Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (44/2000)
Znajomy po 1968 r., gdy PZPR wyrzuciła go z pracy i z kraju, osiadł w Kanadzie. Zajął się tam administrowaniem budynków, bo w kapitalizmie też są administratorzy. Jakoś to działa, chociaż nie ma spółdzielni ani rejonów eksploatacji, nad których likwidacją krokodyle łzy lali przeciwnicy uwłaszczenia. Parę lat temu opowiadał mi, że kiedyś podpisał umowę z miejscowym uniwersytetem, który wynajął całe piętro dla wydziału psychologii. Psycholodzy pilili, żeby szybko wykonać konieczne adaptacje, więc ekipy pracowały w świątek i w piątek, ale w umówionym terminie klucze zostały przekazane nowym najemcom. Na konto zaczął regularnie wpływać czynsz, lecz w lokalu nikt się przez pół roku nie pokazał. Indagowany telefonicznie kwestor powiedział, żeby się tym nie przejmować, bo uczelnia ma pieniądze i w końcu kiedyś się wprowadzą. Dla mojego rozmówcy, który szybko się wyleczył z peerelowskiej mentalności, był to jeszcze jeden dowód na to, że nawet w kapitalizmie państwowe instytucje i firmy muszą przynosić straty, bo i tak zostaną one pokryte przez podatnika.
Polacy nie Kanadyjczycy i swoją koncepcję kapitalizmu mają. Wobec tego cudownie ożywiony p. Miller co dzień przypomina, że Polska nie jest skazana na rząd p. Buzka. Polska skazana jest na rząd p. Millera i w dodatku chciałby on, żeby to był wyrok bez zawieszenia, z natychmiastową egzekucją. Tym razem nawet miłosierny prezydent reelekt odmówi prawa łaski. Porzućcie wszelką nadzieję rodacy, trzeba pójść na państwowy wikt i opierunek. Pan Miller udaje, że przewodzi partii lewicowej, teraz nawet dobrał sobie jako listek figowy Unię Pracy, partię, która była lewicowa, dopóki nie opuścił jej Ryszard Bugaj, ale ciągle całkiem nieźle lewicę imituje. Zdaje się, że ostatnim rycerzem lewicy został p. Ikonowicz — nie jest to mój ulubiony bohater, ale on przynajmniej miał odwagę ukazywać w kampanii prezydenckiej różnice między lewicowością a ideologią SLD.
Ideologia SLD to pełzający, a w porywach nawet galopujący etatyzm. Uwłaszczenie — nie, bo wielu ludzi obyłoby się bez niewidzialnej ręki i widzialnej gęby państwowego urzędnika. Obniżenie podatków — nie, bo tego urzędnika nie byłoby jak utrzymać. Prywatyzacja — nie, bo w prywatnych kompaniach jest dużo mniej synekur. Teraz jeszcze okazało się, że reprywatyzacja też nie, bo Millera, Kalinowskiego i Pola na to nie stać. Dawniej mówiło się ,,biedny, ale uczciwy” — pozostała nam bieda, bo na uczciwość nas nie stać. Projekt Karty Podstawowych Praw Unii Europejskiej w artykule 17. mówi:,, Nikt nie może być pozbawiony swojej własności, chyba że w interesie publicznym i w przypadkach oraz pod warunkami przewidzianymi przez prawo, w zamian za uczciwą rekompensatę”. A p. Miller ofiaruje wywłaszczonym przez komunizm jakieś bony, z których jeszcze dwa tygodnie temu się naśmiewał, bo wymyśliła je AWS.
Europa już czeka na premiera Millera, który po wejściu na salony zacznie jej dyktować jedynie słuszne rozwiązania. Przyzwoitość w nich się nie zmieści, bo jest to luksus, na który jego partii jeszcze długo nie będzie stać. Bo to tania partia, choć proponuje rozwiązania drogie nawet w bogatej Kanadzie.
opr. mg/mg