Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (46/2001)
Zasiadam do pisania felietonu, w tej samej chwili zaczynają się w Warszawie obrady kilkunastu prezydentów krajów Europy Środkowej i Wschodniej zaproszonych przez Prezydenta RP. Jest wysoki rangą obserwator ze strony Rosji, a dzięki satelitarnemu połączeniu telewizyjnemu prezydent USA Bush nie tylko wygłosi do zgromadzonych specjalne przemówienie, ale w pewnym stopniu będzie uczestniczył w obradach. Telewizor włączony, piszę dalej.
Inicjatywa Kwaśniewskiego jest chwytem z repertuaru propagandy sukcesu. Ma podkreślać, jak jesteśmy ważni, jak aktywni, jak wiarygodni w oczach Zachodu i Wschodu. To, że Ameryka postanowiła potraktować poważnie zwołane w trybie pilnym spotkanie, świadczy zarówno o tym, że Kwaśniewski jest zręcznym politykiem, jak i o tym, jak bardzo wyczerpał się amerykański impet wojskowy i polityczny, jak bardzo blaknie i słabnie amerykański optymizm. Trudno sobie wyobrazić, aby cała inicjatywa przyniosła cokolwiek poza ogólnikową deklaracją. W polityce nie ma miejsca na sentymenty. Kryzys, jaki przyniosło zagrożenie nowymi formami terroryzmu, każdy z uczestników gry politycznej usiłuje na swój sposób zdyskontować. Rosja zyskała pełne i jednoznaczne poparcie dla wprowadzania żelazną ręką swoich porządków w Czeczenii, ale jednocześnie traci dużo więcej przez rosnącą obecność wojskową Amerykanów w byłych republikach sowieckich Azji Środkowej. Kwaśniewski chce zostać regionalnym liderem, z tej pozycji rozmawiał z telewizyjną zjawą Busha. I wydawało się, że gość z Białego Domu chce brać jego słowa za dobrą monetę.
Pożytek, jaki może mieć światowa kampania antyterrorystyczna z przychylności czy nawet zaangażowania Polski, jest bardzo wątpliwy. Niedawno opuścił nasz kraj oficer łącznikowy FBI (jak się wydaje na życzenie władz polskich po publikacji w „Wall Street Journal”, która zawierała negatywne opinie tego oficera na temat zmian w polskich służbach specjalnych). Pisano, że czystki i nowe nominacje mogą znacznie utrudnić działania przeciw terrorystom na terenie Polski. Te zmiany idą bardzo głęboko, towarzyszą im zmiany na stanowiskach w policji, straży granicznej, wywiadzie wojskowym i komisjach do ich parlamentarnej kontroli. Czy może być wartościowym ogniwem kampanii antyterrorystycznej kraj, w którym prawo jest bezsilne wobec przestępców wywodzących się z tej samej formacji politycznej, co rządząca koalicja? Po wyroku w procesie zabójców górników z „Wujka” Miller na zastępcę prokuratora generalnego wyznaczył prawnika, którego działalność w czasie stanu wojennego cechowało posłuszeństwo wobec terroryzującej własny naród władzy.
Z bólem i przykrością piszę to o moim kraju i to jeszcze w sytuacji kryzysu ekonomicznego wewnątrz i politycznego w skali globalnej. Przecież Polacy powinni cenić sobie własne państwo, widzieć w nim dar Opatrzności. A ja jak skarżypyta wołam do Amerykanów — nie ufajcie postkomunistycznym rządom w Polsce, ani nigdzie. Muszę tak mówić w imię prawdy, bo czuję się oszukiwany przez tych, co rządzą. Ale nie powinno mi to przeszkadzać w przykładaniu ręki do jakiegokolwiek działania na rzecz dobra wspólnego. Polska nie ma dziś innego prezydenta i innego rządu, muszę więc być lojalniejszy wobec tej władzy, niż ona jest wobec mnie. Im więcej kłamstwa i fałszu u góry, tym wierniej powinni szukać prawdy obywatele. Im skuteczniej niszczone są struktury zaufania między państwem a społeczeństwem, tym społeczeństwo pilniej powinno wiązać nici ufności i współpracy wewnątrz rodzin, parafii, klubów, samorządów, stowarzyszeń, komitetów rodzicielskich w szkołach.
opr. mg/mg