Jesteście szczęśliwym narodem, bo macie wiarę w sercach

Rozmowa z kard. Raymondem Leo Burke na temat jego powołania, szacunku dla tradycji i potrzeby nowej ewangelizacji

 

W ostatnim czasie w Szczecinie gościł kard. Raymond Leo Burke. Był on prelegentem podczas konferencji „Małżeństwo i rodzina.  Źródła kryzysu i drogi wyjścia”. Ten amerykański duchowny, pochodzący ze stanu Wisconsin, był m.in. arcybiskupem Saint Louis (2004-08) i prefektem Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej w Rzymie (2008-14).
W 2013 r. uczestniczył w konklawe, które wybrało papieża Franciszka. Obecnie jest patronem Suwerennego Zakonu Maltańskiego.

PIOTR SŁOMSKI: — Jak wyglądała droga Księdza Kardynała do kapłaństwa? Kto w tamtym czasie miał na Eminencję największy wpływ w tym względzie?

KARD. RAYMOND LEO BURKE: — Wszystko zaczęło się w domu rodzinnym. Moi rodzice byli dobrymi katolikami. Jestem najmłodszy z sześciorga dzieci. Rodzice z wielką uwagą nauczali nas wiary, przywiązania do spowiedzi św., niedzielnej Mszy św. Następnie na moją duchową formację wpłynęło życie parafialne ze wspaniałym ks. Owenem Mitchellem, który bardzo mnie inspirował; pochodził z Irlandii, ale był księdzem w USA. Obok wiary moich rodziców i wspomnianego księdza ważną rolę odegrały siostry zakonne w szkole, były to benedyktynki. To wszystko bardzo mnie inspirowało. Poczułem zachwyt kapłaństwem już w bardzo wczesnym wieku, po tym, jak przyjąłem Pierwszą Komunię św. i jak zacząłem służyć do Mszy św. w wieku 10 lat.

— Święcenia kapłańskie przyjął Ksiądz Kardynał w 1975 r. z rąk samego Pawła VI w Rzymie. Czym było dla Eminencji przyjęcie święceń w takich, można powiedzieć, wyjątkowych okolicznościach?

— Otrzymanie święceń kapłańskich od następcy św. Piotra — bł. Pawła VI traktuję jako szczególny dar od Boga. I postrzegam to też zawsze jako szczególne wezwanie, aby pozostać bardzo blisko Stolicy św. Piotra i bronić papieskiego Magisterium. To z pewnością było zawsze istotną częścią mojego duchowego i kapłańskiego życia.

— Ok. 30 lat temu Jan Paweł II mianował Księdza Kardynała pierwszym amerykańskim obrońcą węzła małżeńskiego Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej. Jakie, według Eminencji, będą skutki obserwowanych obecnie prób redefiniowania małżeństwa i odrywania go od jego pierwotnego powołania?

— To będzie oznaczało zniszczenie małżeństwa. To będzie małżeństwo według jakiegoś zamysłu ludzkiego, a nie dar od Boga, dany ludziom od samego stworzenia świata. To z pewnością zniszczy też rodzinę, a w konsekwencji — społeczeństwo. I dlatego zaangażowałem się silnie w tych ostatnich latach w obronę prawdy o małżeństwie, ponieważ jest ono zasadnicze dla dobra nie tylko jednostek i Kościoła, ale również całego społeczeństwa.

— Ksiądz Kardynał jest znany ze swojego zaangażowania na rzecz podtrzymywania liturgicznej tradycji Kościoła. Jaka, według Eminencji, jest rola wspomnianej tradycji we współczesnym Kościele?

— Święta Liturgia jest największym i najdoskonalszym wyrazem naszego życia w Kościele i w Chrystusie. Dlatego też ma ona piękno i podniosłość, które są bardzo wyjątkowe w całym chrześcijańskim życiu. Św. Jan Paweł II u schyłku swojego pontyfikatu bardzo energicznie poświęcił się przywróceniu godności Świętej Liturgii jako działania Bożego, czyli nie jakiegoś rodzaju działania ludzkiego, lecz rzeczywistości, w której sam Chrystus schodzi na ołtarze naszych kościołów, aby uczynić się sakramentalnie obecnym, tak jak uczynił ofiarę na Kalwarii. Tak więc dla Kościoła liturgia jest w centrum nowej ewangelizacji, ale także nowej energii i siły Kościoła w naszym czasie.

— Gdy wspomniał Ksiądz Kardynał o nowej ewangelizacji, przyszła mi na myśl postać abp. Fultona Sheena, który był pionierem teleewangelizacji, porywał kilkadziesiąt lat temu rzesze telewidzów w USA. Jakie kierunki, według Eminencji, powinna obrać nowa ewangelizacja w naszych czasach?

— Wzrastałem pod wpływem sługi Bożego abp. Fultona Sheena, który wychodził od podstaw filozoficznych prawd wiary, aby później odsłaniać ich sedno, a także pokłady ich duchowego bogactwa i, oczywiście, Świętej Liturgii jako żywotnego wyrazu tych prawd. On był wspaniały w telewizji. I tak naprawdę telewizja była wynaleziona w czasach jego duszpasterskiej działalności. Prawdą jest też, że był to jeden z najpopularniejszych wówczas programów w USA. Jest to tym bardziej godne uwagi, że przecież Stany Zjednoczone nie są katolickim krajem, a mimo to każdy z widzów był bardzo zainteresowany jego sposobem prezentacji wiary. W naszych czasach wszystko, co oznacza nową ewangelizację, łączy się z koniecznością kontynuacji używania tych klasycznych już środków komunikowania wiary, uczenia katechezy dzieci itp., ale bardzo ważna jest również niedzielna harmonia obcowania ze słowem Bożym: mam tu na myśli uważne słuchanie głoszonego kazania. Istotna nie przestaje być też religijna edukacja ludzi dorosłych. Lecz używanie nowych mediów, tzw. mediów społecznościowych, aby starać się komunikować ludziom prawdy wiary, jest również istotne, pozwala bowiem na docieranie Dobrej Nowiny do coraz większych rzesz osób, które oczekują na orędzie ewangelicznej nadziei.

— Według statystyk, Polska wciąż jest krajem katolickim. Podam nawet taki przykład: od kilku lat niewielka społeczność wiejska w naszym regionie buduje własną świątynię. Gdy spojrzy się na Europę, gdzie nawet w wielkich miastach burzone są kościoły, urasta to do rangi symbolu. Co w związku z tym powinny zrobić polski naród i polski Kościół, by nie stracić tej czujności i nerwu katolickiej wiary?

— Jesteście w Polsce naprawdę szczęśliwi, że wasz kraj jest wciąż jeszcze wierzący i że odznacza się również praktyką życia religijnego. Widzę to zwłaszcza z własnego doświadczenia — zarówno w USA, jak i w Europie Zachodniej. Co jednak powinniście zrobić, to z pewnością nigdy nie podchodzić do wiary jako do rzeczywistości, która jest zapewniona. Zawsze patrzcie na wiarę jako na drogocenny dar od Boga, który należy przekazać następnym pokoleniom. Pamiętajcie o przywiązywaniu szczególnej wagi do katechezy wśród dzieci i młodych ludzi, a także do nauczania wiary podczas niedzielnych kazań w trakcie Mszy św. Trzeba być także uważnym na wpływy sekularyzacji, które są wokół was, ponieważ jesteście częścią Unii Europejskiej, która jest rzeczywistością ateistyczną, starającą się wprowadzać praktyki przeciwne prawu Bożemu i samemu Bogu. Polska będzie musiała się oprzeć tej polityce skierowanej przeciw rodzinie i życiu, która dominuje w Unii Europejskiej. I możecie to zrobić, ale będzie to wymagało szczególnej uwagi. I znajdą się ludzie, którzy w waszym społeczeństwie będą mówić, że trzeba być bardziej „na czasie”, że Polska jest staromodna, musi się otworzyć na nowe idee, ale nie powinniście w ogóle zwracać uwagi na ten rodzaj retoryki. Niech wszystko będzie osądzane według prawdy. Jeśli tak zrobicie, to zobaczycie, że wasza wiara jest najważniejszym darem, który Bóg wam dał, i w ten sposób zostanie ona zachowana i będzie miała swoje odzwierciedlenie w życiu polskiego społeczeństwa.

— Został Ksiądz Kardynał konsekrowany na biskupa przez Jana Pawła II i znał go osobiście. Jaką rolę, według Eminencji, może odgrywać osoba polskiego Papieża dla najmłodszego pokolenia 18- czy 20-latków, które zna Jana Pawła II już tylko z filmów i opracowań historycznych?

