Słodycz z goryczą, ciężar i chwała

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (26/2000)

Często ostatnio spotykam się z młodzieżą. Myślę sobie o jej przyszłości, szukam znaków, że jest w młodych ludziach dość sił, aby udźwignąć Polskę i historię. Martwi mnie, że u wielu z nich spotykam strach przed strukturami uczelni, państwa, rynku, przed siłą pieniądza. Martwi mnie, że wielu uwierzyło w "prawo zdrapki" - ufają, że nie warto się uczyć, przygotowywać, gromadzić jakiś dorobek, bo pewnego dnia trafi się wygrana. Takich nie było w grupie zdolnych i pracowitych, pozostających pod opieką Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Z nimi dobrze się rozmawiało o kulturze, o wypieraniu książki przez film i telewizję, o degradacji wyobraźni. Czytelnik powieści musi sam wyobrażać sobie opisane przez autora postacie, miejsca, wydarzenia. Czytelnik poezji podejmuje trud jeszcze większy - przez zasłonę słów, metafor, symboli stara się dotrzeć do wzruszeń i myśli tak subtelnych, że mową prostą nie sposób ich przekazać. Telewidz i kinoman przeważnie mogą posłać swoją wyobraźnię na urlop - dostają nadmierną, kolosalną dawkę wytworów cudzej wyobraźni, i to dawkę wzmocnioną środkami technicznymi - często doprawioną metodami działającymi przez podświadomość - erotyką, strachem, widokami przemocy, krwi, zabijania. A wyobraźnia, która nie jest używana, wiotczeje, usycha, ginie. Ilu jest ludzi kształtowanych przez telewizję i film, nieznających powieści, eseju, poezji? Jakie są rozmiary zaniku wyobraźni? Pewną odpowiedzią mogą być rozmiary wzajemnego zabijania się Polaków na drogach publicznych przy użyciu pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi. Po słonecznych weekendach potrzeba ponad 50 trumien więcej. Jakieś wyobrażenie o zasięgu zaniku wyobraźni daje procent tych, którzy deklarują chęć głosowania na postkomunistycznego prezydenta. Czy zapaść wyobraźni zagraża demokracji? Niestety, tak. Brak wyobraźni to nieumiejętność przewidywania skutków stanowionego prawa, decyzji politycznych, wygłaszanych deklaracji. W strukturach ekonomicznych krótkowzroczność jest narzucona przez coroczny cykl walnych zgromadzeń akcjonariuszy. Co roku musi być zysk, i tak się gospodarzy. Ten rytm coraz bardziej dominuje nad strukturami demokratycznymi, gdzie wyobraźnia może niby chodzić na trochę dłuższej smyczy - w rytm kadencji, od wyborów do wyborów. Nie wystarczy myśleć o kraju w kategoriach pokolenia, stulecia, epoki - ale nawet ten kadencyjny zasięg nie jest wykorzystany, nie działa, bo wyobraźnia zdycha. Aby się dorwać i nachapać - wyobraźni nie trzeba. Aby zdobyć ludzkie zaufanie, pozostać we wdzięcznej pamięci, nie zabazgrać tego, co było dobre, tym co głupie i karykaturalne - do tego trzeba wyobraźni. Gdybym z młodymi zdolnymi mógł pogadać dłużej, spytałbym ich, co sądzą o związku wyobraźni z patriotyzmem. Czy oni są gotowi - za goryczą złych doświadczeń z biurokracją, korupcją, bezprawiem polityków i urzędników, dostrzec słodycz wolnego państwa gospodarującego w warunkach pokoju? Czy są gotowi poczuć, że rosnący ciężar podatków i drożyzny, braku pracy i mieszkań to jeszcze nie wszystko? Czy czują chwałę tradycji kultury, wielkich nazwisk i wielkich czynów, chwałę żywiącą się prawością i wiernością? Nie wiem. Pewnie nie miałbym odwagi zadać tych pytań wprost. Jakoś jednak, opłotkami, doszlibyśmy być może jednak do porozumienia. Ten fundusz, który rozpoznał ich zdolności, kupuje im komputery, książki - to Polska. A także naukowcy z wyższych uczelni, którzy bezinteresownie jeżdżą z nimi na obozy, dyskutują, uczą, poprawiają ich prace, cieszą się sukcesami - to też Polska. No tak, ale co usłyszałbym na ten temat od innej młodzieży, która nie ma w domu książek, ciepła, własnego kąta?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama