Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (40/2003)
Przechodząc niedawno ulicą wiodącą ze Starego Rynku, wstąpiłem do sklepu „Dyskont”. Nazwa i reklama sugestywnie przemawiały. Wypatrzyłem czarny garnitur produkcji „Vistuli”. Zachęciła mnie cena garnituru - zaledwie 360 zł. Doczytałem na metce, że towar jest niepełnowartościowy. Poprosiłem sprzedawców o pomoc w wykryciu defektu. Okazało się, że byliśmy bezradni. Tym bardziej rósł apetyt na zakup dobrego towaru, po niskiej cenie.
Kiedy garnitur wędrował już do torby, włączył się do sprzedaży kierownik sklepu. Zdecydowanie, aczkolwiek dość grzecznie skrytykował sprzedawców. Po czym uprzejmie wyjaśnił mi, że cena, którą widziałem, jest ceną zakupu i to bez podatku.
Szybko wyciągnął kalkulator i pomachał na nim sprawnymi palcami. Wyświetliło liczbę 433.
- No tak, ale to bez marży, która w tym wypadku wynosi... Widzi pan, musimy przecież coś na tym zarobić... - Znów palce wykonały kilka sprawnych działań na małej klawiaturze.
Wybiło mu 645 zł.
- Ale ponieważ pan widział tamtą cenę, to możemy zgodzić się wyjątkowo promocyjnie na 500.
Spojrzałem, czy w sklepie nie biegają różowe słoniki i wyszedłem. Oczywiście, wiem, że mógłbym walczyć o prawo konsumenta, którego nie interesuje błąd sprzedawców wystawiających towar po cenie zakupu. Wiem, że jedyna satysfakcja, jaką zyskałem, to ta, iż wiem, jak kształtuje się w tym sklepie cena zakupu do sprzedaży.
Nie interweniowałem. Przypominam sobie tę sytuację teraz, gdy słyszę o kolejnych matactwach w tzw. aferze Rywina, która od początku zdawała się być aferą premiera, teraz stała się aferą szefowej jego gabinetu politycznego. Wygadana nad wyraz pani minister traci język w gębie, gdy zaprzecza czemuś, co, jak twierdzi, nie istnieje, gdy nie wie, kto zredagował dokumenty, za które brała odpowiedzialność. Nie wie również, jak słowa z projektu ustawy z godziny 12.16 przeistoczyły się w tekst ustawy z godziny 20.30.
Cóż, historia ze sklepu „Dyskont” nauczyła mnie praw rynku. Przesłuchanie pani minister poucza, że pewne osoby są poza kręgiem jakiegokolwiek prawa. I dobrze im z tym ...
opr. mg/mg