Dlaczego Ojciec Święty tak mocno przeciwstawił „wierny Lud Boży, święty i grzeszny” hierarchicznemu kapłaństwu. Jakbyśmy byli wrogimi sobie społecznościami? – pyta ks. Tomasz Jaklewicz.
W środę 25 października podczas 18. kongregacji generalnej XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, Ojciec Święty Franciszek wygłosił przemówienie poświęcone klerykalizmowi. Warto podkreślić, że było to wystąpienie improwizowane, nie był to przygotowany tekst. Zwykle tego typu wystąpienia płyną prosto z serca. Papież skrytykował klerykalizm.
Nie pierwszy raz Ojciec Święty użył mocnych słów pod naszym, księży, adresem. Czy należą się nam słowa napomnienia? Z pewnością tak. Zasługujemy na ojcowską reprymendę za wiele naszych uchybień. Nie dorastamy do ideału Dobrego Pasterza. Przyznaję sam uczciwie, że często zawodzę. Tak, jestem grzesznikiem, którego – jak wierzę – bez żadnej mojej zasługi powołał Pan, abym w Jego imieniu prowadził ludzi do Boga, głosząc Ewangelię, sprawując sakramenty, podejmując dzieła miłosierdzia. Nie dorastam jako człowiek do tego zadania i czasem mam ochotę powtórzyć za Piotrem „odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Wiem, że muszę się stale nawracać. Więc chodzę do spowiedzi, szukam wciąż oblicza mojego Pana, staram się słuchać i kochać ludzi, którym służę.
Mimo medialnego hałasu wokół księży-skandalistów, śmiem twierdzić, że większość księży walczy uczciwie o to, aby dobrze wypełnić misję, do której wezwał nas Jezus żyjący w swoim Kościele. Dodajmy, że ta misja jest coraz częściej totalnie kwestionowana przez świat wokół nas. Jej fundamenty są podmywane. Więc generalnie coraz trudniej być księdzem.
W duchu odważnej szczerości, do której wzywa Papież, pozwolę sobie powiedzieć, że zabolały mnie papieskie słowa i wzbudziły pewne pytania. Z kilku powodów. Najtrudniej jest mi zrozumieć, dlaczego Ojciec Święty tak mocno przeciwstawił „wierny Lud Boży, święty i grzeszny” hierarchicznemu kapłaństwu. Jakbyśmy byli wrogimi sobie społecznościami. Przecież pojęcie „Lud Boży” wyraża fundamentalną równość wszystkich ochrzczonych. Do Ludu Bożego należą zarówno, świeccy, jak i duchowni.
Z całości wypowiedzi papieża wyłania się taki podział: jest dobry, święty lud Boga i są źli pasterze, którzy zajęci karierą traktują ów lud z pogardą. Ufam, że nie taka była intencja papieskiej wypowiedzi, ale tak to niestety zabrzmiało. Ojcze Święty, my, księża, też należymy do ludu, też potrzebujemy miłosierdzia i ojcowskiej zachęty. My, księża, też jesteśmy wiernym ludem Bożym, świętym i grzesznym. Też potrzebujemy jako członkowie Kościoła dobrych pasterzy, biskupów, spowiedników, teologów. I też, proszę mi wierzyć, jesteśmy budowani wiarą i pobożnością naszych parafian, penitentów, uczniów. A czasem jesteśmy zgorszeni niewiarą, obojętnością, lekceważeniem Boga.
Druga rzecz. Mówisz Ojcze Święty tak pięknie o roli kobiet w przekazywaniu wiary. To prawda – rola naszych mam i babć w uczeniu wiary jest niezastąpiona. Moja mama i babcia nauczyły mnie ogromnie wiele. Ale wiem, że nie zostałbym księdzem, gdyby nie przykład kapłanów, których spotkałem na drodze mojego życia. Moi katecheci, wikarzy i proboszczowie nie byli wcale idealni. Widziałem ich słabości, ale nade wszystko dostrzegałem ludzi oddanych na służbę Jezusowi i to mnie fascynowało, pociągało.
Duchowe macierzyństwo kobiet to cudowny dar. Ale obok niego istnieje duchowe ojcostwo – kapłanów, biskupów, ojców. Karol Wojtyła został wychowany w wierze przez swojego ojca. Świat mistyki pokazał mu świecki człowiek – krawiec Jan Tyranowski. Do kapłaństwa uformował go kard. Sapiecha. Wspominam o tym, bo zabrakło mi tutaj równowagi. Kościół nie jest i nie może być tylko macierzyński, musi być także ojcowski.
„Cennik za usługi religijne” jest czymś gorszącym. To prawda. Ale jest też druga strona medalu. Kościół żyje z ofiar ludzi. Także księża żyją z tych ofiar. Także papież i Watykan. Tam, gdzie są pieniądze zawsze jest pole do nadużyć. Czy naprawdę obraz duchowieństwa lub analogicznie Watykanu jako instytucji nastawionych na nieuczciwy zysk jest dominujący? Do utrzymania księży potrzebne są pieniądze, do ekologii, do pomagania biednym, do papieskiej działalności i wszelkich dobrych dzieł także. Warto to też widzieć i rozumieć. Nigdy nie podałem nikomu żadnej taryfy za Mszę czy udzielenie sakramentu. Ale co niedziela proszę pokornie ludzi o ofiarę materialną, bo wiem, że bez niej musiałbym zamknąć kościół. I wydaje mi się, że ludzie to rozumieją. Dlaczego zakup sutanny czy alby jest nazwany skandalem? Przecież kapłan powinien być rozpoznawalny po swoim ubiorze, a zwłaszcza w liturgii. Dziwiło mnie natomiast, że podczas synodu biskupi chodzili w marynarkach i koloratce, a nie w sutannach. Przecież biskupi strój podkreślałby, że mamy do czynienia z synodem biskupów. I że ich rola w Kościele nie jest zrównana z rolą świeckich. Mamy różne zadania.
Wydaje mi się, że klerykalizm nie jest tylko grzechem księży, ale też i świeckich. Tymczasem w papieskiej wypowiedzi lud jest wyraźnie potraktowany jako wspólnota idealnych świeckich. To lud, który nie błądzi w wierze, jest pokorny, cierpliwy. Choć bywa grzeszny, to jednak idzie w dobrą stronę. Kler to zorganizowana przeszkoda na tej drodze, obciążony światowością klan, który „kala i niszczy oblicze oblubienicy Pana”, „zniewala i znęca się nad świętym i wierny ludem Bożym”. Dlaczego aż tyle strasznych słów?