Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (49/2004)
Informacje napływające z Ukrainy przyćmiły nieco to, co się dzieje w Polsce. Tymczasem próba rozbicia układu finansowo-politycznego wywołała kontratak lewicy. Jego przejawem było już żenujące przemówienie Aleksandra Kwaśniewskiego z 11 listopada, wygłoszone przy Grobie Nieznanego Żołnierza, z którego wynikało jakoby trwał demontaż państwa. Czy tak można nazwać ujawnianie kryminalno-agenturalnych mechanizmów niszczących Rzeczpospolitą?
Trwa akcja dyskredytowania sejmowej komisji śledczej w sprawie PKN Orlen. Chodzi o to, aby ją zneutralizować - najlepiej przez ośmieszenie - zanim dojdzie do przesłuchania Kwaśniewskiego. Mamy więc elementy farsy, np. sześciu członkom komisji grozi odwołanie. Cóż, nie ma bardziej skutecznego lepiszcza niż wspólny wróg, toteż lewica jednoczy się -przeciw komisji. Nawet Lepper chwyta znowu wiatr w żagle i głosi, że należy powołać... nową komisję śledczą. Z kolei w samej komisji tragikomiczną rolę pełni Andrzej Celiński, który nie zadał jeszcze żadnego sensownego pytania, za to nieustannie występuje jako adwokat każdego świadka związanego z SLD. Obserwujemy też próby, na razie bezskuteczne, zastraszania kolejnych członków komisji. Nie tylko telefonicznymi pogróżkami. Wystarczy przypomnieć bezprecedensowe wejście ABW do Sejmu - pod pretekstem zbadania źródła wycieku tajnych informacji - przesłuchiwanie pracowników sekretariatu komisji i próba przeszukania gabinetu przewodniczącego Gruszki. Złamano autonomię urzędów sejmowych, choć nie wiadomo, dlaczego źródłem przecieków miałaby być komisja, a nie np. służby specjalne. Chodzą wszak słuchy, że w ABW - która prowadzi własną grę - istnieją głębokie podziały, owocujące przeciekami kolejnych tajnych materiałów.
A w gospodarce trwa lewostronne dryfowanie ekipy „ponadpartyjnych fachowców" Marka Belki, który administruje masą upadłościową, przejętą po nieszczęsnym rządzie Leszka Millera. I nie ma właściwie żadnych dokonań, dzięki czemu nie popełnia większych błędów. Poza, rzecz jasna, kuriozalnym pomysłem pięćdziesięcioprocentowego podatku dla najzamożniejszych, którego z pewnością i tak nikt w końcu nie zapłaci. Cóż to jednak za fachowcy, skoro ministra Patera zastąpiła niedawno p. Jaruga-Nowacka, którą zdążyliśmy wcześniej poznać jako żarliwą orędowniczkę rozszerzenia aborcji, legalizacji związków homoseksualnych i utopijnych pomysłów socjalnych. Eksperci gospodarczy powątpiewają więc, czy posiada ona kompetencje -zwłaszcza przygotowanie ekonomiczne - do sprawnego zarządzania powierzonym jej resortem. Niedomogi usiłuje się zatuszować próbą skonfliktowania wszystkich ze wszystkimi, w myśl wypróbowanej zasady: dziel i rządź.
Chociaż jednak mało kto oczekiwał, iż rząd Belki będzie zdolny do przeprowadzenia jakichkolwiek reform, to jest gorzej, niż przewidywano. Wyniki sondaży dowodzą, że co trzeci Polak jest przeciwnikiem tego rządu, popiera go zaledwie co piąty, natomiast większości jest on obojętny. Owo zobojętnienie, choć całkiem zrozumiałe, budzi niepokój, bo można się obawiać, iż nasza scena polityczna została tak „zglajszlachtowana" - w innym sondażu zawód polityka uplasował się, w ocenie pytanych, na ostatnim miejscu! - że postawa obojętności będzie się coraz bardziej upowszechniać. W rezultacie siedmiu na dziesięciu Polaków zapowiada, że nie weźmie udziału w wyborach. I dlatego rosną notowania SLD. Nie ulegajmy więc pokusie obojętności.
opr. mg/mg