Godzina 6:50

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (45/2002)

W ostatnią sobotę października właśnie o tej godzinie włączyłem telewizor. I byłby to dowód na moje uzależnienie od szklanego ekranu — co nie jest ostatnio rzadką przypadłością — gdyby nie szczególna przyczyna owego teleporanka. Otóż tego dnia TVP przypomniała filmy wyświetlane w latach mojego dzieciństwa w cyklu „Dobranocek”.

Zaczęło się od „Gucia i Cezara”, a potem na ekranie pojawiły się popularne pacynki, czyli „Jacek i Agatka” — my dorastaliśmy, a one przez cały czas chodziły do tej samej klasy! — siermiężna i gapciowata, ale sympatyczna „Gąska Balbinka”, „Pomysłowy wnuczek” (był to, zapewne, prototyp późniejszego „Pomysłowego Dobromira”), nieco przeintelektualizowany „Miś z okienka” i — jak zwykle moralizujący — Miś Uszatek. A potem były jeszcze: „Przygody Koziołka Matołka” (istny thriller, bo gromada rzeźników z tasakami goniła kozła, aby przerobić go na kiełbasę!), „Proszę słonia” i „Plastusiowy pamiętnik”. Tak rozpoczął się na antenie jubileuszowy program TVP.

Na kilkadziesiąt minut mogliśmy więc przenieść się znowu do czasów dzieciństwa, bo to przecież bajki z okresu, kiedy człek nosił jeszcze koszulę w zębach! A potem na ekranie pojawił się Adam Słodowy, którego pamiętamy z cyklu dla majsterkowiczów „Zrób to sam”. Był jeszcze jeden z odcinków znakomitej „Sondy”, przebój teatralny w doborowej obsadzie — „Ożenek” Gogola oraz inne programy sprzed lat. Było miło i przyjemnie, może tylko nieco nazbyt ckliwie i zupełnie bezkrytycznie. Bo przy całej tej sztampie, blichtrze i laurkach zabrakło choćby kilku migawek z lat „błędów i wypaczeń”, szarzyzny okresu Gomułki, nie kończących się nudnych narad i podsumowań epoki Gierka — te pamiętne wytopy surówki i zwiedzanie przez towarzysza I sekretarza chlewków oraz obór! — umundurowanych spikerów doby stanu wojennego, monotonnych pouczeń Jaruzelskiego, kłamliwych wywodów Urbana, pokrętnych prezentacji wyników badań OBOP przez tatę obecnego prezesa TVP, relacji z procesu zabójców ks. Jerzego. Tak, tak, drodzy towarzysze — jubileusz jubileuszem, ale tak różowo to nie wyglądało!

Ale był również koncert jubileuszowy oraz... odznaczenia. Cóż, w gronie uhonorowanych twórców i aktorów znaleźli się również dziennikarze Telewizyjnej Agencji Informacyjnej: Pieńkowska, Warakomska, Kolenda-Zaleska, Durczok, Jeneralski i Milewicz. Kwaśniewski podziękował im — chyba za służebność i dyspozycyjność wobec prezydenta i partii władzy, czyli SLD? — Krzyżami Zasługi. Nie bardzo mogę pojąć, dlaczego nadano im akurat odznaczenia państwowe, bo przecież mogli otrzymać, dajmy na to, Odznakę Honorowego Członka SLD albo np. Medal Jacka i Agatki czy też Order Koziołka Matołka. Skoro jednak Sławomir Zieliński, dyrektor I programu TVP otrzymał z prezydenckich rąk Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, to chyba już niczemu nie należy się zbytnio dziwić...

Telewizja Publiczna wkroczyła więc w drugie półwiecze działalności, ale czy je przeżyje? Zwłaszcza, że ludziska coraz bardziej się buntują (i słusznie!) przeciw płaceniu abonamentu, a stacje komercyjne są coraz lepsze. Tymczasem Krajowa Rada Radia i Telewizji chce z budżetu na przyszły rok — czyli z naszych podatków — prawie 23 mln złotych, ponieważ marzy się jej nowa siedziba. Ale co to za suma przy potrzebach Kancelarii Prezydenta, która wyciąga rękę po 160 mln złotych! A emeryci i renciści znowu pewnie dostaną podwyżkę po 3 złote i 20 groszy...

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama