• Pytania o wiarę

Od Hermasa do Faustyny. Dlaczego Kościół zajmuje się nadzwyczajnymi zjawiskami?

Skoro katolik nie ma obowiązku wierzyć w prawdziwość nawet tych objawień, które przez Kościół zostały uznane takich jak objawienia w Lourdes, w Fatimie, czy w Gietrzwałdzie, to czy nie byłoby prościej takimi objawieniami w ogóle się nie przejmować? – pyta o. Jacek Salij, dominikanin.

Podejdźmy jeszcze od drugiej strony do tego tematu: Niektóre objawienia zyskały w Kościele tak wysoki poziom aprobaty, że spowodowały duchowe poruszenie na skalę społeczną. Niekiedy dały początek sanktuariom przyciągającym tłumy pielgrzymów, a nieraz nawet doprowadziły do ustanowienia nowych świąt liturgicznych. Dlaczego w prawdziwość nawet takich objawień nie mamy obowiązku wierzyć?

Odpowiedź na to drugie pytanie znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: Bo „Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem, jest jedynym, doskonałym i ostatecznym Słowem Ojca. W Nim powiedział On wszystko i nie będzie już innego słowa oprócz Niego”; to zbawcze objawienie „nigdy nie przeminie i nie należy już więcej oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego, Jezusa Chrystusa”.

A jednak w ciągu dziejów Kościoła niejedno autentyczne objawienie miało miejsce. Katechizm tak to wyjaśnia:

„W historii zdarzały się tak zwane objawienia prywatne; niektóre z nich zostały uznane przez autorytet Kościoła. Nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest «ulepszanie» czy «uzupełnianie» ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”.

Owszem, historia zna takie objawienia prywatne, których celem było przekroczenie i zastąpienie Ewangelii. Już w połowie II stulecia wielkie zamieszanie spowodował w Kościele niejaki Montan, powołujący się na objawienia, jakie rzekomo otrzymywał od samego Ducha Świętego. Najbardziej znanym objawieniem tego typu jest to, które w pierwszej połowie VII wieku miał otrzymać Mahomet od Archanioła Gabriela, co zostało zapisane w Koranie i dało początek islamowi. Do tej grupy objawień prywatnych należą również te, które miał otrzymać Joseph Smith, a które tworzą Księgę Mormona. Rzecz jasna, Kościół katolicki dystansuje się i odcina od wszelkich prób zmieniania lub przekraczania Ewangelii.

Kościół kieruje się tutaj radą apostoła Pawła: „Gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1,8) Tę prostą prawdę, że żadne cuda czy objawienia, które zniekształcają lub usuwają to, co Bóg nam już swoim autorytetem potwierdził, nie mogą od Niego pochodzić, znano już w Starym Testamencie. Już w Pięcioksięgu znajduje się następująca przestroga: „Jeśli powstanie u ciebie prorok, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: «Chodźmy do bogów obcych – których nie znałeś – i służmy im», nie usłuchasz słów tego proroka. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy” (Pwt 13,2–4).

W tym właśnie duchu postępuje Kościół, kiedy odwraca się od wszelkich nadzwyczajnych wydarzeń, które mimo swoich treści religijnych zniekształcają naukę wiary, rodzą podziały, zwracają uwagę religijną w kierunku niezdrowej sensacji itp. „Nie dowierzajcie każdemu duchowi – uczy apostoł Jan – ale badajcie duchy, czy są z Boga” (1 J 4,1).

Jeśli spojrzeć na objawienia, które uzyskały kościelną aprobatę, trzeba przyznać, że wszystkie one dawały realne wsparcie dla wiary. Już pierwsze znane nam objawienie prywatne, które otrzymał niejaki Hermas za czasów papieża Piusa I (ok. 145 – ok. 155), było przesłaniem pociechy i nadziei dla tych chrześcijan, którzy podczas prześladowań połamali się w wierze: Anioł polecił Hermasowi przekazać zapewnienie, że Bóg pragnie okazać miłosierdzie nawet odstępcom od wiary, jeśli tylko się nawrócą. Skruszonym odstępcom, ale i całemu Kościołowi bardzo to pomogło pozbierać się po niedawnych prześladowaniach.
 
Wielu z nas, wierzących katolików, po dziś dzień jest beneficjentami objawień eucharystycznych, jakie w XIII wieku miała św. Julianna z Cornillon, czy czterysta lat późniejszych objawień Najświętszego Serca Jezusa, które otrzymała św. Małgorzata Maria Alacoque. Podstawowe przesłania tych objawień – że Eucharystia jest darem godnym najwyższej czci oraz że miłość Boga do nas jest pełna czułości i przebaczenia – były przecież znane już w czasach apostolskich i znaleźć je można już w Ewangeliach.

To samo można powiedzieć o objawieniach w Lourdes, w La Salette czy Fatimie oraz o płynących stamtąd wezwaniach do nawrócenia i pokuty oraz do modlitwy, zwłaszcza do modlitwy na różańcu. Różaniec jest to – jak trafnie określił wielki promotor tej modlitwy, papież Leon XIII – modlitewne streszczenie Ewangelii. Zatem objawiająca się tam Matka Najświętsza podpowiadała w ten sposób, żebyśmy całą prawdę o Jezusie Chrystusie starali się przyjmować rozmodlonym sercem.

Można zapytać: Po co nam te objawienia, skoro i bez nich przekazywane tam duchowe treści są w Kościele znane? Otóż spójrzmy dla przykładu na objawienia w Fatimie. Główną ich treścią jest wezwanie do pokuty, a więc – mogłoby się wydawać – nic nowego, zwyczajne przypomnienie nauki zawartej w Ewangelii. Niemniej żadna encyklika papieska, żadne plany duszpasterskie nie zdołałyby ożywić religijnie tylu tysięcy i milionów ludzi, których przyprowadziła do Chrystusa Jego Matka, przemawiająca w Fatimie.

To samo można powiedzieć o objawieniach, które dały początek kultowi Najświętszego Serca Jezusa. Cała treść tych objawień mieści się w Ewangelii. Czyż bez św. Małgorzaty Marii katolicy nie wiedzieliby o tym, że Chrystus jest nieskończenie miłosierny, że nasze grzechy Go obrażają, a Komunia święta jest niezastąpionym pokarmem na życie wieczne? A jednak dzięki kultowi Najświętszego Serca dokonało się w swoim czasie wielkie duchowe pogłębienie całego Kościoła.

Na koniec spójrzmy jeszcze na objawienia świętej siostry Faustyny. Przecież od dwóch tysięcy lat ludzie wierzący dobrze wiedzieli, że wolno nam i trzeba powierzać się Panu Jezusowi. A jednak przyniesione przez Faustynę wezwanie „Jezu, ufam Tobie!” dokonuje cudów w duszach milionów ludzi.
 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama