Matka niezłomna

W trakcie uroczystości pogrzebowych mały Franciszek bawił się pomiędzy ławkami wypełnionego ludźmi kościoła, kiedy jego tata Enrico czytał pozostawiony przez mamę list do niego

„Idę do nieba, by opiekować się Marią i Dawidem. Ty zostań z tatą. Będę modlić się za was w niebie”.

Matka niezłomna

Kartkę z tymi słowami, zaadresowaną do swojego synka Franciszka, tuż przed swoją śmiercią zostawiła Chiara Corbella Petrillo, Włoszka z Rzymu. Odeszła, mając 28 lat. Na rzymskim cmentarzu Verano spoczywa razem z dwójką swoich dzieci. Na szarym marmurze wyryto ich imiona.

Swojego męża Enrica Chiara poznała na pielgrzymce do Medziugorie. Kiedy zaszła w ciążę, już pierwsze badanie ultrasonograficzne wykazało, że Maria będzie niedorozwinięta. Mimo porad, by przerwać ciążę, rodzice zdecydowali się na poród. „Przyjmiemy ją taką, jaka jest” – mówił Enrico. Maria żyła tylko 30 minut; Chiara później powiedziała, że były to najszczęśliwsze minuty jej życia: „Gdybym przeprowadziła aborcję, chciałabym o tym zapomnieć, a tak będę mogła opowiedzieć jej rodzeństwu, że mają specjalną siostrzyczkę, która modli się za nich w niebie”. „Wszystkim mamom, które straciły dzieci, chcę powiedzieć, że nieważne, jak długo nimi byłyśmy: dwa miesiące, sześć miesięcy, kilka godzin… Ważne, że otrzymałyśmy dar bycia matkami. Dziecko obdarza życiem matkę”. „Jezus ma dla nas zawsze coś innego niż to, o czym myślimy my”.

Chiara ponownie zaszła w ciążę. Tym razem był to chłopczyk. Siedem miesięcy przebiegło w zupełnym spokoju, niestety, również Dawid wykazał wady rozwojowe, m.in. brak kończyn. Tuż po narodzinach umarł.

Rodziców nie opuszczała wiara, że kiedyś przyjmą na świat dziecko. Był nim Franciszek – zdrowy, ruchliwy chłopczyk. Tym razem jednak czerwone światło zapaliło się dla jego matki. U Chiary został zdiagnozowany nowotwór. Narażając swoje życie, postanowiła doprowadzić ciążę do rozwiązania i dopiero wtedy poddać się chemioterapii i drastycznemu zabiegowi. Niestety, po przyjściu na świat Franciszka okazało się, że na ratowanie Chiary jest za późno.

Na stronie internetowej umieściła modlitwę: „Także i tym razem Bóg uczyni wielkie rzeczy”. Jej refleksje, a wreszcie zdjęcia twarzy Chiary – z białym opatrunkiem, po tym jak oczekując Franciszka, w wyniku przerzutów straciła oko – ukazują ją jako dziewczynę, która w wyjątkowy sposób zawierzyła się Niebu.

W trakcie uroczystości pogrzebowych mały Franciszek bawił się pomiędzy ławkami wypełnionego ludźmi kościoła, kiedy jego tata Enrico czytał pozostawiony przez mamę list do niego. Celebranci wiele razy porównywali Chiarę do św. Joanny Beretty Molli…

Podczas Jubileuszu Chorych, 12 czerwca br., na placu św. Piotra mąż Chiary przedstawił świadectwo o swojej żonie i niezwykłej matce.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama