• Gość Niedzielny

Sprawiedliwy i miłosierny

To, co po ludzku wymierzone i zważone, w Boskiej ekonomii nie zawsze waży tyle samo. Miłosierdzie nie musi wykluczać sprawiedliwości, ba – w porządku ostatecznym one nie mogą być traktowane rozłącznie.

Było to kilkanaście lat temu na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Na jeden z pierwszych wykładów przyszło dwóch księży, jak się później okazało z Ukrainy, bardzo dobrze mówiących po polsku. Wydział prawa kanonicznego był wówczas bardzo popularny, ponieważ pracy w sądach kościelnych przybywało, a zgodnie z nowymi regulacjami powstawały one również w tych diecezjach, w których jeszcze nie istniały. Miłe to były chwile, koledzy i koleżanki z ławek różnorodni, każde ze swoim pomysłem na życie i ze swoją wizją przyszłości. Czas zaciera w pamięci tamte momenty, aczkolwiek co jakiś czas pojawiają się nowe impulsy, by sobie o nich przypomnieć. Jeden z tamtych dwóch ukraińskich księży wyjechał, by kontynuować studia na uniwersytecie w Rzymie. Drugi został biskupem, ordynariuszem diecezji charkowsko-zaporoskiej. Czytając wywiad, który
przeprowadził z nim Jacek Dziedzina („Bóg cierpi na wojnie”, ss. 24–26), przypominam sobie, że to, co najbardziej rzucało się w oczy w Pawle, to jego skromność i małomówność. A że zarówno jednej, jak i drugiej cechy nieraz prawnikom brakuje (proszę wybaczyć ten żart, będący wszak rodzajem autoironii!), zdawał się ten ukraiński ksiądz rokować jak najlepiej. Wracam do tamtej refleksji sprzed lat, czytając jego odpowiedź na pytanie o błogosławieństwo udzielone przez patriarchę Cyryla rosyjskiej agresji na Ukrainę: „Wiemy, że jest wielki protest przeciwko temu wśród zwykłych księży i niektórych biskupów z Patriarchatu Moskiewskiego. Trzeba pamiętać, że ta Cerkiew jest zniewolona przez władzę (…) wielu poszło na współpracę z państwem, które zrobiło z Cerkwi swoje narzędzie. To jest profanacja, to tak, jakby szatani ubrali się w cerkiewne szaty, żeby się naśmiewać z Chrystusa. Wielu naprawdę świętych księży i biskupów prawosławnych bardzo cierpi z tego powodu”. Szatani ubrani w cerkiewne szaty – te mocne słowa wryły mi się w głowę na cały dzień. „Żeby się naśmiewać z Chrystusa” – dopełniło tego wrażenia. Bo jak się diabeł w szaty duchowne przebierze, to inaczej tego nazwać nie można. 

Czas tamte wspomnienia zaciera. Pamięć słabnie, co jest chyba atutem upływającego czasu, bo pewnych spraw lepiej nie pamiętać. Są jednak i takie, których zapominać nie wolno. Należy do nich prawda, że Bóg jest i sprawiedliwy, i miłosierny. Mamy niestety tendencję do rozumienia relacji pomiędzy Bożą sprawiedliwością i miłosierdziem na własną modłę i zazwyczaj prowadzi to do zniekształceń. Rozmawiają o tym arcybiskup Grzegorz Ryś i Marcin Jakimowicz („Nie poprawiaj Pana Boga”, ss. 20–22). To, co po ludzku wymierzone i zważone, w Boskiej ekonomii nie zawsze waży tyle samo. Miłosierdzie nie musi wykluczać sprawiedliwości, ba – w porządku ostatecznym one nie mogą być traktowane rozłącznie. Diabeł, nawet przebrany w cerkiewne szaty, zawsze pozostanie diabłem. Człowiek, najbardziej nawet pogubiony, zawsze będzie miał szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa. O ile sprawiedliwie uzna, że to jemu poplątały się ścieżki i nie ma sensu kroczyć nimi dalej donikąd.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama