Ojciec Matteo da Agnone to kandydat na ołtarze i egzorcysta sprzed 400 lat. Dlaczego jeszcze dzisiaj boją się go demony, twierdząc, że "psuje im Halloween"?
Zabójca ma zostać świętym? Ktoś, kto umarł 400 lat temu, nadal uwalnia opętanych od działania złego ducha? Niemożliwe? Ale dzieje się naprawdę. Obejrzyjcie film Matteo Michała Kondrata o ojcu Matteo da Agnone, włoskim kapucynie i egzorcyście, a sami się przekonacie.
31 października 2014 r. Jedna z głównych, głośnych od tramwajów i samochodów, ulic Poznania. Mija mnie kilku 12—14-latków. Na twarzach chłopców widnieją białe plastikowe maski w odrażającym grymasie i z powycinanymi oczodołami. Na kurtkach mają zarzucone płaszcze z wymalowanym ludzkim szkieletem, a w rękach koszyki na cukierki. Wchodzą do jednej z kawiarni, „strasząc” gości. „Celebrują” pogańskie święto Halloween. To dziś, a czterysta lat temu...
Jest ostatni dzień października 1616 r. W konwencie kapucyńskim Serracaprioli umiera o. Matteo da Agnone. Kiedy cztery wieki później egzorcysta o. Ciprano de Meo przywołuje jego wstawiennictwa, demon wścieka się i wykrzykuje: „Nie! Nie! Tylko nie on! Nie lubię Mateusza, bo mi śmierdzi z powodu Chrystusa! Śmierdzi... szczęściem i świętością, i nie mogę tego znieść... Nie chcę o nim słyszeć (...)”. Kim był ten żyjący na przełomie XVI i XVII w. zakonnik, na imię którego demony złoszczą się i wykrzykują, że „teraz on jest jeszcze groźniejszy, niż był za życia!”? Twierdzą też, że dzień jego śmierci bardzo psuje ich święto. Bo obchodzone 31 października Halloween jest formą oddawania im czci. Wyssane z palca? Nie, jeśli potwierdza to ktoś, kto od 56 lat pełni posługę egzorcysty i nieraz słyszał, jak same o tym mówiły przez osoby, za które się modlił.
O. Cipriano de Meo, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i wicepostulator procesu beatyfikacyjnego o. Matteo, przekonuje, że obecnie największym zwycięstwem Szatana jest to, że wiele osób nie wierzy w jego istnienie. Tymczasem ze złem nie ma żartów, a manifestacja złego ducha wywołuje ciarki na plecach. Przesadzam? Wystarczy obejrzeć najnowszy dokument Michała Kondrata, ukazujący skutki działania demona, ale i nieustanną interwencję Bożego wysłannika, o. Matteo.
W Polsce ten sługa Boży, którego proces beatyfikacyjny toczy się od 1996 r., jest mało znany. Dotychczas próżno było szukać o nim jakichś wiadomości. Co innego we Włoszech, gdzie mocno promowany jest jego kult.
Prospero Lolli, bo takie było jego imię i nazwisko, urodził się w pobożnej, dobrze sytuowanej rodzinie w 1563 r. w niewielkiej miejscowości Agnone, która słynie dziś z produkcji słodkich drażetek, smacznych ciastek i fabryki dzwonów. Spokój XVI-wiecznego Agnone zakłóciło pewne nieszczęśliwe wydarzenie, którego sprawcą był 18-letni wówczas Prospero. W miejskich dokumentach zachował się zapis o śmierci 6-letniego chłopca, który został śmiertelnie ugodzony strzałą z kuszy. Nie do końca wiadomo, dlaczego doszło do tego wypadku, tym bardziej że dziecko bawiło się daleko od domu Prospero. Choć przyszły zakonnik zbiegł z miejsca wypadku, wydarzenie to odcisnęło ogromne piętno na całym jego dalszym życiu. Przebywał m.in. w Neapolu, gdzie uczył się i skończył studia medyczne, a także w Bolonii, gdzie przyjął święcenia kapłańskie.
Będąc już w zakonie kapucynów, całe dnie spędzał na pokucie i pokornej modlitwie. Współbracia zapamiętali go jako człowieka pochłoniętego wprost modlitwą, „żyjącego” na kolanach. Po Vasto i Serracapriola, gdzie pracował, szybko rozeszła się wieść o nadzwyczajnym charyzmacie zakonnika. Osoby opętane przez demony, dzięki jego wstawiennictwu u Boga, zyskiwały uwolnienie. Za jego życia odnotowano kilkaset takich przypadków, jednak on sam starał się to ukrywać. Kiedy pewnego razu przyprowadzono do niego opętaną przez diabła kobietę, demon zaczął krzyczeć: „Nigdy z niej nie wyjdziemy, chyba że przyjdzie brat Mateusz z Agnone, bo tylko on nas może pokonać pokorą”. Zakonnik, obawiając się prowokacji, nie chciał przyjść do kobiety, jednak gdy tylko stanął przed nią na polecenie przełożonego, diabeł natychmiast opuścił opętaną. „Ten gigant świętości wyświadczył Panu Bogu przysługę, a Pan Bóg posługuje się nim cały czas” − tłumaczy w filmie o. Cipriano. Bo o. Matteo wciąż egzorcyzmuje.
