Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (9/2003)
Skandaliczne połajanki prezydenta Francji Jacquesa Chiraca pod adresem Polski, Czech i Węgier wywołały zrozumiałe wzburzenie nie tylko w naszym kraju, ale i w całej Europie.
Według prezydenta Francji, przyłączenie się Polski, Czech i Węgier do unijnych zwolenników Ameryki nie świadczy o dobrym wychowaniu. — Uważam, że kraje te straciły dobrą okazję, aby siedzieć cicho — zadeklarował Chirac. W Warszawie francuska minister obrony Michele Alliot-Marie przyłączyła się do linii francuskiego prezydenta i przyrównała Polskę do młodej kandydatki na żonę, która tuż przed wejściem do nowej rodziny nie powinna mieszać się w spory. — W rodzinie sprawy zawsze się jakoś ułożą, ale ten kto podejmuje interwencję z zewnątrz, może za to zapłacić.
Nasi dyplomaci w wyważony, ale dobitny sposób wskazali na niestosowność dąsów gospodarza Pałacu Elizejskiego. Same jednak deklaracje Chiraca nie są w tej sprawie ważne. Ostrość wypowiedzi francuskiego prezydenta wskazuje, jak bardzo wizja wojny z Irakiem dzieli zachodnią Europę — tradycyjnego powojennego sojusznika Stanów Zjednoczonych. Nasz kontynent dzieli się na dwa obozy — sojuszników Ameryki i przeciwników wojny na czele z Francją i Niemcami. Aby zademonstrować swoją antywojenną determinację, prezydent Chirac postanowił zaatakować słabych partnerów — Środkowoeuropejskich zwolenników USA. Jednak Waszyngton i Londyn szybko zrozumiały — że to zwolennicy siłowego rozbrojenia Saddama Hussajna są obiektem ataku gospodarza Pałacu Elizejskiego.
Francja, która tak gburowato poucza Polskę, Węgry i Czechy o wymogach lojalności — sama ze swej strony nie liczy się z nikim przy ugruntowywaniu swojej przyjaźni z Rosją, absolutnie lekceważąc negocjacje Unii z Rosją w sprawie wiz dla mieszkańców Kaliningradu (Chirac odwiedził jesienią zeszłego roku Putina i w pełni poparł postulaty Moskwy). To, że było to absolutne zlekceważenie postulatów Litwy, całkowicie Chiracowi nie przeszkadzało.
Takie same podwójne normy stosuje Francja i dziś. Poparcie Ósemki dla USA traktowane jest jako łamanie europejskiej solidarności. Gdy Francja dogaduje się wraz z Niemcami i Rosją w sprawie planu pokojowego wobec Iraku, oddalającego groźbę wojny wszystko jest w porządku. Gdy Polska kupuje amerykański samolot F-16, a nie francuskiego Miraga — jest to w opinii Paryża skandal.
Można nie przepadać za stylem polityki Ameryki, można starać się by za pomocą środków dyplomatycznych skłonić Irak do rozbrojenia. Nie wolno jednak w kryzys Iracki wprowadzać płytkich, ambicjonalnych zachowań. Nie wolno też, jeszcze przed wejściem do Unii nowych krajów, już dziś sugerować, że „nowi” to kandydaci drugiej kategorii, którzy mają pokornie słuchać się unijnych potentatów.
W tym sensie wypowiedź Chiraca bardziej rozbija jedność europejską niż polityka Waszyngtonu. Warto, by zrozumiano to nad Sekwaną.
opr. mg/mg