Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (5/2001)
Pierwsze decyzje 43. prezydenta USA, George'a W. Busha są już znane: zniesienie dofinansowania dla międzynarodowych organizacji proaborcyjnych, reforma systemu edukacji przez wprowadzenie "bonów edukacyjnych" oraz zapowiedź obniżenia podatków na niespotykaną dotąd skalę. Jednym zdaniem: dobre wieści, zwłaszcza dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych, kraju, który wedle wszelkich przewidywań może w najbliższej dekadzie przeżywać niespotykany rozwój gospodarczy, a dzięki "współczującemu konserwatyzmowi" także społeczny. Według gabinetu nowego prezydenta, o przyszłym kształcie Ameryki jako dominującego mocarstwa będzie decydowała nie tylko ekonomia, którą nowy prezydent chce kształtować, opierając się na zasadach sprawdzonych już w czasach Reagana i Busha seniora, ale i broniąc podstawowych praw człowieka. Dlatego też nie może dziwić pierwsza decyzja, jaką było podpisanie w rocznicę legalizacji aborcji w USA memorandum, na mocy którego z pieniędzy podatników nie będą przeznaczane żadne kwoty na aborcję ani na aktywne jej popieranie w kraju i za granicą. Dodajmy, że chodzi o kwotę prawie 425 mln dolarów. "Oliwy do ognia" dolewa nominacja na ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Johna Ashcrofta, zdeklarowanego obrońcę prawa do życia i przeciwnika ruchów mniejszościowych, feministycznych i organizacji proaborcyjnych. Innym polem "cywilizacyjnego" spięcia jest reforma systemu edukacji przez przeznaczenie 47,6 mld dolarów na pomoc dla szkół, aby podnieść w nich poziom nauczania. Dofinansowanie ma objąć coroczne testy z matematyki i czytania dla dzieci. Szkoły, których uczniowie poprawią wyniki w tych testach, będą nagradzane, te zaś, którym się to nie uda, będą zachęcane do osiągnięcia lepszych wyników różnymi środkami. Jednym z nich będzie umożliwienie ubogim uczniom z placówek, które nie osiągnęły dobrych wyników, ubiegania się o pomoc federalną, którą otrzymały ich szkoły. Mogliby wówczas rozpocząć naukę w szkole prywatnej lub innej państwowej, która osiągnęła lepsze wyniki w nauczaniu. Demokraci zapowiedzieli już odrzucenie projektu Busha, obawiając się pozbawienia szkół publicznych pieniędzy potrzebnych do właściwego funkcjonowania i pogorszenie poziomu nauczania w tych placówkach. Jednak tym, co zadecyduje o ostatecznym sukcesie ekipy Busha juniora będzie stan amerykańskiej gospodarki. Obniżenie podatków jest nie tylko spełnieniem przedwyborczej obietnicy, ale wręcz wprawieniem w ruch koła zamachowego gospodarki. Zamiary te poparł jeden z najważniejszych ludzi światowej finansjery, prezes zarządu amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Alan Greenspan, mówiąc, że pozwala na to większa niż przewidywano nadwyżka budżetu. Najwięcej znaków zapytania budzi wizja polityki zagranicznej nowej ekipy. Miejmy nadzieję, że zapowiedź bardziej zdecydowanego kursu wobec Rosji i podtrzymanie zaangażowania USA w obronę praw człowieka będzie wystarczającą gwarancją spokoju.
opr. mg/mg