Każdego dnia zmagamy się ze złem, doświadczamy pokus. Nikt nie jest od nich wolny.
Każdego dnia zmagamy się ze złem, doświadczamy pokus. Nikt nie jest od nich wolny.
Święty Piotr pisał: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu” (1 P 5, 8). Św. Paweł uwrażliwiał uczniów na fakt, że „anioł ciemności” przyjmuje postać „anioła światłości” (por. 2 Kor 11, 14).
Duchowej walki często nie widać, jej symptomy mogą być trudne do zauważenia – toczy się niejako pod powierzchnią życia. Przeciwnik świetnie się maskuje, ma do dyspozycji tysiące przebrań i kamuflaży. Nie jest jakimś „bezkształtnym złem” czy „tylko” prostym brakiem dobra – jak się dziś próbuje naiwnie tłumaczyć. To realna osoba. Niezwykle inteligentna, wypełniona nienawiścią i żądzą destrukcji.
Kim jest owa postać? Katechizm Kościoła Katolickiego poświęca jej dwa paragrafy (675-676), zwracając uwagę na sposób działania Antychrysta: „pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy”, prowadzący do tego, że „człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele”.
Bardzo trafnie pisał o nim rosyjski filozof Władimir Sołowjow (Krótka opowieść o Antychryście, traktowana często jako przepowiednia kryzysu chrześcijaństwa XX w.). Według niego przestanie on jawić się jako krwawy tyran, odrażający w swoim działaniu, a zacznie „podobać się wszystkim, spokojny w każdej sprawie, wrażliwy na drugiego, tak, że wszyscy będą go chwalić, mówiąc: oto człowiek sprawiedliwy!”. Będzie on – stwierdza dalej Sołowjow – „wszechstronnie wykształconym i charyzmatycznym humanistą, który swoją ogładą porwie zsekularyzowane zachodnie społeczeństwa. Nie będzie jednak walczył w bezpośredni sposób z chrześcijaństwem, a postara się je oswoić i zlaicyzować, stawiając szczególny nacisk na prawa człowieka”. W miejsce rozróżniania dobra i zła pojawi się kalkulacja, co pożyteczne, a co nieopłacalne. Będzie przekonywał innych, że zbawienie przychodzi poprzez zabezpieczenie społeczne i planowanie. Nie będzie wrogiem religii! Wręcz przeciwnie: będzie starał się wyjść naprzeciw wszelkim ludzkim potrzebom, również tym duchowym. Zaproponuje jednakże religię czysto ludzką, w której wszyscy są zgodni ze wszystkimi, odrzucona zostanie wszelka rozbieżność, a zwłaszcza dogmat wiary, pojmowany jako niebezpieczne zło. Ograniczy ją do działalności czysto humanitarnej i kulturalnej, skupiając się bardziej na człowieku niż Bogu.
Czy doczekaliśmy takich właśnie czasów? Owszem, refleksja Sołowjowa to wizja artystyczna, nie pismo natchnione. Ale czyż nie miał on racji? Upudrowany anioł ciemności udaje dziś anioła światłości! Mami, nawet ludzi głęboko wierzących, wizją „otwartego” Kościoła – tak bardzo, że ochoczo sprzedaje się świątynie i przerabia na puby i baseny. Bo nie ma tam już komu przychodzić. Czy nie dlatego Pan Bóg dopuszcza dziś okrutne prześladowania chrześcijan, abyśmy przejrzeli na oczy? Obudzili się? Wyszli ze strefy oszukańczego półcienia?...
opr. ac/ac