Niewielki biały kościół w Serracaprioli z cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej. Trwają śpiewy przy akompaniamencie gitary. Co kilka minut ku prawej stronie prezbiterium zbliżają się kobiety i mężczyźni. Niektórzy wykonują znak krzyża, modlą się, dotykają czołem jasnej płyty nagrobnej. To grób o. Matteo. Młoda dziewczyna podchodzi z matką. Nagle jej ciało wygina się w okropnych konwulsjach. Upada. Kilku rosłych mężczyzn, podtrzymując ją za ręce, odprowadza dziewczynę do ławki. Co jakiś czas wydaje ona z siebie niezrozumiałe dźwięki. Krzyczy i próbuje uwolnić się z ramion matki. Do ławki podchodzi zakonnik. Modli się nad nią i czyni na jej czole znak krzyża. Po chwili do grobu o. Matteo podprowadzana jest starsza kobieta, po niej starszy, rosły mężczyzna. Ich zachowania podobne są do reakcji młodej dziewczyny. Ale tym razem mężczyźni asekurujący podchodzących muszą wykazać się większą siłą, bowiem mężczyzna napiera na stojącego przy ołtarzu o. Cipriano. Zakonnik podchodzi do niego, kładzie mu ręce na głowie i modli się nad nim. Mężczyzna uspokaja się. Co mówią osoby, które przy grobie o. Matteo uwalniane są od wpływu złego ducha? Około 40-letni mężczyzna przyznaje, że wszystko zaczęło się od nocy, w której pewna kobieta znalazła go w łóżku pełnym krwi. Przekonuje, że sam moment uwolnienia trudno mu opisać słowami, ale dotyczy on tak ciała, jak i duszy. Twórcy filmu uwiecznili kilkanaście osób uwolnionych w taki tajemniczy sposób.
Do grobu zakonnika przyjeżdżają pielgrzymi z całego świata. Ludzie przywożą ze sobą zdjęcia członków rodziny, przyjaciół i znajomych, bo wierzą w jego wstawiennictwo. Niektóre z fotografii w niewytłumaczalny sposób przyklejają się do jego grobu, a osoby ze zdjęć doznają uwolnień, a nawet uzdrowień fizycznych. — Demony nazywają go „pułkownikiem Matki Bożej”— wyjawia przed kamerą prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i dodaje, że o. Matteo szczególnym kultem otaczał Matkę Bożą.
W filmie, oprócz scen uwolnień i uzdrowień oraz świadectw, usłyszymy też wypowiedzi osób badających życie o. Matteo.
Opowieść ma też polski wątek, bo jak się okazuje, kapucyn w niebie „spotyka się” ze św. Maksymilianem Kolbem. Dowód? O. Cipriano pokazuje okulary polskiego męczennika, które ten nosił będąc w obozie koncentracyjnym. Kapucyn otrzymał je w cudowny sposób od... Ale nie będę więcej opowiadać, resztę musicie obejrzeć sami.
Kilka dni przed premierą filmu Kondrata, w dzień narodzin dla nieba o. Matteo, w Rzymie odbyło się spotkanie członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Dr Valter Cascioli, psychiatra i rzecznik prasowy stowarzyszenia, w rozmowie z Radiem Watykańskim zauważył, że w ostatnich latach bardzo wzrosła liczba osób, które oddają się praktykom ezoterycznym, a także okultyzmowi i satanizmowi. — Wyrządza to wielkie szkody duchowe, moralne, psychiczne, ale też społeczne. Bardzo nas to niepokoi, bo w konsekwencji coraz częściej spotykamy się również z nadzwyczajnym działaniem Szatana: dręczeniem, obsesjami, a w szczególności z opętaniem − zauważył Cascioli. Z kolei papież Franciszek podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty 30 października przekonywał, że dziś mówi się, że diabeł jest mitem, jedynie jakąś ideą zła. „Ależ diabeł istnieje i musimy z nim walczyć”. Zły duch istnieje, bo prawda o szatanie jest jedną z prawd wiary chrześcijańskiej.
Dokument Michała Kondrata ze wspaniałą muzyką Michała Lorenca w dobitny sposób ukazuje niewyobrażalne wprost skutki działania demona. Niesie też przesłanie nadziei, że − jeśli tylko człowiek chce − ostanie słowo należy do Boga.
opr. mg/mg