O niebezpieczeństwach płynących z nieograniczonego dotępu dziecka do Internetu
Pięcioletni Patryk jeszcze nie potrafi pisać, ale już wysłał swój pierwszy list do św. Mikołaja. Przez kilka godzin z wielkim zacięciem rysował listę prezentów, które w jego mniemaniu św. Mikołaj powinien ukryć pod poduszkę. Samodzielnie przykleił znaczek zaśliniając przy okazji pół koperty. Z wyrzutem pozwolił mamie wypisać adres i obejrzeć list. Na kartce widać było koślawą szafę z otwartymi drzwiami. Z jej wnętrza wysypywały się ubrania, książki, ludzie, piłki, zabawki, a w głębi szafy widać było jakieś zwierzęta, góry, lecącą rakietę. Zdziwiona mama zapytała, po co mu kolejna szafa, przecież ta, która stoi w jego pokoju jest już wystarczająco zabałaganiona. Chłopiec obruszył się „mamo to kompłuter”
Patryk nie zawiódł się na św. Mikołaju, w domu pojawiła się „magiczna szafa” i zestaw gier komputerowych. Św. Mikołaj uszczęśliwił w ten sposób nie tylko Patryka. W Polsce w dziesięciu milionach domów komputer z łatwością wyparł telewizję, która była dotąd niekwestionowanym faworytem dzieci. Komputer wzbudza w dziecku fascynację, żadne inne urządzenie nie potrafi przecież wygenerować największego placu zabaw na świecie. Jeszcze w latach 60. komputer zajmował kilka pomieszczeń i wykonywał obliczenia tylko trochę bardziej skomplikowane niż kalkulator. Dziś w jednym pudełku domowego PC-ta został upakowany prawdziwy multimedialny kombajn. Komputer pozwala oglądać filmy, ale także montować filmy, słuchać muzykę, ale równie dobrze ją komponować, oglądać obrazy i je tworzyć, grać w najróżniejsze gry i korzystać z całego wachlarza możliwości, jakie oferuje Internet: prowadzić rozmowy, korzystać z usług poczty elektronicznej, ściągać filmy i muzykę, przeglądać nieprzebrane zasoby sieciowe.
Dziecko, siedząc przed komputerem nie może narzekać na nudę. Rodzice również nie widzą powodów do narzekań, bo przecież w domu pojawiła się darmowa niania. Ich pociecha nigdzie nie wychodzi — a więc nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo — ale będąc w domu zachowuje się nadwyraz cicho i nie przeszkadza rodzicom. Kiedy jednak wychowanie powierza się „komputerowej niani”, na efekty nie trzeba długo czekać. Pewien ojciec został poinformowany przez szkołę, że jego dzieci nie otrzymają promocji do następnej klasy. Powód był prosty: od roku przestały uczęszczać na zajęcia, a wolny czas spędzały przed monitorem domowego komputera. Matka akceptowała taką sytuację, ponieważ sama stała się wielbicielką Internetu i poświęcała swemu hobby każdą chwilę.
Zanim żadna siła nie będzie mogła odciągnąć dziecka od komputera, może lepiej dowiedzieć się kilka podstawowych informacji o zaletach i wadach Internetu.
Początki Internetu sięgają końca lat 70. W 1969 r., w Stanach Zjednoczonych powstała pierwsza sieć komputerowa łącząca kilka uniwersytetów, miała ona pozwolić na szybką wymianę informacji między ośrodkami naukowymi. Dziś Internet łączy ze sobą ponad miliard użytkowników na całym świecie, natomiast ilość informacji zgromadzonych w sieci dawno przekroczyła zawartość wszystkich możliwych księgozbiorów. Jeżeli tylko poszukujemy jakiejś informacji, wystarczy wpisać hasło w okienko wyszukiwarki i automatycznie pojawiają się liczne odnośniki do stron o poszukiwanej tematyce. Aby korzystać z zasobów tej biblioteki nie trzeba wypełniać formularzy, rewersów, a nasze życzenia są realizowane natychmiast. Ludziom młodym, a przed wszystkim dzieciom, Internet nie tylko pozwala rozwijać zainteresowania, ułatwia im także naukę, „sieć” bowiem zawiera mnóstwo informacji często trudno dostępnych w klasycznej bibliotece.
Mimo niewątpliwych zalet, ta biblioteka ma swoje wady: nie ma w niej bibliotekarza, nikt nie pilnuje merytorycznej zawartości treści publikowanych na stronach internetowych. Każdy może umieszczać na witrynach internetowych co tylko uważa za stosowne. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło „seks”, a jedna z popularniejszych przeglądarek wyświetli wtedy ponad 339 mln odnośników do stron, z których 75% zawiera treści pornograficzne. I jak podają bezlitośnie statystyki — słowo „seks” lub wyrazy bliskoznaczne są najczęściej wpisywane przez internautów w okno wyszukiwarki. Nie trzeba od razu posądzać dzieci, że głównym magnesem przyciągającym je do Internetu jest erotyka. Często pod niewinnie brzmiącymi tytułami zachęcającymi do odwiedzenia witryn, kryje się ostra pornografia.
Jeżeli zgłębimy statystyki związane z Internetem, dowiemy się, że najczęściej ściąganym plikiem w 2004 r. był film z zarejestrowaną egzekucją amerykańskiego dziennikarza Eugene Armstronga, dokonaną przez fundamentalistów arabskich. O tym, ile dzieci mogło obejrzeć to makabryczne widowisko, statystyki milczą. Nietrudno się jednak domyślić, że mimowolnych małoletnich obserwatorów było wielu. Ale czy możemy się temu dziwić, skoro sam „św. Mikołaj” tuż przed świętami Bożego Narodzenia przygotował dla dzieci (propozycja wzięcia udziału w konkursie została skierowana do ludzi w wieku 15 do 25 lat) dość bulwersującą niespodziankę. Na jednej ze stron ogłoszono mikołajkowy konkurs na najlepszą opowieść wyjaśniającą przyczyny pewnego morderstwa. „Ciepła i gęsta niczym smoła krew spływała w dół (...), tworząc szary strumień mazi wpadający do pobliskiej studni kanalizacyjnej. W powietrzu dało się wyczuć odór...” — ciąg dalszy, jak podaje „Rzeczpospolita”, powinni dopisać internauci...
Zapobiegliwy rodzic zawsze może odłączyć komputer z sieci, co jest nawet wskazane, zwłaszcza wtedy, kiedy dziecko zostaje samo w domu. To, oczywiście, krok ostateczny. Istnieją inne środki zapobiegawcze. Prawie każda wyszukiwarka oferuje możliwość blokowania stron pornograficznych; również w opcjach sytemu Windows z łatwością odnajdziemy filtr rodzinny. Na rynku można znaleźć programy specjalnie stworzone do tego celu. Rodzic mało obeznany z komputerem powinienpoprosić o pomoc doświadczonego informatyka, który odpowiednio skonfiguruje przeglądarkę internetową i zainstaluje odpowiednie oprogramowanie. Warto jednak zauważyć, że filtry i blokady nie stanowią żadnej przeszkody dla starszych dzieci. Podstawowym środkiem zaradczym pozostaje czujność rodziców. Najlepiej, żeby komputer nie stał w pokoju dziecka. Umieszczony w miejscu ogólnodostępnym pozwoli rodzicom kontrolować, jak dziecko spędza czas przed komputerem. Ważnym elementem jest również ścisłe wyznaczenie zasad, na jakich dziecko może korzystać z komputera. Z dziećmi starszymi, dla których wszelkie filtry rodzinne nie stanowią żadnej zapory, trzeba po prostu porozmawiać o tym, na co mogą się natknąć w Internecie, uświadomić im, na czym polega zło pornografii.
Internet stworzył niepowtarzalne możliwości komunikacji. Można porozmawiać z przyjaciółmi przez internetową wersję telefonu (komunikator), jeżeli jesteśmy przykładowo zbieraczami pudełek od zapałek, możemy wejść na czat, czyli wirtualne miejsca pogaduszek sieciowych, grupujących ludzi o określonych zainteresowaniach; w ostatnim czasie dużym zainteresowaniem cieszą się blogi — pisane i publikowane na stronach internetowych pamiętniki. Jak wykazują badania, właśnie dzieci i młodzież najchętniej korzystają z tej formy komunikacji. Decyduje o tym nie tylko wrodzona ciekawość, ale przede wszystkim otwartość na kontakty z innymi. Otwartość dzieci idzie przeważnie w parze z naiwnością. Dzieci z łatwością wciągają się w rozmowę i bardzo szybko zaczynają ufać swemu rozmówcy. Psychologowie podkreślają, że Internet stanowi wymarzone środowisko dla pedofili. Anonimowość Internetu stwarza im wyjątkowe możliwości poszukiwania potencjalnych ofiar. Najczęściej rodzice nie zdają sobie z tego sprawy lub bagatelizują problem, wydaje im się, że ich dzieci są bezpieczne, ponieważ w domu nic im nie grozi...
Niedawno, w ramach programu badawczego Fundacji Dzieci Niczyje, przeprowadzono wśród polskich dzieci ankietę, której celem było określenie stopnia zagrożenia ze strony Internetu. Okazało się, że 87% dzieci, korzystających w ciągu ostatniego roku z Internetu, udostępniło obcej osobie swój adres e-mail, 42% podało adres zamieszkania, a 64% numer swojego telefonu. Ponadto 75,3% dzieci otrzymało propozycję osobistego spotkania, z czego skorzystało 25% badanych. W ciągu ostatniego roku 56% dzieci wciąganych było, wbrew swojej woli, w rozmowy na temat seksu. Ile z tych elektronicznych spotkań kończy się tragedią, informują nas już tylko kroniki policyjne. Dwie dziewczynki, obie w wieku czternastu lat, zostały podczas rozmowy na jednym z czatów, namówione przez obcego mężczyznę na spotkanie. 19 grudnia 2004 r. weszły razem z nim do jednego z pokoi podopolskiego zajazdu. Tam zostały brutalnie zgwałcone.
Trudno w tym wypadku oskarżać Internet. Twórcy strony kidprotect.pl podkreślają, że dziecku trzeba przede wszystkim wpoić kilka podstawowych zasad, które pozwolą zminimalizować zagrożenie. Dzieci muszą wiedzieć, że osoby, które poznały w sieci, nie zawsze są tymi, za kogo się podają. Dlatego w żadnym wypadku nie powinny udostępniać w Internecie informacji o sobie ani też swoich zdjęć, numeru telefonu, miejsca zamieszkania czy adresu e-mail. Dziecko musi mieć świadomość, że nie powinno umawiać się na spotkania z osobami, z którymi utrzymywało kontakt tylko przez Internet.
Dziś komputer stał się podstawowym narzędziem pracy i coraz trudniej się nam bez niego obejść. Dzieci w szkole podstawowej uczą się informatyki, pierwszoklasiści bywają stałymi bywalcami kafejek internetowych. Opieka nad dziećmi w szkole pozostawia wiele do życzenia, w kafejce nie ma jej wcale. Chcąc czy nie chcąc, rodzice muszą stać się dla dzieci pierwszymi przewodnikami po wirtualnym świecie.
MARCIN JAKUBIONEK
Tekst pochodzi miesiecznika katolickiego LIST 02/05 Czy religia jest grą?
opr. aw/aw