Ekspiacja i jej postulatorzy

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (27/2005)

Tekst księdza Bortkiewicza nie zasługuje na polemikę. Domaga się ekspiacji - tymi słowy Cezary Gawryś, publicysta miesięcznika „Więź", odsądza od czci ks. Pawła Bortkiewicza za tekst „Parada koślawych", wydrukowany na łamach „Przewodnika Katolickiego" (nr 25 z 19 czerwca). Tekst napisany był ciętym językiem, ale odnosił się do ważnego problemu etycznego: czy demonstrowanie własnej opcji seksualnej jest nadużyciem prawa do wolności demonstracji? I czy akceptacja demonstracji homoseksualistów nie będzie wstępem do podobnych demonstracji innych mniejszości seksualnych? Nikt nie zabrania Cezaremu Gawrysiowi polemiki z ks. Bortkiewiczem. Nikt nie może odebrać mu prawa krytyki stylu wyjaskrawień, jaką ksiądz przyjął do opisania zjawiska Parady Równości. Ale Cezary Gawryś nie ma ochoty na polemiki, bo dość pewny swojego statusu postulatora ekspiacji - wybiera drogę dekretowania osób, z którymi się nie zgadza, jako siewców pogardy. W liście otwartym na łamach „Gazety Wyborczej" ogłasza anatemę. Piętnuje, jak pisze, „język pogardy" i nie uważa za stosowne nawet opisać szerzej poglądy ks. Bortkiewicza.

Tekst miał formę ciętego felietonu skierowanego przeciw stylowi działania organizacji gejowskich, a nie przeciw osobom zmagającym się z homoseksualizmem. Cezary Gawryś stawia znak równości między jednymi a drugimi - powtarzając nieprawdziwy schemat wielu mediów. Ułatwia mu to występowanie w todze obrońcy homoseksualistów. Tymczasem ten znak równości to spore emocjonalne nadużycie. Można na ten temat polemizować na linii „Więź" -„Przewodnik Katolicki" albo można ogłaszać listy otwarte mające skazywać ks. Bortkiewicza na infamię. Gawryś wybiera to drugie.

Środowisko „Więzi", której redaktorem naczelnym był niegdyś Cezary Gawryś, zawsze szczyciło się prowadzeniem dialogu. Dialogu wewnątrz Kościoła i dialogu z ludźmi innych wyznań. Dialogu z marksistami i ateistami. Dialogu wreszcie z ludźmi wątpiącymi w transcendencję. Teraz okazuje się, że z dialogu, który tak hojnie proponowany jest wszystkim, wyłączona jest kategoria ludzi - krytyków akcji ruchu gejowskiego. Oto jest culpa maxima - najwyższa przewina, która wyklucza z dialogu. Gawryś podkreśla tę nową definicję tego, co jest w katolicyzmie zakazane poprzez inne napomknięcie w swoim liście. „W publicystyce to już drugi znany mi przypadek po księdzu Oko". Publicysta „Więzi" wspomina w tak lekceważącej formie o tekście księdza Dariusza Oko, który dyskutował o problemie homoseksualizmu i politycyzacji ich ruchu na łamach „Gazety Wyborczej". Tekst ks. Oko spotkał się już z surową polemiką innej publicystki „Więzi" - Haliny Bortnowskiej. Ta jednak, choć krytyczna wobec odmiennych od jej własnych poglądów - zdecydowała się na polemikę.

Gawryś na żadne dłuższe dyskusje nie ma ochoty. Domaga się ekspiacji. Kto ją ma nakazać wykładowcy teologii UAM? Władze uczelniane czy kościelne?

Gawryś jest publicystą kwartalnika, który zawsze nerwowo podkreślał potrzebę dyskusji wewnątrzkościelnej; którego sławy zawsze oburzały się na zarzuty konserwatystów wobec kapłanów o modernistycznym zacięciu. W tej akurat sprawie jest surowym rygorystą.

Czyżby anatemy Gawrysia miały zamykać usta tym, którzy w paradach równości widzą destrukcję ładu społecznego?

W wielu kościołach krajów zachodnich - wszelka krytyka ruchu homoseksualnego jest tematem tabu. Doszło do tak smutnej sytuacji - właśnie wskutek drobiazgowej kontroli katolickich postępowców, którzy piętnowali jakiekolwiek inne pisanie o ruchu gejowskim niż w tonacji życzliwego zainteresowania. Obawiam się podobnego zjawiska w Polsce.

I jeszcze jedno. List Cezarego Gawrysia ukazał się w tym samym numerze „Gazety", w której reklamowana jest po raz kolejny koszulka „nie płakałem po papieżu". Ciekawe, dlaczego to przekroczenie elementarnej kultury nie skłoniło jak dotąd redaktora „Więzi" do równie wojowniczych zaklęć?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama