Nowa klasa przodująca

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (32/2000)

 

Małą grupką przyjaciół przenieśliśmy się z kaszubskiej pustelni nad Jeziorem Raduńskim do prawdziwego nadbałtyckiego kurortu - do Rowów. Rozmawiam z przyjaciółmi o nadbałtyckich tłumach wczasowiczów i dochodzimy do wniosku, że od Świnoujścia aż po Mierzeję Wiślaną moknie na deptakach prawdziwa polska klasa średnia. Biedni zostali w domu, nie stać ich na wakacyjny wypoczynek. Bogaci pojechali do Grecji, na Majorkę, na Karaiby czy Seszele. Prędzej czy później nasza scena polityczna musi zostać gruntownie przemeblowana. Dotychczasowe ustawienie - postkomuniści po lewej, antykomuniści po prawej - to dekoracja do sztuki, która już dawno powinna zejść z afisza. Aby polityczne dramaty przeszłości odnosiły się naprawdę do przyszłości, po prawej powinna być potęga nowej klasy przodującej, czyli klasy średniej, po lewej związki zawodowe i młodzi idealiści pochodzący z klasy średniej, dobrze wychowani i oczytani, pragnący dobra radykalnego, solidarności z najbiedniejszymi tego świata.

Co robić, aby od tego, co jest, zmierzać do tego, co być powinno? Zadawałem to pytanie i zawsze odpowiadano mi: za wcześnie, na razie nie mamy przecież klasy średniej. A teraz widzę - jest. Mokra, ale potężna. Przewala się od smażalni do piwiarni, tłoczy w butikach i sklepach z pamiątkami, przykładnie konsumuje posiłki, napoje, słodycze, owoce, lody. W rzęsisty deszcz zaopatruje się w stroje plażowe, fantazyjne nakrycia głowy i okulary z filtrami nadfioletu. Ostrożnie, ale masowo wydaje pieniądze na wypożyczanie rowerów, łódek i rozmaitych innych pojazdów, o których nie śniło się w epoce, kiedy 22 lipca był "dawniej E. Wedel", ale nie odwrotnie. Zresztą w związku z tym, że E. Wedel jest już wykupiony przez globalny kapitał, w tym roku świętuję 22 lipca jako Dzień Krajowych Lodów z Zielonej Budki. Zielona Budka od dawna była w głównym nurcie polskiego kapitalizmu, wiedzieli o tym rządcy PRL-u, gdy rodzinne przedsiębiorstwo wegetujące na Puławskiej w Warszawie przesłonić chcieli reprezentacyjnym kinem "Moskwa", w którym zaraz zaczęto organizować Dni Filmu Radzieckiego. Polacy, urodzeni konspiratorzy, szli do kina, ale potem i tak kupowali prywatne lody u prywaciarzy Grycanów, ignorując bliskość ulicy Rakowieckiej z ponurymi gmachami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i więzienia. Dziś po kinie "Moskwa" nie zostały nawet fundamenty, a sklepy "Zielonej Budki" rozsypały się jak Polska długa i szeroka.

Ale wróćmy do tematu - klasę średnią już mamy. Co zrobić, aby klasa średnia zdobyła świadomość odpowiedzialnej za tradycję kultury i siłę państwa prawicy, co zrobić, aby dziewczyny i chłopaki wywodzące się z rodzin klasy średniej chciały być napędem i sumieniem nowej lewicy, wrażliwej na krzywdę i biedę, strzegącej godności i solidarności? Myślę, że intelektualiści zrobili już niemało, krystalizując w swoich dyskusjach lewicowe i prawicowe postawy, zasady i ideologie. Co zrobić, aby trwała wymiana myśli i osób między klasą średnią, inteligencją i intelektualistami? Z radia i prasy docierają dobre sygnały. Rząd Buzka działa tak sprawnie, że zapomnieć można, że to rząd mniejszościowy. Trzyprocentowy VAT w rolnictwie i 22-procentowy VAT dla drewna to nie tylko obrona budżetu. To również otwarcie drogi do kontynuowania reform wsi i porządkowania gospodarki leśnej. Jeszcze ważniejsza jest historyczna, humanitarna ustawa o repatriacji. Jakże się tym jednak cieszyć, kiedy to wszystko gra na pochyłej szachownicy. O Kwaśniewskim piszą, że lewicowy kandydat, o Krzaklewskim, że prawica, żółty Antonow ląduje na trawie w miejscowości Bałamątek, zaraz zabierze w chmury tych z klasy średniej. Deszcz znowu leje.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama