Dostosowując krok do najsłabszego

Idee ks. Mazzolari'ego dziś wydają się szczególnie donośne i na czasie. Ten zmarły w 1959 kapłan był przyjacielem ubogich, piewcą nadziei i Kościoła jako wspólnoty

Dostosowując krok do najsłabszego

Ukrzyżowany „jest całkowitą ofiarą. Niczego dla siebie nie zatrzymał, ani skrawka szaty, ani jednej kropli krwi, ani Matki. Dał wszystko: consummatum est”. Tymi słowami — to jedne z siedmiu słów Jezusa na krzyżu — ks. Primo Mazzolari opowiadał o ukrzyżowanym Chrystusie i wprowadzał w chwalebną tajemnicę zmartwychwstania.

Dzisiaj ukrzyżowani są coraz liczniejsi. Chrześcijanie koptyjscy okrutnie zamordowani w kościołach w Egipcie; bezbronne ofiary fanatycznego terroryzmu, który zabija tak w Sztokholmie, jak i w Nigerii; dzieci, kobiety mężczyźni bezimienni, którzy tracą życie w desperackim poszukiwaniu ziemi, która by ich przyjęła. Wszyscy oni są niewinnie zmarłymi i ukrzyżowanymi — są to owi „przegrani życiowo”, jak określał ich Jan Paweł II. Dla nich wszystkich Jezus, umierając na krzyżu i zmartwychwstając, pisał Mazzolari, ułożył „hymn chwały, zapoczątkowany przez ręce matki”. I w tej miłości, całkowitej i bezinteresownej, można dostrzec nadzieję. „Miłością nie jest ten, który daje — kontynuował — ale Ten, który przychodzi” i który może narodzić się w stajni i umrzeć na Kalwarii, „ponieważ mnie kocha”.

Ks. Primo Mazzolari, zmarły 12 kwietnia 1959 r., był jedną z tych wielkich postaci kapłanów, których było wielu w Kościele włoskim XX w. i którzy pozostawili głęboki ślad. Niezrozumiany, prześladowany, kochany — proboszcz Bozzolo był i jest do tej pory autentycznym świadectwem wiary i krzyżówką doświadczeń i idei. Mazzolari — czytelnik Simone Weil, Mouniera, Bernanosa, przenikliwy interpretator św. Franciszka, Newmana i bpa Bonomellego — był przede wszystkim wielkim przyjacielem Roncallego podczas pierwszej wojny światowej, kiedy ten drugi był sierżantem, a on porucznikiem. Paweł VI tak opisał Mazzolariego: „Był zbyt szybki, i my mieliśmy trudności, by za nim nadążyć. Przez to cierpiał on i także my cierpieliśmy. Taki jest los proroków”.

A zatem był prorokiem, ale nie tylko. Mazzolari był wieloma rzeczami naraz: eseistą i świadkiem, piewcą nadziei i przyjacielem ludzi ubogich, duszpasterzem, a przede wszystkim proboszczem. Proboszczem Bozzolo. Kapłanem, który wyrażał ideę Kościoła streszczającą się w pojęciu wspólnota. Wspólnota mężczyzn i kobiet, w której centrum znajduje się Chrystus. Bardzo odległe od niego były struktury i wszelkie formy władzy. Jedynym punktem wyjścia byli bowiem ubodzy. „Nigdy bym nie pomyślał — mówił ks. Mazzolari — że na ziemi chrześcijańskiej, mającej Ewangelię, która zaczyna się od „błogosławieni ubodzy”, mówienie dobrze o ubogich może drażnić tak wielu ludzi, którzy przecież są ludźmi mającymi serce i dającymi jałmużnę”. Słowa te dziś są nadal bardzo aktualne. Ubóstwo jest kwestią niezwykle głęboką, która dotyczy wiary i odzwierciedla się także w sposobie przeżywania Kościoła.

Bycie Kościołem dla Mazzolariego łączy się ściśle z wiarą w Zmartwychwstałego. W istocie tych wszystkich, którzy krytykowali parafię, sprowadzoną już do czegoś w rodzaju „przedsiębiorstwa do odprawiania ceremonii, ks. Primo Mazzolari zachęcał, aby, przeciwnie, żyli nią autentycznie i aby przywrócili jej dawną kondycję „parafii-wspólnoty”. W okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, pisze Giovanni Barra, ludzie, którzy uczestniczyli w nabożeństwach liturgicznych proboszcza Bozzolo, „zapewniają, że naprawdę przeżywało się na nowo tajemnicę”. W szczególności Wielki Tydzień był przeżywany z wielkim zaangażowaniem przez Mazzolariego: obmywał stopy dwunastu starcom miasteczka, niósł krzyż w Wielki Piątek, a przede wszystkim uczestniczył „niezwykle intensywnie w cierpieniach Chrystusa”, przeżywając je z głęboką wiarą i pomagając wszystkim, poczynając od ostatnich, odczuć „obecność Odkupiciela”.

Troska o ostatnich jest kluczowym aspektem jego bycia Kościołem. Parafia w istocie była dla niego „wspólnotą, która nie może mieć tempa elity”, ale która, przeciwnie, dostosowuje się do kroku najsłabszego. Parafia ma „krok miarowy i zmęczony, mierzony raczej według ostatnich, a nie pierwszych”. Innymi słowy, według Mazzolariego, parafia, czy lepiej Kościół, antycypując szpital polowy, o którym mówi Papież Franciszek, to nic innego, jak „pogotowie ratunkowe dla tych, którzy upadają”.     

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama