Choćby podnoszono bardzo wiele zarzutów, to jednak prezentację orszaku pokutników trzeba nam rozpocząć od Marii Magdaleny
ISBN: 978-83-7502-391-6
Format: 110 x 180
Ilość stron: 232
Rodzaj okładki: miękka ze skrzydełkami
Choćby podnoszono bardzo wiele zarzutów, to jednak prezentację orszaku pokutników trzeba nam rozpocząć od Marii Magdaleny. Jest to konieczne, ponieważ właśnie ona stoi na jego początku. Postawę pokutniczą uosabiała zaś z tak porywającą siłą, że jej imię zawsze będzie się kojarzyło z pokutą.
Z pewnością już w starożytności znane były wielkie postacie kobiece, które na zawsze utkwiły w pamięci ludzkości. Chociażby Diotyma, kapłanka z Mantinei, która, jeśli wierzyć dawnym przekazom, dzięki swej ofierze uwolniła Ateńczyków od dżumy, i to na okres dziesięciu lat. Nawet Sokrates, posłuchawszy rady Erosa, udał się do niej po radę, a Platon włożył w jej usta słowa pełne głębokiej treści. Mimo to pozostaje postacią przesłoniętą niejako mgłą, podczas gdy Maria Magdalena staje przed naszymi oczyma w całym blasku. Wrośnięta w kulturę chrześcijańską, jest kobietą, która wciąż fascynuje. Dość powiedzieć, że odznaczała się zewnętrznym i wewnętrznym pięknem, które ma poniekąd charakter objawienia. Kończąc przedstawianie Marii Magdaleny, najchętniej chciałoby się znów zacząć je od początku, bowiem wszyscy niechętnie się z nią rozstają. Nikomu przy tym nie wadzi jej brak wykształcenia, gdyż natura wyposażyła ją w niezwykłą intuicję, która daleko przewyższała mądrość płynącą z rozumu.
Czy to, że porywa za sobą młodzieńcze dusze jest wyrazem niedojrzałych marzeń? Czy trzeba się wstydzić, używając słów pełnych zachwytu? Z pewnością nie, bowiem mówią one i tak o wiele za mało. Zainteresowanie Marią Magdaleną w chrześcijaństwie było przecież ogromne. Odcisnęła trwały ślad na malarstwie Zachodu, a najwięksi artyści we wszystkich epokach uwiecznili na płótnach najróżniejsze sceny z jej życia. Gdyby nie byli nią zafascynowani, tym bardziej nie byliby przepełnieni gorącym pragnieniem utrwalenia jej na płótnach. Ktoś pospolity nigdy nie miałby w sobie tej trudnej do nazwania siły, która by promieniowała poza sferę jej własnego życia. Tymczasem Maria Magdalena nie tylko w Nowym Testamencie cieszy się pozycją uprzywilejowaną –obok Maryi, Matki Bożej to najczęściej wymieniana kobieta – lecz również nie zapomina o niej potomność. Krótko mówiąc, oddziaływanie na sztukę i obyczajowość ludową tej, która „bardzo umiłowała”(por. k 7, 47), jest powszechne i ogromne. Ewangelie ukazują Marię Magdalenę jako godną szacunku, choć niektórzy uczeni w Piśmie niecnie ją oskarżali. Czy nie jest więc to dla niej wyróżnieniem, że ukochali ją artyści, a wybrzydzali z jej powodu egzegeci. Bo też Marii Magdaleny nie można zrozumieć, odwołując się do erudycji, należy wyjść od czegoś zupełnie innego.
opr. aś/aś