Europa i Europejczycy

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (5/2000)

W niektórych środowiskach w Polsce nazwa „Europejczyk” brzmi jak przezwisko, więcej — jak jedno z dosadniejszych przezwisk. Niektórzy wymawiają to słowo tak, jakby chcieli powiedzieć „zdrajcy”, „zaprzańcy”, „sprzedawczyki”, co jest logiczną konsekwencją głoszonego przez tych samych ludzi poglądu, że Europa to „zagrożenie bytu biologicznego Polski”. Paradoks tkwi w tym, że tyrady takie głoszą nie Azjaci, lecz nasi rodacy podkreślający, że żyją w Europie, a więc geograficznie rzecz biorąc — też — Europejczycy. Najwidoczniej chodzi im o to, że nie udało się zawładnąć dla siebie pojęcia „Europejczyk”, które wszak wyznacza coś więcej niż tylko geografia.

Pojęcie Europy kształtowało się od początku jako przeciwstawne Azji. Wywodzi się ono z asyryjskiego „ereb”, oznaczającego ciemność — Europa to kraj zachodu słońca, podczas gdy „Azja” to kraj wschodu słońca. Europa leżała na osi wschód—zachód starożytnego obrazu świata. Od VI w. przed Chr. Grecy nazywali Europą zachodnie wybrzeża Morza Egejskiego i Morza Czarnego, natomiast wybrzeża wschodnie nazywali Azją, zaś ląd na południu Libią, co w języku Rzymian oddaje się przez „Africa”. Wraz z rosnącą wiedzą geograficzną obejmowano tymi nazwami tereny w głębi lądu. Pliniusz Starszy (23–79) pisze w swej „Historii naturalnej”, że świat składa się z Europy, Azji i Afryki. Spoglądając z Cieśniny Gibraltarskiej, ulokował Europę po prawej stronie, Afrykę po lewej, zaś między nimi Azję. Wczesnochrześcijańscy pisarze przejęli ten obraz świata i przypisali poszczególne jego części synom Noego: azjatycki wschód Semowi, afrykańskie południe Chamowi, zaś Europę Jafetowi. Z rozdwojeniem imperium rzymskiego podział na wschód i zachód zaczął nabierać znaczenia politycznego, odtąd kształtowała się na zachodzie jedność religijno-kulturowa obejmująca tereny od Półwyspu Iberyjskiego po Bałtyk, zamieszkane przez ludy romańskie, germańskie i zachodnio-słowiańskie. Za Karola Wielkiego „Europa”, „chrześcijaństwo”, „świat” — to nazwy używane równoznacznie.

Geografia wyznacza granice Europy z trzech stron: północy, zachodu i południa. Granica wschodnia zależy od kultury i samoświadomości politycznej. Odkąd car Piotr Wielki zwrócił się ku Zachodowi, a państwa europejskie dopuściły Rosję do swego towarzystwa, przesunięto wschodnią granicę Europy na Ural. I tak widnieje ona na mapach do dziś. Tym samym państwo to składa się z części europejskiej i azjatyckiej; podobnie jak Turcja, rozpościerająca się na dwu kontynentach. Granice polityczne, geograficzne i kulturowe nie pokrywają się.

Można być Europejczykiem, nie mieszkając w Europie, ale też można nim nie być, mieszkając w Europie. Bo Europejczyk to człowiek o osobowości uformowanej przez te same siły, które doprowadziły do ukształtowania się świadomości europejskiej; Europa to bardziej świadomość niż geografia. Świadomość ta ma obiektywną, historyczną podstawę, a jest nią wspólna przeszłość grecko-rzymsko-judejsko-chrześcijańska. Owe cztery wyznaczniki tej przeszłości pozostawały w napięciu, ale rozpoznanie i uznanie bogactwa każdego z nich doprowadziło do ich wzajemnego przenikania i zaowocowało Europą, a potem europejskością. Jej cechą jest otwartość, Europejczyk to ten, kto aktywnie pamięta o wspólnej, europejskiej przeszłości. To znaczy: pozostaje sobą — Grekiem, Rzymianinem, Niemcem, Polakiem — wiedząc jednak, że w tej części świata żaden naród nie zdoła być sobą, nie pozostając we wspólnocie z innymi.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama