Rodzinny Papież

Ponoć dajemy ludziom nie to i nie tyle, ile chcemy dać, ale ile mamy w sobie Boga

Czy ktoś, kto wychował się prawie bez matki, doświadczył wojennej traumy, nie założył rodziny, mógł prawie jak nikt rozumieć małżeństwo i rodzicielstwo, stać się ojcem dla wielu, a z milionów tworzyć rodzinę? Psychologia pewnie by temu zaprzeczyła, ale Jan Paweł II stał się uosobieniem takiej możliwości…

Ponoć dajemy ludziom nie to i nie tyle, ile chcemy dać, ale ile mamy w sobie Boga. I do takich ludzi garną się inni, często nie wiedząc, dlaczego. Trudno więc ogarnąć, ile ludzi znajdowało przy księdzu, biskupie, kardynale Wojtyle, później Papieżu Janie Pawle II domowe ciepło, ojcowską moc i mądrość, przyjacielską bliskość i rodzinność najpiękniej pojętą. Nie miał on bynajmniej kompleksu sieroty, nie bał się w sobie ludzkich odruchów, czułości, przywiązania. I jego nie bali się zakochani, narzeczeni, małżonkowie, którym błogosławił, rodzice, ich dzieci, rodziny, w które wrastał i z których czerpał swoją mądrość i wiedzę, gdy pisał o rodzinie, bronił jej i ją uświęcał. Nieprzypadkowo nazwano go Wujkiem, a on to przyjął do czasu, gdy został już Ojcem Świętym. Z bardzo ciepłych wspomnień wielu rodzin o nim można byłoby złożyć księgę, ale tutaj można tylko dać znać w paru punktach, jak mu na rodzinach – tych konkretnych oraz tych w Kościele i w świecie – zależało.

* „Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność człowieka przechodzi przez nią. Dlatego odnajduje się w wymiarach Boga, bo tylko On jest wiecznością” – tak napisał Karol Wojtyła w sztuce „Przed sklepem jubilera” i tę mądrość rozwinął potem w książkach: „Miłość i odpowiedzialność”, „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, w adhortacji apostolskiej „Familiaris Consortio”, w „Liście do rodzin”. Nie sposób wymienić wszystkich kazań, dokumentów, wystąpień, w których rodzina była jego przysłowiowym „oczkiem w głowie”.

* Już w Krakowie ks. Wojtyła prowadził spotkania dla małżeństw zagrożonych, którym czasem mówił: „Jest zawsze jeszcze jedno wyjście – furtka pokory. Niech każdy z was klęknie i powie: to moja wina. Dopóki mówicie: twoja wina, wyjścia nie ma”. Tam też razem z dr Wandą Półtawską założył poradnię rodzinną, pierwszy w Polsce dom samotnej matki i Instytut Rodziny dla studiów nad dobrem rodziny. Bo już wtedy trzeba było walczyć z aborcją, uczyć naturalnego planowania rodziny, bronić jej przed szkodliwą „opieką” państwa.

* Kiedy abp Wojtyła został Papieżem, 5 września 1979 roku wygłosił katechezę o teologii ciała (maleńki cytat z owej teologii: „Seks jest mocą sakramentalną, nie tylko ludzkim działaniem. Jest mocą powodującą życie samego Boga w nas, wciągającą nas w miłosną grę Trójcy Świętej. (…) W Trójcy nikt nie zatrzymuje niczego dla siebie. (…) Jezus oddaje nam Siebie w dokładnie taki sam sposób. A zatem ta gra miłosna powinna być trwałym stanem każdego chrześcijanina. Ale co to oznacza? Tylko tyle, że ekstaza, oddanie siebie (…) ma być odgrywane we wszystkich okolicznościach naszego życia – nie tylko w intymnych chwilach miłosnych zbliżeń”).

* 26 września 1980 roku Jan Paweł II otworzył pierwszy synod biskupów swojego pontyfikatu poświęcony zadaniom rodziny w świecie, na który zaprosił Barbarę i Dicka McBride – wielodzietne małżeństwo. Po rozmowie z nimi podczas śniadania obdarował ich różańcami, powtarzając za Matką Teresą z Kalkuty, że rodzina, która wspólnie się modli, przetrwa.

* Kiedy ONZ ogłosiła rok 1994 Międzynarodowym Rokiem Rodziny, Papież w szczególny sposób walczył z prawem dopuszczającym aborcję w większości krajów świata. W tym bardzo mocno wspierał go francuski genetyk prof. Jérôme Lejeune ze swoją rodziną. Naukowo udowodnił on, że moment poczęcia jest początkiem nowej ludzkiej istoty. W tym roku Papież skierował do uczestników konferencji w Kairze list, w którym jest takie zdanie: „człowiek jest wezwany do życia w prawdzie i rodzina nadal jest szkołą życia”.

* W tymże roku 24 kwietnia Papież zaskoczył i Kościół, i świat beatyfikacją Joanny Beretty Molli i Elżbiety Canori Mory, o których powiedział, że są to „kobiety heroicznej miłości, przykładne żony i matki, które w codziennym życiu dały świadectwo trudnym wartościom Ewangelii”. Pierwsza oddała życie, rodząc dziecko, druga doprowadziła do nawrócenia swojego męża.

* W cztery dni potem Papież miał wypadek, po którym powiedział: „mam wprowadzić Kościół Chrystusowy w trzecie tysiąclecie (…) przez cierpienie – przez zamach trzynaście lat temu i dzisiaj. (…) Dlaczego właśnie w (…) Roku Rodziny? Właśnie dlatego, że rodzina jest zagrożona, rodzina jest atakowana. Także Papież musi być atakowany, musi cierpieć, aby każda rodzina i cały świat ujrzał, że istnieje Ewangelia – rzec można – «wyższa»: Ewangelia cierpienia, którą trzeba głosić, by przygotować przyszłość, trzecie tysiąclecie rodzin, każdej rodziny i wszystkich rodzin”. W tym roku został ogłoszony przez tygodnik „Time” Człowiekiem Roku, co uzasadniono następująco: „Papież musi być siłą moralną”.

* Weselem wesel nazwał ktoś beatyfikację małżeństwa Alojzego i Marii Beltrame Quatrocchi (21.10.2001), na której Papież powiedział: „Nie ma bardziej szczęśliwej i wymownej okazji niż dzisiejsza, by celebrować dwudziestolecie Adhortacji Apostolskiej „Familiaris Consortio”.

To tylko niektóre przykłady słów, działań, troski Jana Pawła II o rodziny pojedyncze, jak i rodzinę jako taką. W jednym z listów do zaprzyjaźnionej pani Aleksandry Papież jakby to wszystko podsumował: „<> została napisana pod natchnieniem tych wszystkich Waszych miłości, które dane mi było przeżyć wspólnie z Wami. Czegóż mogę pragnąć jak tylko tego, by książka ta służyła właśnie miłości i odpowiedzialności właśnie tych Waszych dzieci i innych młodych ludzi i żeby Wam także pomagała pośród różnych cierpień i doświadczeń, od których miłość jest silniejsza”.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama