Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (9/2006)
Chwilami zastanawiam się, w jakim kraju żyję. Chodzi mi najzwyczajniej o nazwę tego kraju. Wiem, że nie żyję w Rosji, bo od czasu do czasu pojawiają się krytyczne uwagi pod adresem rządu rosyjskiego. Na pewno nie żyję na Białorusi, bo jak wynika z wielu relacji prasowych i medialnych, istnieje jakiś konflikt między Białorusią a moim krajem. Nie żyję na Ukrainie i w Niemczech, bo za mało o tych krajach słyszę. Może zatem żyję w Polsce?
Trudno mi to przyjąć, bo podobnie jak w stosunku do Białorusi istnieje w tym moim kraju konflikt mediów mojego kraju i rządu mojego kraju. Konflikt permanentny. Media mojego kraju krytykowały polski rząd wtedy, gdy osiągnął ogromny sukces budżetowy w Unii, gdy zaszachował Europę w sprawie podatków, ostatnio krytykują za to, że rząd postanowił w szkole nie tylko uczyć, ale i wychowywać. Media mojego kraju przez sto dni pluły i szydziły z rządu mojego kraju, by ostatecznie przyznać, że wizerunek rządu pozostał dość dobry, natomiast gorzej jest z programem.
Media przez kilka tygodni zajmowały się gazociągiem Wassermanna, by jednym zdaniem skwitować orzeczenie prokuratury, że gazociąg i Wassermann to sprawy ze sobą niepowiązane. Media mojego kraju głoszą wolność słowa, aż do zachłyśnięcia się i ubolewają nad tym, że jeden wiceminister jest związany z prywatnym radiem, choć przez lata premierzy, ministrowie, sekretarze i inne politruki byli związani z bardzo konkretnymi organami prasowymi. Media mojego kraju donoszą z zadziwieniem, że „Nasz Dziennik" będzie rozdawany w samolotach, choć nie pamiętam ani jednej sylaby zdziwienia faktem rozdawania od lat „Gazety Wyborczej".
Media mojego kraju zgodnym głosem krzyknęły „hańba!", „pogarda!", gdy partia rządząca mojego kraju dokonała parafowania pewnej umowy politycznej bez ich udziału.
Wolność mediów w kraju demokratycznym - to sprawa oczywista. Opozycja mediów publicznych do rządu państwa, w którym te media także funkcjonują i cieszą się dobrą prosperity, to sprawa chora. Nie chcę, by ta schizofrenia trwała...
opr. mg/mg