— Sądzę, że w kontekście osoby Jana Pawła II musimy sprawić, by młodym ludziom stały się znane jego pisma, np. encykliki: „Evangelium vitae”, czyli „Ewangelia życia” — o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego; „Veritatis splendor”, czyli przedstawienie nauki moralnej Kościoła; adhortacje: „Familiaris consortio”, dotycząca rodziny, „Pastores dabo vobis” — na temat kapłaństwa itd. Sądzę, że musimy wprowadzić młodych ludzi do tego nauczania Jana Pawła II jako na pewną drogę na obecne czasy. I dodam jeszcze w tym względzie inną istotną rzecz: większość młodych księży nazywa się kapłanami z pokolenia Jana Pawła II, są oni pod wpływem jego długiego pontyfikatu. Uważam, że to właśnie oni powinni być nośnikami nauczania Papieża Polaka. W niektórych miejscach można zauważać opinię, że Jan Paweł II reprezentował pewną epokę, a teraz jesteśmy w nowej i musimy iść w innym kierunku. A to jest nieprawda, ponieważ Jan Paweł II był zakorzeniony w ciągłości uniwersalnego nauczania Kościoła, adresował je także do naszych czasów.

— Jakie odczucia towarzyszyły Eminencji, gdy przed pięcioma laty w Kaplicy Sykstyńskiej wraz z innymi kardynałami wybierał kolejnego następcę św. Piotra?

— Dla mnie było to doświadczenie ogromnej odpowiedzialności. Modliłem się o światło Ducha Świętego, o to, kogo Duch Święty chciałby, aby został pasterzem Kościoła powszechnego. Ponadto biorąc pod uwagę trudną sytuację, w której znajdują się Kościół i świat, wydawało mi się bardzo ważne, aby kardynałowie wybrali najlepszego możliwego nauczyciela i pasterza.

— Jakie są obecnie największe wyzwania stojące przed współczesnym Kościołem?

— Uważam, że największym wyzwaniem jest atak na małżeństwo i rodzinę. Kościół jest praktycznie jedyną instytucją, która konsekwentnie przez wieki broni prawdy o małżeństwie i rodzinie. I zasadnicze jest to, że w żaden sposób Kościół nie osłabił ani swojego nauczania, ani świadectwa w naszych czasach.

— 30 czerwca obchodził Ksiądz Kardynał swoje 70. urodziny, a dzień wcześniej również 43. rocznicę kapłańskiego życia. Czego możemy z tej okazji Eminencji życzyć?

— Abym był wierny do końca. Nie wiem, ile jeszcze czasu Bóg mi wyznaczy. On jest dla mnie w tym względzie bardzo hojny. Chciałbym też, abyście się modlili, bym pozostał wiernym i odważnym pasterzem owczarni.

— Na zakończenie chciałbym zapytać: ile razy miał Ksiądz Kardynał okazję odwiedzić nasz kraj?

— To moja czwarta wizyta w Polsce. Po raz pierwszy przybyłem tutaj w 2003 r. Prowadziłem wtedy pielgrzymkę z diecezji La Crosse (diecezja rzymskokatolicka, która swym zasięgiem obejmuje zachodnią część stanu Wisconsin — przyp. P. S.). Odwiedziliśmy różne święte miejsca w Polsce. Po jakimś czasie przyjechałem ponownie, aby zaprezentować tłumaczenie książki, którą napisałem o Świętej Eucharystii — „Boża Miłość stała się Ciałem”, było to w 2016 r. Po raz trzeci przyjechałem w zeszłym roku — odwiedziłem Licheń, później byłem w Kaliszu na Dniu Świętości Życia Kapłańskiego. W tym roku wziąłem m.in. udział w uroczystości Bożego Ciała we Włocławku.

— Niemniej wydaje się, że był Ksiądz Kardynał po raz pierwszy w naszym zachodniopomorskim regionie...

— Tak, to prawda. Muszę przyznać, że to bardzo piękny region. Jest to również obszar Polski inny pod względem historycznym, ponieważ przed wojną były tutaj Niemcy i protestantyzm. Teraz jest to region katolicki i polski. Oczywiście, nie jestem tutaj tak długo, aby mieć jakieś pogłębione przemyślenia, ale wizyta w tym miejscu bardzo mi się podoba; zwłaszcza seminarium, które robi wrażenie swoją strukturą architektoniczną. Jest ono również wyrazem katolicyzmu ludu Bożego na Pomorzu. Bardzo też podziwiam abp. Andrzeja Dzięgę. Znam go osobiście, znam także od kilku lat jego nauczanie.

— Bardzo dziękuję za rozmowę.

— Również dziękuję i z serca wszystkim błogosławię

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama