowieka jest większa niż jakiekolwiek różnice wśród samego stworzenia. Fakt, że Bóg stał się człowiekiem, łącząc w jednej osobie Jezusa Chrystusa naturę boską i ludzką, potwierdza, że naprawdę „dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych”.

Jedyną realną przeszkodą w działaniu Boga w nas jest wolność, którą Bóg nam dał i którą szanuje ponad wszystko. Nawet ponad życie swojego Syna. Oczywiście, Bóg może na tę wolność wpływać różnymi okolicznościami, zachętą lub karą, ale byłoby to wbrew Jego miłości, żeby nam tę wolność odebrać. Dlatego chór aniołów nad stajenką zapowiada „pokój ludziom dobrej woli”. Dobra wola jest bowiem kluczem do doświadczenia zapowiadanego przez proroków Bożego pokoju.

Prorok Izajasz zaznacza, że zanim obiecany Zbawiciel z rodu Dawida da światu mesjański pokój, to najpierw „upodoba sobie w bojaźni Pańskiej”, „sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi” oraz że „rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego”. Pan Jezus też mówił: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10,34) Tym mieczem, a nawet według Listu do Hebrajczyków czymś ostrzejszym, jest słowo Boże, przenikające aż do stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.

Pokój nie jest celem samym w sobie, ale owocem życia w zgodzie z Bogiem, prawdą i miłością. Żebyśmy nie popadli w naiwność, warto przeczytać uwagi, które na temat świątecznego pokoju wypowiada u nas o. Jacek Salij. Ważne jest jego ostrzeżenie przed fałszywym pokojem. Dodałbym do tego jeszcze przestrogę przed pokusą świętego spokoju, który jest mieszanką lenistwa, tchórzostwa, obojętności i konformizmu – jak w przypadku Piłata. Pokój za cenę zdrady Boga, wartości i ludzi, którym winni jesteśmy wierność, byłby jak srebrniki Judasza, które parzą ręce i sumienie.

Opiewany przez anioły pokój jest darem Bożym dla ludzi, którzy chcą żyć w prawdzie i w zgodzie z wolą Boga oraz pozwalają, aby On ich kształtował na podobieństwo Jego Syna. Wtedy sam Bóg dokonuje w nas tak wielkich cudów, jak te w zapowiedziach mesjańskiego pokoju. Przykładem tego może być św. Franciszek z Asyżu, twórca pierwszej szopki, który potrafił dogadać się i z rybami, i z ptakami, i z wilkiem, i z samym sułtanem Egiptu. Dzięki temu franciszkanie mogą od ośmiuset lat być w Ziemi Świętej – również w Betlejem. Takiego pokoju z okazji Bożego Narodzenia wszystkim naszym Czytelnikom serdecznie życzę.

"Idziemy" nr 52/2017

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama