Pomoc poszkodowanym

Jedną z organizacji, która od lat stara się przyjść z pomocą poszkodowanym jest Caritas Polska

Trzęsienie ziemi, które dotknęło Haiti sprawiło, że wielu ludzi dobrej woli w różny sposób przychodzi z pomocą poszkodowanym: modląc się za nich, składając ofiary pieniężne, organizując różne akcje pomocowe. Jedną z organizacji, która od lat stara się przyjść z pomocą poszkodowanym jest Caritas Polska.

W przypadku kataklizmu pomoc organizowana jest przez Caritas w dwóch etapach. Etap pierwszy to pomoc doraźna, która jest udzielana w miarę możliwości jak najszybciej, dzięki strukturom Caritas w danym kraju. Należy pamiętać, że Caritas w wielu krajach Ameryki Środkowej działają bardzo sprawnie. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, to miejscowa Caritas zostaje wsparta w organizowaniu realizowania pomocy doraźnej przez Caritas innych krajów. Koordynacją pomocy doraźnej w skali całego świata zajmuje się Caritas Internationalis, z siedzibą w Watykanie. Pomoc doraźna polega na dostarczeniu poszkodowanym artykułów pierwszej potrzeby: żywność, woda, lekarstwa, środki czystości, ubrania, środki opatrunkowe, materiały potrzebne dla budowy obozów dla ludzi bez dachu nad głową.

W roku 2004, roku ludobójstwa w Ruandzie, w ramach pomocy doraźnej Caritas Polska dostarczyła najpotrzebniejsze lekarstwa. Wielu ludzi bowiem odniosło obrażenia, wielu cierpiało z powodu niedożywienia i głodu, wielu nękały nieodłączne od wojny choroby i epidemie. Dzięki życzliwej postawie sił powietrznych Wojska Polskiego lekarstwa zostały dostarczone przy pomocy dwóch samolotów transportowych produkcji radzieckiej chyba sprzed trzydziestu lat. Oba statki powietrzne otrzymały napisy LOT, wojskowi piloci włożyli mundury LOT-u i polecieliśmy. Potrzebnych było kilka międzylądowań, ponieważ zasięg tych samolotów nie był zbyt wielki. Między innymi takie lądowanie miało miejsce gdzieś tam w Sudanie na lotnisku wojskowym w miejscowości El-Obeyd. Zatankowaliśmy paliwo ustawiliśmy się jako drugi samolot na pasie startowym. Kazano nam jednak zawrócić. Żołnierze bowiem zauważyli, że przez okienko samolotu ktoś robił zdjęcia. Nie były to jednak zdjęcia lecz profesjonalna kamera ekipy Telewizji Polskiej. Poradziłem, aby kamerę, sprzęt bardzo drogi, ukryć pod lekarstwami, żołnierzom zaś okazać aparat fotograficzny. Tak też się stało. Kazano aparat otworzyć, wyciągnąć z niego film i ten film oddać wojskowym. Tak też zrobiliśmy. Film był pusty. W końcu lekarstwa dotarły do wykrwawionej Ruandy. Zostały one przekazane w części tamtejszej Caritas, w części naszym polskim siostrom zakonnym, które w Ruandzie prowadziły wówczas kilka ośrodków zdrowia, w których część pomieszczeń była przeznaczona także na opiekę hospitalizacyjną. Dowiedzieliśmy się o wielu bohaterskich postawach naszych misjonarek i misjonarzy, próbujących ratować życie niewinnych ludzi, zabijanych tylko z powodu przynależności do takiego a nie innego plemienia.

Drugim etapem pomocy jest pomoc długofalowa, polegająca najczęściej na odbudowie zniszczonych budynków, zarówno mieszkalnych jak i użyteczności publicznej lub też na odbudowie infrastruktury. Tak było, na przykład, po trzęsieniu ziemi w Turcji, gdzie między innymi dzięki pomocy Caritas Polska, pochodzącej ze zbiórki przykościelnej, została odbudowana szkoła, w której kształci się około 500 uczniów. Po trzęsieniu ziemi w Indii, w stanie Gujarat, dzięki środkom finansowym z Caritas Polska została odbudowana i ulepszona sieć wodociągowa w miejscowości Jamnagar, mieście, w którym dzięki gościnności miejscowego maharadży w czasie drugiej wojny światowej przebywało kilkaset polskich dzieci — sierot. Z tych samych środków zostało odbudowanych cały szereg domów na terenie, gdzie znajdowało się epicentrum trzęsienia ziemi.

W Jamnagarze umowa odnosząca się do sieci wodociągowej została podpisana w sposób bardzo uroczysty. Miasto reprezentował jego prezydent i miejscowy maharadża, którego ojciec przyjął w czasie drugiej wojny światowej nasze polskie dzieci. Ze strony Caritas została ona podpisana przeze mnie i przez ówczesnego ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej w Indiach Krzysztofa Mroziewicza (rok 2000). Wraz z maharadżą odwiedziliśmy szkołę kadetów, mieszczącą się na przedmieściach, w której przebywały nasze polskie dzieci sieroty. W szkole znajduje się izba pamięci, w której jest cały szereg pamiątek, które są dowodem, że dzieci tam daleko w Indiach czuły się dobrze.

Na przełomie obu tysiącleci Mongolię nawiedziła fala siarczystych mrozów i dużych opadów śniegu. Zarówno pasterzom jak i ich trzodom bardzo trudno było przetrwać tak surową zimę. Wiele sztuk bydła padło, a trzeba pamiętać, że tylko duże stado może zapewnić normalną egzystencję mongolskiej rodzinie pasterskiej, mieszkającej w jurcie i przemieszczającej się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pokarmu dla swojej trzody. Potrzebna była międzynarodowa pomoc. Caritas Polska zaangażowała się w pomoc długofalową. Za pieniądze, jakie pozyskaliśmy w naszym kraju i poza jego granicami, przy pomocy misji katolickiej w Ułan Bator, zostało na stepie odbudowanych albo rozbudowanych cały szereg studni głębinowych. Woda w suchym stepowym terenie jest czymś niezmiernie ważnym. Jeżeli jej nie ma, to trzeba codziennie przemieszczać bydło do najbliższej rzeki lub usychającego strumienia. Dlatego też woda jest bardzo szanowana. Korzystając z gościnności pasterzy widziałem jak dbają o przyniesioną z daleka wodę: nalana do miski służyła wszystkim do umycia rąk, następnie tą samą wodą został zmyty stół, a następnie podłoga.

Pokazałem tylko kilka śladów naszej polskiej pomocy tym, którzy ucierpieli w wyniku kataklizmów i wojen. Wszystko to było możliwe dzięki wielkiej ofiarności naszych rodaków, dzięki temu przysłowiowemu „wdowiemu groszowi” złożonemu do puszki Caritas przy wyjściu z kościoła po niedzielnej Mszy Świętej. I to jest najlepsze świadectwo naszej przynależności do Chrystusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych, mnieście uczynili”.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama